19 kwietnia 2018

Komu nie w smak obrona dzieci przed demoralizacją?

(Zdjęcie ilustracyjne. Fot. MO/PCh24.pl)

Szykuje się nam symboliczny proces. Po jednej stronie będziemy mieli ruchy LGBT, ministra rządu PO odpowiedzialnego za ratyfikację konwencji przemocowej oraz celebrytkę homoseksualną wyrzuconą z parady równości za obsceniczność, a z drugiej rodziny wielodzietne żądające obrony dzieci przed demoralizacją – mówi mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Organizacje LGBT wespół z „Gazetą Wyborczą” chcą uderzyć w Stowarzyszenie Rodzin Wielkodzietnych Warszawy i Mazowsza, de facto za podjętą próbę ochrony dzieci przed demoralizacją. Sprawa może oprzeć się o sąd. Czym spowodowana jest taka reakcja?

 

Niezwykłą odwagą rodziców działających w Stowarzyszeniu Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza. Przypomnę, że ci odważni ludzie wystosowali do wszystkich dyrektorów szkół w Polsce list, w którym – powołując się na niezwykłą ilość źródeł, w tym na opracowania samych organizacji LGBT i seksedukatorów – wskazali na niepokojące treści programów zajęć antydyskryminacyjnych oraz zwulgaryzowanych często zajęć z edukacji seksualnej, które bywały wprowadzane do polskich szkół przez organizacje pozarządowe.

 

Cały przygotowany przez rodziców dokument jednoznacznie i negatywnie oceniał to zjawisko. Wskazywał jednak rzetelne źródła informacji i – co tu dużo mówić – pokazywał prawdę o tym, jak wyglądają tego typu zajęcia prowadzone w szkołach przez poszczególne organizacje i ruchy.

 

Merytoryczna odpowiedź na to krytyczne opracowanie byłaby zbyt trudna, o ile niemożliwa?

 

Tak. Rodzice dali dyrektorom szkół rzetelny materiał informacyjny, ujawniający to, co naprawdę będzie realizowane w ramach pięknie brzmiących tematów. Wskazali również, że te środowiska odsłaniają przyłbicę i występują w pewnych sprawach otwarcie. Dość wspomnieć akcję środowisk LGBT i antydyskryminacyjnych – o czym była też mowa w tym liście – pod nazwą „Szturm na szkoły”. Ta akcja sama w sobie była strzałem w stopę tych organizacji, ale widać czuły się one bardzo pewnie, bo dysponowały wówczas wsparciem rządowym, o czym świadczy ich obecna współpraca chociażby z prof. Małgorzatą Fuszarą, w rządzie PO-PSL pełnomocnikiem do spraw równego traktowania.

 

We wspominanym liście znalazło się też zdjęcie Marty Konarzewskiej, homocelebrytki, która przedstawia się jako lesbijka i nauczycielka. Jest ona zarazem autorką materiałów edukacyjnych z zakresu seksedukacji. Wspomniane zdjęcie zostało wykonane w 2015 roku podczas parady równości. Jego bohaterka jest na nim obnażona, a na jej piersiach widnieje napis „śpię z kim chcę”. Dodam, że pani Konarzewska została z parady usunięta za obsceniczność.

 

Na to wszystko wskazywali rodzice w swoim liście. Poinformowali oni o działalności publicznej kobiety, która uczestniczy w akcji „Szturm na szkoły” oraz tworzy programy serwowane uczniom, które – w rozsądnej ocenie rodziców – prowadzą do deprawacji dzieci i młodzieży.

 

Słyszymy o zbiórce pieniędzy na pozew przeciw Stowarzyszeniu w związku z prowadzoną działalnością. On już trafił do sądu?

 

Z tego co wiemy – o skutecznie przeprowadzonej zbiórce. Ponoć pod koniec kwietnia pozew ruchów LGBT przeciwko rodzinom wielodzietnym ma być gotowy. Jako Instytut Ordo Iuris wspieramy Stowarzyszenie Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza od dwóch lat. Bowiem już w 2016 roku środowiska lewicowe groziły Stowarzyszeniu pozwem i żądały odwołania wszelkich zarzutów. Zwróciliśmy wówczas uwagę na to, że rodzice korzystają z konstytucyjnego prawa do żądania ochrony dzieci przed demoralizacją. Każdy w Polsce ma do tego prawo, a rodzice w tym zakresie mają szczególne obowiązki, bo Konstytucja gwarantuje im pierwszeństwo w wyborze sposobu wychowania dzieci.

 

Te prawa właśnie – korzystając z wolności słowa i prawa do merytorycznej krytyki – realizowali rodzice w swym liście. Tym bardziej dziwiło, że środowiska, które werbalnie afirmują wolność słowa, wolność debaty publicznej, w sytuacji, w której same znalazły się w ogniu krytyki, nie udzieliły odpowiedzi, tylko zagroziły procesem i finansowymi konsekwencjami ubogiemu Stowarzyszeniu. Oczywiście gwarantujemy nasze pełne wsparcie dla Stowarzyszenia. Tu chodzi o ochronę: praw rodzicielskich, wolności słowa i – co wydaje się kluczowe – o to, by móc mówić prawdę o tym, co się dzieje z naszymi dziećmi w szkołach.

 

Muszę dodać, że akcja Stowarzyszenia była dla nas inspiracją przy tworzeniu kampanii „Chrońmy dzieci!”. Uznaliśmy, że ich działanie uświadomiło wielu rodziców o skali zagrożenia. Chcieliśmy przekształcić tę jednorazową akcję w systematyczne działanie. Tak, by każdy z rodziców mógł sprawdzić szkołę swoich dzieci w sposób anonimowy, bezpieczny i dowiedzieć się jakie organizacje tam przychodzą i co robią z dziećmi. Zależało nam, by przeciwstawić się w sposób systemowy, instytucjonalny kampanii „Szturm na szkoły”. Wydaje się, że to wszystko zaczęło się nam udawać i w tej sytuacji organizacje zrzeszające seksedukatorów postanowiły działać. Bały się uderzyć w Ordo Iuris, więc obrały sobie za cel rodziny wielodzietne.

 

Szykuje się nam zatem symboliczny proces. Po jednej stronie będziemy mieli ruchy LGBT, ministra rządu PO odpowiedzialnego za ratyfikację konwencji przemocowej oraz celebrytkę homoseksualną wyrzuconą z parady równości za obsceniczność, a z drugiej rodziny wielodzietne żądające obrony dzieci przed demoralizacją. Nie wiem, czy znajdzie się sędzia, który zdecyduje się zakneblować ruch obywatelski, jakim jest lokalne Stowarzyszenie, reprezentujące rzeczywisty kapitał społeczny w postaci rodzin wielodzietnych, korzystających z konstytucyjnych wolności słowa i prawa do krytyki. To byłby cios w wolność debaty publicznej, sam fundament ustrojowy demokratycznego państwa prawa.

 

Zapowiadany pozew można odczytywać jako przestrogę, jako próbę wystraszenia organizacji prorodzinnych, broniących dzieci przed deprawacją oraz promujących tradycyjny model wychowania?

 

Tak sądzę. A naszym celem jest wypracowanie odpowiedzi na tego typu zastraszenie. Chcemy, aby każda organizacja, taka jak Stowarzyszenie Rodzin Wielkodzietnych Warszawy i Mazowsza miało ten komfort, że jeżeli już dojdzie do próby zakneblowania ich działalności, czy zastraszenia procesowego, to będzie mogło liczyć na wsparcie ze strony prawników Ordo Iuris. Każda taka organizacja będzie mogła więc spokojnie prowadzić swą działalność statutową i chronić dzieci przed deprawacją.

 

Dziękuję za rozmowę

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie