23 grudnia 2016

Ks. Walerian Kalinka. Od powstańca do krytyka insurekcji

(Ks. Walerian Kalinka. Źródło: commons.wikimedia.org)

Minęła właśnie 130. rocznica śmierci wybitnego polskiego historyka, przedstawiciela tzw. krakowskiej szkoły historycznej, ultramontanina i członka Zgromadzenia Zmartwychwstańców – ks. Waleriana Kalinki. Jego droga życiowa jest dość typowa dla konserwatystów polskich drugiej połowy XIX wieku. W młodości uczestnik powstania krakowskiego 1846 roku, i to na dość wysokim szczeblu – dyrektora Kancelarii Rządowej, w jesieni życia zasłużony działacz społeczny, krytyk insurekcjonizmu i radykalizmu społecznego.

 

Przyszedł na świat 20 listopada 1826 roku w podkrakowskich Bolechowicach, w rodzinie szlacheckiej. Ojciec Andrzej był prawnikiem, sędzią Najwyższego Trybunału Wolnego Miasta Krakowa. Jak to często bywa, także Walerian, podobnie jak jego dwaj bracia, po ukończeniu słynnego krakowskiego Liceum św. Anny (Nowodworskiego) poszedł w ślady ojca i zapisał się na studia prawnicze. Bardziej niż paragrafy pociągały go jednak stare dokumenty oraz inne pamiątki dawnych czasów. Po ukończeniu studiów zaniedbywał obowiązki aplikanta Trybunału Pierwszej Instancji na rzecz pracy w bibliotece.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Powstańcza młodość

 

Dość wcześnie w jego życie wtargnęła historia. Od jesieni 1845 roku angażował się w działalność konspiracyjną, toteż gdy wybuchło powstanie 1846 roku (po latach nazywał je ruchawką) wziął w nim udział wraz z bratem Kazimierzem. Obaj weszli w krąg współpracowników dyktatora Jana Tyssowskiego. Pisali płomienne odezwy, redagowali „Dziennik Rządowy Rzeczypospolitej Polskiej”. Rojenia gorących głów przywołało do rzeczywistości nadejście w rejon Krakowa wojsk austriackich oraz wieść o zbliżaniu się armii rosyjskiej. Aktywiści powstańczy udali się na emigrację.

 

Dla inteligentnego Kalinki, który wybrał na miejsce pobytu Brukselę, klęska rewolucji krakowskiej, stała się lekcją realizmu politycznego. W 1848 roku rozumował już trzeźwiej. Na wieść o niepokojach w Małopolsce porzucił natychmiast niderlandzkie archiwa, w których szukał dokumentów dotyczących historii Polski i … złożył w ambasadzie austriackiej podanie o zgodę na wyjazd do Krakowa. Po jej uzyskaniu, w pełni legalnie wyjechał do rodzinnego miasta. Na miejscu szybko zorientował się, że pod zaborem austriackim wielkiego zwrotu politycznego spodziewać się nie należy. Rozpoczął więc starania o objęcie posady wykładowcy historii prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Niestety, profesorem zasłużonej Wszechnicy nie został. Podjął za to pracę w bibliotece uniwersyteckiej i sądzie. W tym czasie opublikował swoją pierwszą poważniejszą książkę o charakterze publicystycznym „Listy z Krakowa”. Była to filipika przeciw gnuśności społeczeństwa grodu Kraka.

 

Ostatecznie w 1849 roku Walerian Kalinka trafił do redakcji powstałego kilka miesięcy wcześniej dziennika „Czas”, w której poznał cały szereg wybitnych intelektualistów o umiarkowanych lub konserwatywnych poglądach. Kontakty z nimi, prowadzone dyskusje, wzbogacały jego wiedzę o świecie.

 

Rosnąca presja cenzorska na terenach Wielkiego Księstwa Krakowskiego i Galicji skłoniła Kalinkę do publikowania artykułów w gazetach poznańskich. W tym czasie było to nielegalne. Rewizja przeprowadzona w mieszkaniu publicysty skłoniła go do ucieczki na Zachód w styczniu 1852 roku. Tym razem zamieszkał w Paryżu. Podczas ponownego pobytu na emigracji Kalinka związał się z gen. Władysławem Zamoyskim, ważną postacią konserwatywnego ugrupowania politycznego Hotel Lambert. Został nawet osobistym sekretarzem generała. Światły protektor, umożliwił młodemu współpracownikowi podjęcie kwerend w zachodnioeuropejskich archiwach w poszukiwaniu poloników. Kalinka został także członkiem Towarzystwa Historycznego. W tym czasie napisał książkę pt. „Galicja i Kraków pod panowaniem austriackim”, w której wykazał jednoznacznie negatywny bilans prowadzonych w myśl zasady „divide et impera” (dziel i rządź) rządów habsburskich na ziemiach polskich. Dzieło to przyniosło mu spory rozgłos.

 

Wybuch wojny krymskiej wzbudził w Polakach nadzieję, że konflikt między wspieraną przez zachodnie mocarstwa Turcją i Rosją uda się wykorzystać dla idei odzyskania niepodległości przez ojczyznę. Gen. Zamoyski udał się wraz ze swoim sekretarzem do Stambułu, by tworzyć oddziały wojska polskiego. Ogromny wysiłek nie przyniósł jednak wymiernych efektów. Zwaśnione mocarstwa zawarły pokój, a stworzone już pułki rozformowano. Obaj działacze powrócili do Francji. Wkrótce potem Kalinka rozpoczął pracę w redakcji „Wiadomości Polskich”, pisma emigracyjnego o profilu konserwatywnym. Współpracował tam z wybitnym publicystą konserwatywnym Julianem Klaczko, którego sam zresztą pozyskał dla tego tytułu.

 

Dojrzały konserwatysta

 

W tym czasie poglądy autora „Galicji i Krakowa pod panowaniem austriackim” ewoluowały stopniowo w kierunku ultramontanizmu, szły więc pod prąd rewolucyjnego nurtu dominującego wśród aktywnych politycznie emigrantów. O rozmiarach tego rozdźwięku świadczy fakt, że zamieszczone na łamach „Wiadomości Polskich” artykuły na tematy religijne (przewodnik po kościołach Paryża) wywołały ogromną falę ataków ze strony demokratycznych środowisk emigracyjnych. Wkrótce zresztą pismo przestało się ukazywać. Kres jego istnieniu przyniósł zakaz rozpowszechniania na terenie Prus, wydany przez władze tego kraju.

 

Jednocześnie z pracą redakcyjną Walerian Kalinka brał udział w społeczno-politycznej działalności Hotelu Lambert (m.in. Biura Interesów Polskich), w którym współpracował nie tylko z Władysławem Zamoyskim, ale także z niekoronowanym królem Polski, księciem Adamem Czartoryskim. Po wybuchu powstania styczniowego został wysłany w charakterze agenta sprawy polskiej do Szwecji. Po kilku miesiącach objął obowiązki sekretarza Agencji powstańczej w Paryżu.

 

Klęska kolejnego powstania sprawiła, że autor „Galicji i Krakowa pod panowaniem austriackim” powrócił do gromadzenia źródeł historycznych. Chętnie przystał na propozycję rodziny Czartoryskich, by zajął się przygotowaniem biografii zmarłego księcia Adama. Nieporozumienia do których doszło z krewnymi wybitnego przywódcy emigracji sprawiły, że zaawansowane już prace musiał zarzucić. Zebrane podczas kwerendy informacje historyk postanowił wykorzystać do napisania dzieła o ostatnich latach istnienia I Rzeczypospolitej. Ukazało się wkrótce pod tytułem: „Ostatnie lata panowania Stanisława Augusta”. Pozycja ta przyniosła mu wielkie uznanie.

 

Tarcia jakie nastąpiły między Kalinką a Czartoryskimi oraz śmierć gen. Władysława Zamoyskiego sprawiły, że więzi łączące historyka z Hotelem Lambert zostały zerwane. Doszedłszy do wniosku, że polityczna misja emigracji wyczerpała się, historyk zamyślał o powrocie do ojczyzny.

 

W tych latach Kalinka współpracował z oratorianinem o. Ludwikiem Lescoeurem i benedyktynem o. Alfonsem Guépinem, dostarczając im materiałów do pisanych przez nich prac historycznych dotyczących dziejów Kościoła w Polsce. Sam żywo interesował się historią Unii, czyli kościoła grecko-katolickiego. Odbywał rekolekcje w benedyktyńskim opactwie w Solesmes. Zaprzyjaźnił się z członkami założonego na emigracji Zakonu Zmartwychwstańców. Powoli dojrzewała w nim decyzja zostania kapłanem. Początkowo wiązało się to z podziwem dla ogromnej społecznej roli Kościoła katolickiego. Z czasem wśród motywacji najważniejszą rolę zaczęła odgrywać chęć zbliżenia się do Boga.

 

Droga kapłana

 

Ostatecznie w kwietniu 1868 roku Walerian Kalinka przestąpił progi nowicjatu o.o. Zmartwychwstańców w Rzymie. Po ukończeniu studiów teologicznych dzielił czas między działalność zakonną, duszpasterską i pracę historyka, choć tej ostatniej nie zarzucił do końca nawet w okresie przygotowań do kapłaństwa.

 

Po przyjęciu w 1870 roku święceń, marzenie Kalinki by pracować w Polsce stało się bardzo realne. W ciągu kolejnych lat odbył kilka podróży naukowych do Galicji. Wreszcie w 1875 roku osiadł w Jarosławiu, gdzie objął obowiązki kapelana przy domu ss. Niepokalanek. W 1880 roku otrzymał od przełożonego Zgromadzenia, ks. Piotra Semenenki, polecenie założenia we Lwowie pierwszego klasztoru Zmartwychwstańców na ziemiach polskich. Pokonując wielkie trudności, zabiegając o niezbędne środki pieniężne, ks. Walerian dopiął swego i pod koniec roku dom został otwarty. Wkrótce potem z jego inicjatywy utworzono w stolicy Galicji szkołę i internat dla młodzieży ruskiej (dziś powiedzielibyśmy – ukraińskiej). Zadaniem placówki było kształtowanie młodych Rusinów na dobrych, wiernych papiestwu, chrześcijan. W tym czasie ks. Kalinka pełnił funkcję prowincjała Zgromadzenia na terenie Galicji.

 

Mimo wyczerpujących obowiązków nie przerywał pracy naukowej. W ostatnich latach życia przygotowywał książkę pt. „Sejm Czteroletni”, której niestety nie dokończył. Ukazały się trzy tomy tego wybitnego dzieła, poszerzającego znacznie wiedzę o tak ważnym momencie dziejów Polski, bezpośrednio poprzedzającym jej zniknięcie z mapy Europy. Przeciążony pracą coraz bardziej zapadał na zdrowiu. Wreszcie w listopadzie 1886 roku zachorował na zapalenie opon mózgowych. Mimo opieki doświadczonych lekarzy zmarł rankiem 15 grudnia we Lwowie.

 

To właśnie dokonania Waleriana Kalinki w dziedzinie historiografii stały się zaczątkiem tzw. krakowskiej szkoły historycznej. Pesymistyczna ocena dziejów Polski, przebijająca z dzieł twórcy „Ostatnich lat panowania Stanisława Augusta” i kontynuatorów jego prac, wynikała nie z góry przyjętych założeń, lecz stanowiła owoc długich przemyśleń. Ksiądz Walerian uważał, że Polacy winni konieczne stanąć w prawdzie, by w przyszłości nie popełniać już dawnych błędów. Szkoda, że nie biorą sobie tego do serca współcześni politycy.

 

Adam Kowalik

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie