Rząd Chin chce cenzurować Biblię i wycofuje się z tolerancji religijnej. Watykan tymczasem mówi o porozumieniu i wzywa katolików, by poddali się komunistom. „To niepojęte” – ocenia kard. Joseph Zen.
Kardynał Joseph Zen krytykuje ponownie prawdopodobne porozumienie Stolicy Apostolskiej z Chinami, które ma otworzyć drogę do wznowienia stosunków dyplomatycznych po niemal 70 latach. Obecnie w Chinach działa wierny Rzymowi Kościół podziemny oraz kontrolowane przez władzę komunistyczną Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich. Biskupi w Stowarzyszeniu są mianowani przez Pekin. Na mocy planowanego porozumienia ten podział przestałby istnieć, a Stolica Apostolska miałaby brać udział w negocjacjach z reżimem odnośnie do mianowania nowych biskupów.
Wesprzyj nas już teraz!
W rozmowie z niemiecką agencją KNA kard. Zen mówi, że nadziei na dobre porozumienie między Stolicą Apostolską a Chinami nie ma zbyt wiele. – W istocie nadzieja na to, że będzie dobrze, zawsze była niewielka – przekonuje. – Negocjatorzy w Watykanie mówią nam, że złe porozumienie jest lepsze niż żadne. To niewiarygodne. Ja mówię: brak porozumienia jest lepszy niż złe. Nie da się zawrzeć idealnego porozumienia – ale nie można [zawierać] złego – dodaje.
Jak tłumaczy emerytowany biskup Hongkongu, złe jest „oddawanie w ręce komunistów władzy mianowania biskupów”. I zapowiada, że jeżeli do takiego porozumienia dojdzie, to on wycofa się z życia publicznego.
– Mówią nam: nie, nie, ostatnie słowo należy do papieża. To kłamstwo. Jeżeli to oni określają kandydatów – co ma jeszcze powiedzieć papież? Może postawić weto, tak – ale jak często może to robić? Jeżeli coś takiego rzeczywiście zostanie podpisane, zamilknę. W tej chwili jestem przekonany, że ludzie w jego otoczeniu [scil. papieża – red.], jak kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin, chcą porozumienia za wszelką cenę. Tu leży błąd, nie u papieża. Jeżeli jednak naprawdę podpisze on kiedyś takie porozumienie, to mnie już nie ma. Nie będę walczył z Ojcem Świętym. Po prostu nic więcej już nie powiem i będę wiódł życie monastyczne – deklaruje.
Kardynał ma jednak nadzieję, że papież wycofa się z dotychczasowych planów. Jak mówi, Ojciec Święty jest już poinformowany lepiej niż wcześniej i stał się ostrożniejszy.
Purpurat mówił też o nowym chińskim prawie religijnym, które weszło w życie 1 lutego tego roku. Kardynał uważa, że wcześniej panowała większa tolerancja, a teraz można zasadnie obawiać się konfiskowania świątyń Kościoła podziemnego. – Nawet w tak wielkim mieście jak Szanghaj jest Kościół podziemny. Każdy o tym wie, także sąsiedzi – choćby dlatego, że chodzi tam tak wiele ludzi. Celebruje się tam msze, śpiewa; są chrzty, pierwsza Komunia. Czasami zostawia się nawet otwarte drzwi. Ale teraz to już przeszłość – mówi kardynał, dodając, że w coraz większej liczbie świątyń wiszą już tabliczki zabraniające wstępu osobom niepełnoletnim.
Fatalne są też w ocenie purpurata nowe przepisy o tłumaczeniu Biblii. – Tłumaczenie Biblii ma być zgodne z chińską tradycją, czyli zgodne z ideologią komunistyczną. To niepojęte. Jak Watykan może pokładać nadzieję w takim rządzie? – pyta kardynał.
Hierarcha ubolewał też, że Stolica Apostolska zdaje się dziś mówić tym chińskim katolikom, którzy całymi latami cierpieli prześladowania za wierność Rzymowi i sprzeciw wobec komunizmu, że mogą być posłuszni rządowi w Pekinie. – Rzym mówił zawsze: Wytrwajcie. Teraz nagle ma mówić: Poddajcie się. To tragedia – podkreślił salezjanin.
Zen obawia się też, że ci najbardziej wierni katolicy mogą teraz odwrócić się od Rzymu, nie mogąc zrozumieć, jak mogliby zgodzić się na współpracę z władzą i przechodzić do oficjalnego „Kościoła” patriotycznego, poddanego rządowej kontroli. Kardynał prosi jednak, by chińscy katolicy „nie robili rewolucji”, ale „dalej modlili się za papieża”.
Źródło: Katholisch.de
Pach