4 maja 2012

Konfederaci barscy twórcami Konstytucji 3 maja

(Jan Matejko, Konstytucja 3 maja Fot. W. Krynski, J. Morek/Forum)

1. Wątpliwość

Czy można z okazji rocznicy ogłoszenia Konstytucji 3 maja śpiewać tę pieśń?:

 

Wesprzyj nas już teraz!

Stawam na placu z Boga ordynansu,

Rangę porzucam dla nieba wakansu,

Dla wolności ginę, wiary swej nie minę,

Ten jest mój azard.

 

Krzyż  mi jest tarczą, a zbawienie łupem,

W marszu zostaję; choć upadnę trupem,

Nie zważam, bo w boju – dla duszy pokoju

Szukam w ojczyźnie.

 

Krew z ran wylana dla mego zbawienia

Utwierdza żądze, ukaja pragnienia,

Jako katolika – wskroś serce przenika,

Prawego w wierze.

 

Pytam raz jeszcze: czy wypada nucić tę pieśń z okazji święta 3 maja? To przecież pieśń konfederatów barskich (tytuł jej brzmi: „Odważny Polak na marsowym polu”) – pieśń ludzi, którzy stali w opozycji do Stanisława Augusta i do zamierzonych przezeń reform! Przecież, jak to się powszechnie głosi, po stronie Stanisława Augusta i reformatorów, a przeciwko konfederatom opowiadali się wyznawcy Oświecenia, wierzący w Boga słabo albo wcale… Więc ta pieśń konfederacka zupełnie nie pasuje do rocznicy skutecznych działań reformatorów.

 

Otóż – nieprawda. Powyższe słowa to stek nieprawdziwych (bo bywają i prawdziwe) stereotypów.

 

2. Ostatni Sarmata pisze sarmacką pieśń

Adam Mickiewicz w swoich wykładach w Collège de France, zachwycając się powyższą pieśnią – rzekł był:

 

Jest to pieśń czysto rycerska. Poeta mówi żołnierzom, że czeka ich nagroda w niebie, że znajdą tam pokój, płacę i „wakans”. Zwrotka mówiąca, że „w marszu zostaje – choć i padnie trupem”, bo iść będzie do nieba, pełna jest prawdy i piękna… Ułożył ją zapewne ktoś ze szlachty, bo zawiera wyrażenia trącące łaciną, a styl jej nie ma prostoty pieśni ludowej.

 

Wieszcz miał rację, ale… no właśnie.  Chyba wyobrażał sobie twórcę tej pieśni jako ostatniego reprezentanta Starej Polski, ostatniego szlachcica starej daty, ostatniego poetę rycerskiej Polski, a może i ostatniego rycerza, który w przerwie pomiędzy cięciem szablą a odmawianiem żarliwej modlitwy sięgnął po pióro i stał się ostatnim poetą sarmackiego baroku…

 

No i do dziś mówi się i pisze o pieśniach konfederacji barskiej jako ostatnim akordzie polskiej poezji barokowej, ostatnim akordzie poezji sarmackiej. Któż mógł ją był płodzić, jak nie kontuszowy szlachcic, ponurzony w idejach i stylistyce minionych czasów?

 

3. Oświeceniowiec pisze sarmacką pieśń…

A ja mówię inaczej. Powyższą pieśń mógł z powodzeniem napisać reprezentant Oświeconych, mason, niedowiarek, wyfraczony, wyperuczony, wypomadowany. Czujący się jednak w obowiązku pisać i mówić tak, jak reszta szlacheckiego społeczeństwa. Bo jego pieśń była przeznaczona dla prawych katolików. I w większości szczerzy katolicy ją śpiewali…

 

4. …a ostatni Sarmata uchwala konstytucję

…A ja mówię inaczej. Konstytucję 3 maja uchwalili konfederaci barscy, żarliwi katolicy, kontuszowi, podgoleni, przy szabli, którzy wiedzieli, że jako tacy reprezentują polską tradycję.

 

5. Peruka peruce, czupryna czuprynie nierówna

Wieszcz Adam nie mógł jeszcze wiedzieć, ile tak naprawdę pieśni i poematów napisano za czasów konfederacji. Dopiero dziś możemy namacalnie przekonać się o rozległości barskiej literatury – bo dysponujemy szeregiem opracowań i – uwaga – od kilku lat trzema opasłymi tomiszczami barskich utworów. No i to naprawdę bywa wielka literatura! Nie tylko pod względem liczby wierszy.

 

Czy twórcy tej literatury po roku 1772, czyli po upadku konfederacji i pierwszym rozbiorze, nagle przestali pisać? Czy tylu utalentowanych wierszopisów porzuciło nagle pióra? Przestało być literatami? Bo jakoś po 1772 roku nie widać ich płodów. Więc co? Wszyscy umarli?  Wsie pagibli? Wie uszli w Sibir’?

 

Otóż nie. Było raczej tak, że ci, których uważamy za „oświeconych” twórców literatury hołubionej przez Stanisława Augusta – i ci, którzy pisali natchnione wiersze czasów konfederacji – to musiały być często gęsto te same osoby. I w  perukach, i w czuprynach. Tylko że wcześniej wypowiadały się w innym stylu – a potem w innym. Peruki udawały czupryny, niekiedy zaś i czupryny udawały peruki. Z konieczności, z potrzeby, z odruchu serca, a czasem – także i z koniunkturalizmu.

 

6. Kontusz i szabla barska za Sejmu Wielkiego

Było bowiem jednak i tak, że za czasów Sejmu Wielkiego wyfraczone i wyperuczone już elity znów poczuły, że trzeba odwołać się do szabli, kontusza i podgolonego łba. Czy szczerze, czy koniunkturalnie. Bo tego potrzebował naród, państwo, albo i kariera. I znów zaczęły przebierać się za Polaków. Manufaktury produkujące pasy kontuszowe nagle zaczęły prosperować – i sprzedawały tysiące swoich wyrobów.

 

Zarazem nagle – w obliczu oświeceniowych reform! – zatarły się pośród „oświeconych” literatów oświeceniowe wzory literackie… Odżyły za to wzory znane z lat konfederacji.  Pisano więc lamenty, proroctwa, pieśni – jak wtedy. Tak zwana „Drukarnia Wolna”, założona przez magnata Jana Potockiego, produkowała ulotki, które przywoływały i gloryfikowały barską przeszłość. Tam właśnie w przededniu nieszczęsnej wojny 1792 roku po raz pierwszy ujrzała druk „Profecja księdza Marka karmelity”, czyli sławna przepowiednia, skomponowana (z natchnienia Bożego?) w 1767 roku, w przededniu barskiej epopei – i do dziś przepisywana i wydawana…

 

A założyciel i właściciel tej „Drukarni Wolnej” (skądinąd kosmopolita) przechadzał się po Warszawie w staropolskim kontuszu, z jakimś „eks-konfederatem barskim, z kozacka ubranym, ślepym na jedno oko”.

 

Tyle, że kiedy Polska upadła – Jan Potocki, świata obywatel i człowiek bez wątpienia niewierzący, stał się wiernym, ba, bardzo wiernym poddanym cara. I odtąd państwo carskie było dlań ojczyzną. Choć i tak zasadniczo pisał po francusku. Swoje ideały postanowił realizować pod berłem carów… Wcześniej po prostu uznawał, że jeśli państwo polskie istnieje, będzie działał na jego rzecz. Właśnie za pomocą literatury i kostiumu konfederackiego, jako że okazywały się „nośne”.

 

 

7. Skąd wziął się alians kontusza z frakiem? Punkt A

Bo konfederacja barska ukształtowała polską świadomość narodową końca XVIII wieku. To ona dała poczucie, że walka o niezawisłość jest koniecznością – i że jest możliwa jako przedsięwzięcie masowe, narodowe, niezależne ani od magnatów, ani od mocarstw ościennych.

 

Pokolenia, które weszły w dorosłe życie po pierwszym rozbiorze a przed drugim – nie miały innego, bohaterskiego wspomnienia pokoleń poprzednich, jak właśnie wspomnienie konfederacji. Wprawdzie udział w konfederacji, wymierzonej w polskiego króla, a nadto „zwieńczonej” pierwszym rozbiorem – był przez długi czas rzeczą wstydliwą  i długo nie wypadało się do niego przyznawać. Potem jednak, na fali patriotycznego entuzjazmu przestano Bar krytykować. Zaczęto go chwalić. Jeden z koryfeuszy obozu refom pisał wtedy: „Dlaczegóż nieszczęśliwi konfederaci barscy krew przelewali? Żebyśmy nie byli pod rządem moskiewskim”.

 

No i sam król Staś musiał (i chciał) fetować swego wroga – biskupa Adama Krasińskiego, jednego z głównych pomysłodawców konfederacji, a początkowo nawet najważniejszego jej realizatora. Tego samego, który chciał Stasia strącić z tronu jako „intruzora”! Teraz został sprowadzony z wygnania na okazję rozpoczęcia obrad Sejmu Wielkiego, aby osobiście te wiekopomne obrady otwierać. Jako człowiek-symbol walki o wolność. On też, pogodzony ze Stanisławem Augustem, patronował nowej ustawie rządowej. I nie musiał w tym widzieć nic niestosownego – nie tylko dlatego, że w stronnictwie patriotycznym roiło się od jego kolegów, dawnych konfederatów.

 

Dlatego między innymi nie dziwi reformatorski alians kontusza z frakiem.

 

 

8. Skąd wziął się alians kontusza z frakiem? Punkt B

Z kolei w konfederacji barskiej obowiązywała w Polsce szczególna poprawność polityczna. Ogół szlachty ustawiał się wtedy wrogo do „heretyków” i Moskali, przeciwko jakimkolwiek reformom. Ogół szlachty chciał zachowania starych praw, utrwalenia status quo. Ogół szlachty głosił wierność dla wiary katolickiej.

 

Kto zatem zamierzał – czy to z przyczyn doraźnie politycznych, czy też głęboko patriotycznych (reprezentantów obu postaw nie brakło!) stanąć na czele barskiego ruchu – nie mógł głosić czego innego. Więc głosił.

 

I tak na czele ruchu stanęli zarazem przeciwni Moskalom biskupi – jak i przeciwni Moskalom masoni (zresztą niekiedy jedni byli drugimi). Zarówno kontuszowi czciciele Maryi, jak i magnaci, którzy porzucili kontusze na rzecz peruk i fraków. Zarówno ludzie szczerze wierzący, jak zobojętniali religijnie – lecz zmuszeni (sami przez siebie, a czasem na rozkaz małżonek) do publicznej deklaracji wiary w imię politycznej poprawności. Wreszcie stanęli obok nich zarówno ludzie przeciwni jakimkolwiek zmianom w ustroju Rzeczypospolitej – jak i ci, którzy wiedzieli, że reformy są Polsce potrzebne, bo bez nich Rzeczpospolita zginie.

 

Zresztą tak naprawdę wiedza dotycząca potrzeby reform była w Polsce już w czasach saskich dość powszechna, tylko że nikt nie jej śmiał głosić zbyt publicznie. Z kolei to, co robił król Staś zaraz po roku 1764, to było plątanie się pomiędzy reformami dobrymi i tymi, do których zmuszała króla Moskwa, jak się można domyślać po to, żeby skompromitować go wobec własnych poddanych. Co się udało – wskutek uległości Stasia.

 

Dlatego nie dajmy się zmylić samym hasłom barskim, sloganom umieszczanym w manifestach. Nie wszystkie one odpowiadały rzeczywistym zamiarom barskich szefów. I niekoniecznie możemy tu mówić o kłamstwie. A niestety, na pewno – o politycznej zagrywce.

 

Bo możemy być po prostu pewni, że gdyby rycerze barscy wypędzili z Polski Moskala, to ich przywódcy przystąpiliby do wprowadzania reform. Oczywiście, najpierw by się między sobą o te reformy pokłócili, bowiem uprzedni brak odpowiednich reform parlamentarnych skutecznie komplikował wprowadzanie jakichkolwiek innych, pozwalając na legalne utrącanie wszystkich możliwych projektów naprawy… Ale to już inna sprawa.

 

Ważna jest teraz dla mnie tylko ta wiedza: że przywódcy ruchu barskiego podejmowali istotne działania w kierunku reform, że projektowali istotne zmiany w tajemnicy przed resztą obywateli (bo obywatele, dowiedziawszy się o tych zamiarach, natychmiast by się zgorszyli  i podzielili na zwolenników różnych opcji reformatorskich). 

 

Oto w roku 1770 Michał Wielhorski jako reprezentant Generalności udał się do Paryża, aby uzyskać pomoc francuskich Oświeconych. Pomoc tę opłacał suto złotem. Wskutek działań Wielhorskiego podobnie, jak caryca miała za swoją tubę sprzedajnego Woltera – taką tubą stał się dla konfederatów sam Jan Jakub Rousseau. A wraz z nim inny wybitny oświeceniowiec, Gabriel Bonnot de Mably. Obaj opracowali na zamówienie konfederatów dwa odrębne projekty reform, które pozostały ściśle tajne, ale oba projekty szefostwo konfederatów konsultowało.

 

Pośród postulowanych posunięć pojawiło się w tych projektach ograniczenie lub w ogóle likwidacja liberum veto. I w sumie – jak napisał jeden ze znawców  polsko-francuskich stosunków tego czasu, Maciej Forycki – były to w tym czasie „najbardziej rozwinięte, pod względem teoretycznym, projekty reform ustrojowych dla Polski”. Wiadomo było, że te projekty musiały na razie pozostać na papierze, i że ich wprowadzenie w życie byłoby piekielne trudne. Ale zaistniały. Projekt konfederacki przewidywał wprowadzenie reform bez ingerencji mocarstw obcych; a to, co się w tym projekcie znalazło – było zapowiedzią wydarzeń dnia 3 maja 1791 roku.

 

Dlatego, między innymi nie dziwi reformatorski alians kontusza z frakiem.

 

 

9. Brak wątpliwości

I dlatego nie mam wątpliwości, że z okazji rocznicy ogłoszenia Konstytucji 3 maja można i należy śpiewać:  „Stawam na placu z Boga ordynansu…”

 

Z tą pieśnią na ustach ginęli ludzie dwojakiego pokroju – ci, którzy po cichu zamierzali wprowadzać reformy i przygotowywali ich projekty, aby ratować Rzeczpospolitą, ale i ci, którzy reform nie chcieli, tym niemniej też chcieli ratować Rzeczpospolitą, zaś ich przykład walnie pomógł później we wprowadzeniu reform.

 

Nareszcie: tę pieśń śpiewali też ludzie, którzy podczas konfederacji nie zginęli, za to osobiście w dniu 3 Maja 1791 reformy owe uchwalili.

 

Jacek Kowalski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie