Chciałbym się podzielić z redakcją, moją obserwacją jaką poczyniłem podczas nabożeństwa majowego w jednym z krakowskim kościołów. Trwa w nim tzw. „biały tydzień”, w którym dzieci pierwszokomunijne uczestniczą w tych nabożeństwach w sposób szczególny.
To co zobaczyłem na tym nabożeństwie zmartwiło mnie bardzo, otóż, przez cały czas trwania dzieci zachowywały się skandalicznie, nie winię ich za to, bowiem przykład wzięły ze swoich rodziców. Ci ostatni nie byli w stanie powstrzymać się od rozmów, choć przebywali bardzo blisko ołtarza. Pomijam już punktualność przychodzenia na majówkę, ta bowiem nie występowała, dzieci wbiegały do kościoła przez cały czas trwania nabożeństwa. Właśnie wbiegały…
Wesprzyj nas już teraz!
Na szczególną uwagę zasługuje pewna matka, która dała córce przykład „właściwego” stroju w jakim należy przychodzić do kościoła, jak i zachowania, nic dla niej nie stanowiło przeszkody, by załatwiać jakieś ważne sprawy, być może związane ze zbliżająca się Mszą Świętą, w której dzieci miały czytać czytania i modlitwę wiernych. Wszystko to skutecznie utrudniało pobożne uczestnictwo w nabożeństwie zwykłym wiernym.
Drodzy bracia i siostry, dzieci na was patrzą. To nie jest wymysł radykała katolickiego, że po świątyni się nie biega, nie rozmawia, to kanon właściwego zachowania się wiernego. Przykład idzie z góry, jeśli wy nie dacie go swoim dzieciom, lub co nie daj Boże dacie zły wzór waszym pociechom, to nie narzekajcie na nie, gdy będą odwracać się od kościoła i od was.
Paweł Tarnowski
Komentarz czytelnika, przysłany na skrzynkę [email protected]