1 marca 2018

Mel Gibson. Chcesz pokoju, szykuj się do wojny

(fot. YouTube/Pelicanus Videos)

Si vis pacem, para bellum (łac. Chcesz pokoju, szykuj się do wojny). Wyznacznikiem tego, że idziesz w dobrą stronę jest ciągły atak twoich wrogów. Dopóki czujesz w swoim życiu „święty niepokój” jesteś na dobrej drodze. Kiedy wrogowie zaczynają ci przyklaskiwać, a dzięki temu podążanie ścieżką wiary wydaje się jak sielanka – najprawdopodobniej zmierzasz ku zagładzie.

 

Nie inaczej było z „Pasją” Mela Gibsona. Chcąc przedstawić wiarygodny i autentyczny obraz męki Chrystusa, Gibson liczył się z tym, że wrogowie Kościoła dopuszczą się ataku jeszcze podczas prac nad kręceniem filmu, nie chcąc dopuścić do jego premiery. Wiedział, że jeżeli jego dzieło ma zmieniać sumienia milionów ludzi na całym świecie to od początku będzie celem ataków. Nie pomylił się.

Wesprzyj nas już teraz!

Od czasu rozpoczęcia prac Gibson stał się w związku z tym filmem przedmiotem nieustannego, zmasowanego, bezpardonowego i brutalnego ataku.

 

Wytaczano przeciwko niemu zarzuty najcięższego kalibru. Oskarżali go o antysemityzm. Zrobiono wszystko, by „Pasja” nie weszła nigdy na ekrany. Gibson bronił się jak mógł. Założył specjalną stronę internetową we wszystkich prawie językach (również polskim), na której bronił filmu. Zmienił i wyciął z niego wiele scen wytrącając z rąk przeciwników najsilniejsze argumenty.

 

Tak więc np. „La Repubblica” pisała: „Jakie są powody, które kazały Gibsonowi wydać 25 mln dolarów na film o ostatnich godzinach Jezusa, w którym przedstawia on je z wrażliwością boksera wagi ciężkiej, zdecydowanego na zniszczenie twarzy przeciwnika na ringu religii”. „Corriere della Sera” stwierdzało: „Szok wśród widzów z powodu gwałtowności filmu”. Oba dzienniki starały się wykazać błędy historyczne w filmie. Amerykańska Liga Przeciwko Zniesławieniu (ADL) wciąż oskarżała Gibsona o antysemityzm twierdząc, że film „obarcza naród żydowski winą za śmierć Jezusa”.

 

Piotr Kadlcik, przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce stwierdził, że zarówno Żydzi jak i Rzymianie są przez Gibsona „przedstawieni w sposób bardzo negatywny i wyraźnie sugerujący, po której stronie jest wina. – A to nie do końca jest zgodne z tym, do czego Kościół doszedł”. Kadlcikowi nie podobała się również jedna z końcowych scen filmu, bo ukazując trzęsienie ziemi po ukrzyżowaniu, rozpad świątyni przedstawia przerażenie Żydów, „do których wreszcie dotarło, że popełnili taki straszny błąd…”.

 

Cała ta kampania przeciwko Gibsonowi była faktycznie kampanią przeciwko chrześcijaństwu, a w szczególności Kościołowi katolickiemu. Filmu broniła, między innymi, żydowska aktorka Maja Morgenstern, która zagrała w nim rolę Maryi. Powiedziała ona w wywiadzie dla „The Jewish Journal”: „Aczkolwiek żydowski najwyższy kapłan Kajfasz był nikczemnikiem, to reprezentował on reżim, a nie naród żydowski”. Jim Caviezel – aktor grający rolę Chrystusa wskazał natomiast, że „kiedy wszyscy moi żydowscy bracia zobaczą ten film, uświadomią sobie, że nikogo on nie oskarża. To film o miłości”.

 

Poganie zagryzali palce ze złości. Najbardziej irytowały ich przewidywania mówiące, że film będzie cieszył się największą w historii oglądalnością. W wielu miejscach, na prawie dwa miesiące przed premierą wykupiono bilety na wiele seansów naprzód.

 

Film był od początku tak przemyślany aby wydał jak najwięcej ewangelizacyjnych owoców. Na Chrystusa czekali nie tylko poganie, ateiści, agnostycy, ale również wielu chrześcijan, w tym katolików, którzy zagubili Go gdzieś w wyścigu o dobra tego świata.

 

Artykuł jest zbiorem fragmentów książki „Mel Gibson – droga do Pasji” Stanisława Krajskiego.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie