Protestujący w obronie poszanowania wiary i moralności katolicy drażnią coraz bardziej salonowe media. Awangardą szczucia i wyśmiewania aktywnych i niedających sobie w kaszę dmuchać katolików jest jak zwykle organ z Czerskiej. „GW” nie waha się używać do tego celu nawet postaci papieża Franciszka.
Pierwszą stronę piątkowego krakowskiego wydania „Wyborczej” zdobi zdjęcie uśmiechniętego papieża Franciszka w otoczeniu radosnych młodych ludzi. Tytuły uzupełniające fotografię mówią wszystko „Franciszek już się zbliża. Dwa lata do światowych Dni Młodzieży. Opowieść wolontariuszy z Rio de Janeiro”. Przekaz jest jasny – drżyjcie polscy biskupi walczący z gender i homorewolucją, oto przyjeżdża wesoły i pogodny papież, który wam pokaże. Podobieństwo do tytułu popularnej pieśni eucharystycznej także nie jest bez znaczenia. W latach 90-tych parodiował ją także zespół Pawła Kukiza Piersi. W tekście zawarto bezpardonowe szyderstwo z polskiego duchowieństwa. By nie było wątpliowsci, obelżywy tekst połączono z oryginalną linią melodyczną kościelnej pieśni. „Wyborcza” poszła o krok dalej. To nie „ksiądz proboszcz już się zbliża” a papież.
Wesprzyj nas już teraz!
Kto jeszcze ma się obawiać „zbliżającego się papieża”? Na przykład pozbawieni poczucia humoru „fanatyczni katolicy” blokujący występ kabaretu Limo w Rabce. O tym także przeczytamy na pierwszej stronie krakowskiej „GW”. Żałosne popisy kabareciarzy oprotestowała m. in. dyrektor rabczańskiego ośrodka kultury Joanna Lelek. Występ został odwołany. Czy słusznie? Próbka żartów kabaretu z jaką można się zapoznać dzięki lekturze „Wyborczej” nie pozostawia wątpliwości, że tak. Kpiny z Bożego Narodzenia oraz papieża nie mogą pozostawić obojętnym nikogo, komu drogie są zarówno wartości chrześcijańskie i zwykła przyzwoitość.
Doprawdy, fanatyzm katolicki prezentowany przez niektórych mieszkańców Rabki jest porażający. Zamiast, jak radzą tzw. autorytety, siedzieć pokornie w kruchcie, ośmielają się bronić swych przekonań. To się nie mieści w głowach redaktorów z Czerskiej. Dostrzegają oni, że lata pracy całego środowiska zawodowych laicyzatorów oraz rozwadniających naukę Kościoła „katolików otwartych” poszły na marne.
Jak wielki jest poziom desperacji i strachu pokazuje m. in. piątkowa „Wyborcza”. Pasuje jak ulał do tej sytuacji przysłowie o tonącym, który się brzytwy chwyta.
Łukasz Karpiel