22 listopada 2017

Ks. Boniecki o Marszu Niepodległości: „My chcemy Boga” przemieni zlaicyzowaną Europę?

(Ks. Adam Boniecki. Fot. Bartlomiej Kudowicz/FORUM)

Polska wrażliwość na ataki na katolickie symbole jest spora i niewątpliwie jest to efekt dziesiątek lat panowania systemu komunistycznego. Wówczas hymn „My chcemy Boga” był jak „protest song”. Czy dziś odbywający się pod tym hasłem Marsz Niepodległości przemieni zlaicyzowaną Europę? – zastanawia się ks. Adam Boniecki na łamach „Tygodnika Powszechnego”.

 

We „wtępniaku” do najnowszego wydania „TP” ks. Boniecki wraca do okresu komunizmu i przypomina, skąd w Polakach wzięła się wrażliwość na wszelkie ataki na „symbole religijne”. W czasach PRL-u krzyże siłą wyrzucano z miejsc publicznych, budowa kościołów była zakazywana. Słowem, religia była systemowo zwalczana. To budziło sprzeciw, a „hymn My chcemy Boga śpiewaliśmy w PRL-u jak protest song” – pisze ks. Boniecki.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zdaniem publicysty, „dziś na brak religijnych elementów w życiu publicznym trudno utyskiwać, wręcz słychać narzekania na ich nadmiar”. I jak dodaje, problem nie tkwi w ilości, lecz we wpływie wiary na życie i postępowanie ludzi.

 

„Ci, którzy – pewnie w dobrej wierze – wymyślili hasło tegorocznego Marszu Niepodległości, sądzą, że marsz i gromki śpiew My chcemy Boga przemieni zlaicyzowaną Europę?” – pyta ks. Adam Boniecki. I wraca myślą do pierwszych wspólnot chrześcijańskich, o których mówiono: „zobaczcie, jak oni się miłują”, a ich przykład zachęcał do dołączenia do wspólnoty. Publicysta zastanawia się, czy „nasze chrześcijaństwo kogoś pociągnie?”.

 

Zdaniem kapłana, autentycznym krzykiem „my chcemy Boga” nie jest więc postawa prezentowana przez Marsz Niepodległości, ale przykład ludzi, którzy poświęcają życie, by nieść pomoc potrzebującym.

 

Czy rzeczywiście wyjście dziś na ulice z hasłem „Mych chcemy Boga” nie ma „potencjału ewangelizacyjnego”? Czy nie jest to – używając retoryki ks. Bonieckiego – „protest song” wobec postępującej laicyzacji Europy i odcinania chrześcijańskich korzeni? Może nie jest to jedynie manifest, jakiś tam protest, ale publiczne wyznanie wiary, płynące z głębi tysięcy serc. Teraz, jak i w czasach PRL-u. Może zatem warto podejmować tego rodzaju inicjatywy. „Różaniec do granic”, który już znalazł w Europie naśladowców, jest na to najlepszym dowodem.

 

Zobacz także: Ksiądz Boniecki a grzechy cudze. Dlaczego Kościół musi czasem karać?

 

MA

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 283 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram