1 września 2015

Kopernikański przewrót w polskiej historiografii. Walka z mitami trwa

Osoby żyjące pod władzą partii komunistycznej nie mogły usłyszeć w szkole o zwycięstwie nad bolszewikami z 1920 roku. Z kolei ludzie kształceni w publicznych placówkach w latach 90. i później poznawali sielankową wersję historii o bitwie warszawskiej. Czy jednak historia tych wydarzeń była czarno-biała? Zauważalny wśród prawicowych publicystów i historyków ferment intelektualny zrywa z prostym i jednoznacznym przekazem. Prowadzi nas ku prawdzie.

 

Chociaż obecna władza ma różne zakusy by penalizować niektóre segmenty polskiej debaty publicznej przy pomocy formuły „mowy nienawiści” to dyskusja o naszej historii toczy się bez poważniejszych problemów. Historycy i publicyści swoją ciężką pracą weryfikują panujące w naszych umysłach mity dotyczące dziejów. Część z przekłamań powstałych w czasach dyktatury komunistycznej udało się już obalić. Dziś w Polsce nikt, poza intelektualnym marginesem, nie uważa na przykład Katynia za zbrodnię niemiecką. Inną sprawą jest natomiast spora, a może nawet rozrastająca się grupa osób nieświadomych przeszłości Ojczyzny – z faktem tym musimy uporać się jako naród, bo licząc na reakcję władz, możemy się jej nigdy nie doczekać. Jest to tylko jedna strona medalu. Historiografia niekomunistyczna także dorobiła się spłyceń godnych poziomu szkoły podstawowej. Nadszedł czas by z tym walczyć. Sielankową wersję wydarzeń z wojny polsko-bolszewickiej w roku 2015 podważyli trzej ludzie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prof. Andrzej Nowak w książce pt. „Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 – zapomniany appeasement” swoją tytaniczną pracą na źródłach udowodnił wielkie pokłady pogardy wobec Polski ze strony polityków Imperium Brytyjskiego. Przypomniał w ten sposób, że naiwnie licząc w 1939 roku na wywiązanie się Anglików z gwarancji, zapomnieliśmy o doświadczeniu sprzed dwóch dekad. Doświadczenie to było skrajnie negatywne – niespełna dwadzieścia lat przed Drugą Wojną Światową nasi sojusznicy uznali ułożenie się z komunizmem za korzystniejszą od istnienia wolnej Polski alternatywę. W 1920 roku byliśmy sami, pomogli nam jedynie Węgrzy. O antypolskim nastawieniu Litwinów i Czechów mówił prof. Nowak także w rozmowie dla Portalu PCh24.pl. Wszystko to zrywa z podręcznikową wersją wydarzeń i pokazuje, że historia nie jest czarno-biała. Nawet narody gardzące komunizmem nie były zainteresowane wspólną walką z bolszewikami, licząc, że na trupie Polski wzbogacą się o kilka przygranicznych powiatów.

 

Kolejną publikacją demaskującą panujące dotąd błędne interpretację roku 1920 jest książka dr Jarosława Szarka pt. „Przebudzenie Polaków. 1920 Prawdziwy Cud nad Wisłą”. Autor wyłuszcza tam bez cenzury poprawności politycznej, że walka z bolszewikami była nie tylko starciem o granice czy nawet ustroje państwowe. Rzecz szła o coś o wiele istotniejszego. Państwa wszak zmieniają granice, władze i systemy, ale rzeczą stałą pozostaje cywilizacja. Z biegiem lat odmienne jest jej technologiczne otoczenie, jednak świat podstawowych wartości panujących w życiu społecznym i publicznym jest niezmienny. Bolszewizm, będący praktycznym obliczem marksizmu, zrywał ze wszystkim co przedrewolucyjna Europa uznawała za normę. Nienawidził religii, godził w rodzinę, łamał prawo własności. Chciał stworzyć nowego człowieka, o czym doktor Szarek przypomniał także w rozmowie z Portalem PCh24.pl.

 

Również książka publicysty historycznego Piotra Zychowicza pt. „Pakt Piłsudski-Lenin. Czyli jak Polacy uratowali bolszewizm i zmarnowali szansę na budowę imperium” zrywa z dotychczasowym myśleniem o wojnie polsko-bolszewickiej. Autor szczegółowo analizuje okoliczności naszej polityki zagranicznej pierwszych kilkunastu miesięcy po odzyskaniu niepodległości. Dochodzi do zaskakujących i szerzej nieznanych dotąd wniosków. Polscy politycy, z Józefem Piłsudskim na czele, mieli popełnić fatalny błąd, przedkładając własną wizję geopolityczną nad walkę z komunizmem. Tą wizją miała być przewidywana słabość „czerwonej” Rosji w odróżnieniu od silnej i antypolskiej „białej”. W konsekwencji takiego myślenia nasi przywódcy odrzucili możliwość współpracy z „białymi”, licząc, że sąsiedztwo z bolszewikami umocni pozycję naszego kraju. Redaktor Zychowicz dowodzi w ten sposób jak ważna jest umocowana ideologicznie chęć obrony cywilizacji, nawet za cenę ograniczenia potencjału własnego państwa. Przeciwko chcącym zniszczyć cały nasz dorobek współpracować należy nawet z tymi, od których dzieli nas wiele sprzecznych codziennych interesów. Winnym tej sytuacji, zdaniem Zychowicza, był Piłsudski, nad którym ciążyła socjalistyczna przeszłość, o czym szerzej można przeczytać także w wywiadzie jakiego autor udzielił Portalowi PCh24.pl.

 

Dlaczego te książki są istotne nie tylko dla naszej wiedzy o przeszłości, ale i dla Polski dzisiaj? Oprócz oczyszczania rodzimej historii z naiwnych błędów, podręcznikowych uproszczeń i wygodnych wygładzeń, pozwalają nam wyciągnąć wnioski na teraźniejszość i przyszłość, zgodnie z maksymą „Historia magistra vitae est”, czy też „Kto nie pamięta historii skazany jest na jej ponowne przeżycie”.

 

W panującej obecnie napiętej sytuacji w Europie wschodniej, wywołanej konfliktem ukraińsko-rosyjskim, wszyscy czujemy się zagrożeni. Musimy odrzucić jednak złudną nadzieję na stabilność zapewnianą nam przez międzynarodowe traktaty. Jeśli dojdzie do najgorszego, będziemy musieli sami stanąć oko w oko z zagrożeniem i nie zrobi za nas tego nikt inny, tak jak nie zrobili tego alianci w 1920 czy 1939 roku.

 

Ponadto wojowniczy marksizm nie umarł wraz z upadkiem Związku Sowieckiego. Największy ideologiczny wróg cywilizacji łacińskiej przybrał nowe, ale nie mniej niebezpieczne formy. Zgodnie ze wskazaniami włoskiego teoretyka marksizmu, Antonio Gramsciego, przeciwnicy fundamentów prawdziwej „europejskości” uderzają w nas już nie bagnetem, a indoktrynacją. I to od najmłodszych lat! To także działania przeciwko cywilizacji. Marksizm kulturowy jest przecież nie mniej groźny niż bolszewizm. Trudniej natomiast z nim walczyć, bo wykorzystuje on w walce z normalnością innego rodzaju amunicję.

 

Ponadto zapatrzenie tylko we własne, wąsko rozumiane geopolityczne racje uniemożliwia współpracę przeciwko wspólnemu wrogowi – złu. Niektóre narodowe konflikty interesów należy odłożyć na bok, by wspólnie walczyć czy to z totalitarnym zagrożeniem ze wschodu, czy płynącą z zachodu dywersją ideologiczną.

 

To nie przypadek, że to właśnie historycy i publicyści kojarzeni ze środowiskami patriotycznymi poruszają trudne tematy z naszych dziejów. Ich refleksja o przeszłości musi natchnąć nas do rozsądnego postępowania tu i teraz, z myślą o przyszłości. Budować można tylko na prawdzie.

 

Michał Wałach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie