Coraz więcej punktów zapalnych wokół Marszów Niepodległości. Wczoraj usłyszeliśmy zapowiedzi prezydent Warszawy o rozwiązaniu gromadzącej corocznie po co najmniej kilkadziesiąt tysięcy uczestników demonstracji w przypadku nawet drobnych incydentów. Wtorek przyniósł doniesienia o tym, że marsz wrocławski został zakazany przez prezydenta miasta a na marsz stołeczny zaproszeni zostali przedstawiciele… banderowskiej organizacji z Ukrainy.
Nowowybrany włodarz stolicy Dolnego Śląska jeszcze formalnie nie objął swojego urzędu po Rafale Dutkiewiczu, a już udanie wpisał się w zapalny ton wyznaczony dzień wcześniej przez Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Wesprzyj nas już teraz!
„Prezydent Rafał Dutkiewicz po zasięgnięciu opinii policji i w porozumieniu ze mną, podjął decyzję o wydaniu zakazu organizacji marszu narodowców 11 listopada. Świętujmy pięknie, świętujmy mądrze!” – napisał na Twitterze Jacek Sutryk.
We Wrocławiu pachnie więc awanturą, gdyż oficjalni organizatorzy marszu (ksiądz-dezerter oraz jego współpracownik, niegdyś autor prowokacji związanej ze spaleniem kukły Żyda) zapowiedzieli, że nie podporządkują się decyzji władz miasta i zwołali zbiórkę uczestników w miejscu rozpoczęcia marszu.
„Członkowie szowinistycznej ukraińskiej organizacji Sicz Karpacka zamierzają przybyć 11 listopada do Warszawy i wziąć udział w Marszu Niepodległości. Do Polski zostali zaproszeni przez polskich Szturmowców – marginalną, skrajną organizację” – pisze z kolei portal DoRzeczy.pl.
Czy banderowcy mogą bezkonfliktowo maszerować ramię w ramię z polskimi narodowcami? Pytanie retoryczne. Pozostaje mieć nadzieję, że policja oraz pozostałe służby naszego państwa nie dopuszczą do tego by jaskrawo czytelne prowokacje zaowocowały skandalem, który z pewnością odbiłby się szerokim echem.
Źródła: DoRzeczy.pl, Twitter
RoM