4 maja 2015

Kontrrewolucja, której nie ma

(Krystian Maj/FORUM )

Janusz Korwin-Mikke po raz piąty walczy o prezydenturę. W dotychczasowych czterech elekcjach notował srogie porażki, otrzymując średnio 1,95% poparcia. Konsekwentnie głosił podobny zestaw poglądów, otaczał się głównie młodymi ludźmi. Kampania wyborcza A.D. 2015 jest jednak wyjątkowa. W jej wyniku prawdopodobnie… nic w tym względzie się nie zmieni.


Główne założenia koncepcji ideowej Korwina skupiają się wokół radykalnej cywilizacyjno-gospodarczej zmiany, którą często nazywa on kontrrewolucją, a samego siebie – kontrrewolucjonistą. Jego diagnoza zawiera stwierdzenie, iż obecna cywilizacja spod znaku Unii Europejskiej oparta jest o wartości odwrotne od tych, które ufundowały Europę i doprowadziły ją w poprzednich stuleciach do statusu panowania nad całym światem. Pryncypialnie krytykuje kolejne rewolucje światowe, rządy socjalistów, państwo opiekuńcze i demokrację. Określa siebie na różne sposoby: jako monarchistę, liberała, konserwatywnego liberała, rzadziej jako konserwatystę czy katolika.

Wesprzyj nas już teraz!

Ów „kontrrewolucyjny” program zawiera pewne stałe elementy. Wymieńmy kilka z nich: likwidacja podatku dochodowego, przywrócenie kary śmierci, urynkowienie szeregu systemów: opieki zdrowotnej, opieki medycznej, emerytalnego itd. Rola państwa ma zostać zasadniczo ograniczona do zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego.

Korwin-Mikke jest także zwolennikiem uwolnienia instytucji rodziny od regulacji, wpływów i władzy instytucji państwowych. Krytykuje lobby homoseksualne, ideologię gender i inne produkty rewolucji obyczajowej.

Powyższe wyliczenie zawiera tylko niektóre spośród haseł kandydata, są one jednak mocno obecne w dokumentach programowych oraz w przekazie medialnym. W swojej „Wizji prezydentury”, odczytanej w czasie inauguracji kampanii wyborczej, Korwin odwołał się do pojęć wolności, własności, sprawiedliwości, nowej konstytucji, silnej armii, prawdy, honoru, tradycji – opatrując całość zawołaniem „tak mi dopomóż Bóg”.

Opakowanie wizerunkowe A.D. 2015

Punkt wyjścia do przygotowania tegorocznej kampanii wyborczej był dla Korwin-Mikkego fatalny. Rozłam w Kongresie Nowej Prawicy i budowa kolejnej autorskiej partii wywołały informacyjno-wizerunkowy chaos, skutkujący katastrofą w sondażach poparcia.

Nie był to jednak cios nokautujący. Nowy sztab wyborczy pod koniec pierwszego kwartału 2015 r. zaczął budować wzrost notowań i stworzył zdumiewająco efektowną strategię polityczną dla kandydatury prezesa w wyborach prezydenckich. Właściwie jesteśmy świadkami najlepszej spośród wszystkich dotychczasowych kampanii wizerunkowych spod znaku JKM. Spójna komunikacja wizualna, a więc gra kolorami i symbolami (nazwa partii KORWIN wraz z logotypem zawierającym koronę), solidne materiały wyborcze, identyfikacja aktywistów w terenie – to wszystko ma przekonywać do oddania głosu na Korwina. Dodajmy, iż to właśnie jego środowisko najskuteczniej „prześladuje” i trolluje w terenie prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Nie sposób pominąć także skuteczności sztabowców na polu gromadzenia finansów. Wzorowane na amerykańskich akcje fundraisingowe doprowadziły do zgromadzenia rekordowej – jak na dotychczasowe kampanie – kwoty zebranych datków, która do 17 kwietnia wyniosła ponad 560 tys zł. Nigdy wcześniej Janusz Korwin-Mikke nie dysponował takimi pieniędzmi pozyskanymi z publicznych zbiórek, choć oczywiście nie przybliża to zbytnio potencjału jego sztabu do potężnych zasobów komitetów Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy. Całość przekazu dopełniają oficjalne spoty wideo – majstersztyk realizatorski, który ukazuje 72-letniego weterana polityki jako dynamicznego i zdeterminowanego męża stanu.

Za fasadą kampanii

Czy konserwatywny katolik znajdzie w osobie Janusza Korwin-Mikkego najlepszego kandydata? Powyższy szkic czyni takie pytanie racjonalnym. Ale jest on zasadniczo niekompletny, nie wyjaśnia choćby powodów, dla których przez lata opuszczały Korwina rzesze działaczy. Tym brakującym elementem są regularnie ujawniane poglądy i zachowania lidera, które właściwie kompromitują go w oczach wyborców. Niejednokrotnie nabierają mocy taniej sensacji, trafiając do mediów i zniekształcając mozolnie budowany wizerunek. Co gorsza, stawiają one także pod znakiem zapytania sens innych głoszonych przez Korwina idei.

Przyjrzyjmy się trzem medialnym wypowiedziom kandydata na Prezydenta RP. Cytuję je w miarę szeroko, by nie pozostawić niedomówień w sprawie kontekstu i sensu wypowiedzi:

1. W czasie spotkania w Suwałkach:

Jeżeli przyjdą Arabowie i wyzwolą nas spod okupacji Unii Europejskiej, to nam się polepszy, a nie pogorszy. Zniknie VAT, sprzeczny z Koranem, podatki dochodowe sprzeczne z Koranem, gospodarka ruszy, mordercom będzie się obcinało głowę na drugi dzień – wróci cywilizacja, znikną z ulic parady miłości, równości, czegoś tam jeszcze…

(„Janusz Korwin-Mikke w Suwałkach – wykład w PWSZ”, youtube.com, 9 kwietnia 2015 r.)

2. Rozmowa z Beatą Lubecką:

JKM: Wierność jest bardzo ważna, oczywiście, tylko inna jest wierność mężczyzny, inna jest wierność kobiety. Mężczyzna jest wierny kobiecie, jeżeli się nią opiekuje, jeżeli jest w stosunku do niej uczciwy…

BL: Ale może ją zdradzać, tak?

JKM: Może mieć inne… To jest normalne, mężczyźni są w większości poligamistami.

(Beata Lubecka, „Pociąg do polityki”, Polsat News, 19 kwietnia 2015 r.)

3. Rozmowa z Kubą Wojewódzkim:

KW: Liczył Pan kiedyś z iloma kobietami Pan spał w życiu?

JKM: Liczyłem i Panu nie powiem, bo Pan padnie.

(…)

KW: Ale one wiedzą o sobie nawzajem?

JKM: Niektóre wiedzą, niektóre nie.

(„Kuba Wojewódzki” – cz. 3 poza anteną TVN, youtube.com, 14 kwietnia 2015 r.)

Pomińmy także sam fakt udziału w programach typu „Kuba Wojewódzki”. Załóżmy, że przestrzeganie w kontaktach publicznych określonych imponderabiliów, skutkujących choćby nie podawaniem ręki ludziom mającym na swoim koncie haniebne dokonania, nie jest obce Korwin-Mikkemu, czemu dał wyraz choćby poprzez oficjalne wyzwanie na pojedynek Michała Boniego. Ale to miało miejsce po wyborach do europarlamentu. Natomiast teraz, w ogniu kampanii wyborczej, najwyraźniej prymat dawany jest makiawelistycznej strategii wykorzystywania wszelkich dostępnych zasobów dla realizacji głównego celu, jakim jest przebicie się do mediów głównego nurtu i pozyskanie nowych wyborców.

Oczywiście trzy zacytowane powyżej wypowiedzi JKM to tylko niewielki wycinek głoszonych przez niego poglądów, które są nie do zaakceptowania przez konserwatystę, żeby wymienić choćby „wolnościowe” stanowisko w sprawie obrotu narkotykami, które zbliża go raczej do fanów hałastry Palikota, niż do katolickiej prawicy.

Kontrrewolucja, której nie ma

Jak zatem formułowany przekaz koresponduje z głównymi założeniami kontrrewolucji? Odwołajmy się do koncepcji doktrynalnej, którą stworzył prof. Plinio Correa de Oliveira. W dziele „Rewolucja i Kontrrewolucja” scharakteryzował on odpowiedź na proces rewolucyjny. Czyni ona swoim fundamentem Świętą Wiarę i Tradycję Katolicką. Z tego fundamentu wynikają kolejne istotne postulaty: odbudowy w duchu wolności pojęcia rodziny, ochrony własności prywatnej, restytucji porządku społecznego, sprawiedliwych rządów. W wymiarze prawno-ustrojowym najlepszą ramą dla takich działań jest dziedziczna monarchia legitymistyczna – argumenty za tym ustrojem odnaleźć można zarówno na gruncie teologicznym, filozoficznym, jak również i politologicznym.

Kontrrewolucja skupia się przede wszystkim na rozwoju w kierunku doskonałości moralnej, co tworzy priorytet dla aspektów duchowych nad materialnymi. Warto w tym miejscu postawić pytanie czy odwrotnej hierarchizacji tych wartości nie dokonuje główny bohater niniejszego artykułu?

De Oliveira zauważa także, iż człowiek łatwo wymyśla sofizmaty, aby usprawiedliwić złe działania, które chce praktykować, albo złe obyczaje, które już nabył lub nabywa. Słowa te znakomicie oddają upór, z jakim Korwin-Mikke broni swoich błędnych decyzji życiowych oraz grzesznych namiętności, którym ulega. Tworzenie kolejnych związków pozamałżeńskich i opowiadanie o walorach zdrady nie tylko godzi w autorytet kandydata i zarazem lidera formacji polityczno-ideowej, ale przede wszystkim rodzi zepsucie, które odnajduje swoje lustrzane odbicie w życiorysie niejednego jego młodego wyborcy. 

Warto także skonfrontować z doktryną kontrrewolucji poglądy Korwina na ekspansję islamu. Cytowana powyżej wypowiedź nie ma dowodzić jego sympatii dla krajów muzułmańskich, które postrzega on jako zagrożenie dla tożsamości europejskiej. Jednakże w słowach kandydata na urząd prezydencki dokonuje się znacząca relatywizacja realiów państwa islamskiego, wyeksponowanie pewnych zalet, mających przynieść rzekome korzyści dla mieszkańców Europy. To poważny błąd, gdyż nie ma w tym przekazie miejsca na konfrontację takiej wizji z rosnącym w siłę terrorem islamskim, który w wielu krajach Afryki i Bliskiego Wschodu niesie dla chrześcijan jedynie śmierć, tortury lub niewolę. No właśnie, dla chrześcijan. To chrześcijański charakter europejskich narodów jest tym, co winniśmy odbudowywać lub zachowywać. Nie istnieje przecież inna kulturowa podstawa dla trwałego oporu wobec rewolucji, mogącej przybierać także modłę multikulturalizmu. Jak zauważa prof. Jacek Bartyzel, aksjomat połączenia polityki z religią pozwala odróżnić kontrrewolucjonistę-tradycjonalistę od „zwykłego reakcjonisty”. W artykule o znamiennym tytule „Nic bez Boga – o prawdziwej kontrrewolucji” przytacza on słowa Bernanosa, który uznał, iż być reakcjonistą znaczy chcieć po prostu zachować życie, bo tylko zwłoki nie reagują. Czy mamy zatem wymagać od siebie tak niewielkich, karłowatych postaw moralnych dla realizacji tak wielkich ideałów?

Tego typu poglądami Korwin-Mikke czyni niemałe szkody, czy to przy tworzeniu koncepcji ideowych, czy też w ogólnym odbiorze społecznym jego osoby. Przy okazji rujnuje swoją kolejną kampanię wyborczą. Topi w studni irracjonalności trud tysięcy zwolenników, którzy ponownie próbują jego szyld wydobyć z otchłani politycznego planktonu. Nie oni pierwsi i prawdopodobnie nie ostatni otrzymali dowód nie tylko niezmienności poglądów swojego lidera, ale przede wszystkim jego chronicznej niezdolności do partycypacji w postmodernistycznej rywalizacji politycznej.

Obserwując przebieg zdarzeń, łatwo ulec złudzeniu, że jakimś cudem tym razem będzie inaczej. Prezesa można przecież zawsze wytłumaczyć. „Ekspertem” w interpretowaniu kontrowersyjnych wypowiedzi lidera stał się poseł Przemysław Wipler. Warto jednak zauważyć, że jego słuchają głównie dziennikarze i politycy, natomiast Korwin-Mikkego słuchają przede wszystkim jego wyborcy. Dlatego też starania Wiplera nie rekompensują konsekwencji, płynących z tej części działalności kandydata.

Konkluzja, która jest

Korwin w 90% produkuje trwały, wolnościowy, radykalnie reformatorski przekaz, jednakże w publicznych rozmowach nie potrafi (nie chce?) pohamować pozostałych 10% kompromitujących wypowiedzi. Mało tego, swoim życiem prywatnym zdaje się on potwierdzać, iż naprawdę w te słowa wierzy.

Ta przykra refleksja nie musi wszakże prowadzić do jakiejś melancholii straceńczego lub bezalternatywnego postrzegania obecnej sytuacji politycznej. Jest zgoła przeciwnie. Swoje środowiska mozolnie, ale sumiennie budują inni kandydaci z prawej strony sceny politycznej, którzy niekoniecznie parają się zdradzaniem żon lub zapowiadaniem prywatyzacji lasów państwowych. Wybory prezydenckie A.D. 2015 przyniosły start takich ludzi jak Grzegorz Braun, Marian Kowalski, Paweł Kukiz, Jacek Wilk. Notabene grzechu nie popełni też ktoś, kto do wyborów po prostu nie pójdzie.

Janusz Korwin-Mikke może być „krulem”, „masakratorem lewaków”, „geniuszem socjocybernetycznym” itd. Może dalej przyciągać tłumy młodych ludzi, poszukujących prawicowej alternatywy dla rewolucyjnego pochodu, jaki ma miejsce nad Wisłą. Nie ulega także wątpliwości, że stał się idolem sporej części młodych konserwatystów. Ale to właśnie oni winni uświadomić sobie, iż nie będzie on nigdy sprawcą kontrrewolucyjnej zmiany, która mogłaby nie tylko uczynić Polaków bogatymi, ale także uleczyć ich dusze, przybliżając tym samym do kluczowego celu ludzkiej pielgrzymki – zbawienia.

Benedykt Witkowski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie