27 listopada 2014

Komentator „WSJ”: USA muszą porzucić błędną politykę izolacjonizmu

Stany Zjednoczone muszą zrezygnować z polityki izolacjonizmu, wprowadzającą globalny nieład – apeluje komentator „The Wall Street Journal”.

 

Bret Stephens, zeszłoroczny laureat nagrody Pulitzera za najlepszy komentarz i specjalista w zakresie amerykańskiej polityki zagranicznej, wydał książkę pt. „America in Retreat: The New Isolationism and the coming Global Disorder” („Ameryka w odwrocie: nowy izolacjonizm i powrót globalnego bezładu”). Stephens twierdzi, że Stany Zjednoczone powinny być „światowym policjantem” i porzucić myślenie o izolacjonizmie, za którym opowiada się znaczna grupa Republikanów oraz Demokratów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Były redaktor naczelny „The Jerusalem Post” zauważa, że zarówno pośród Demokratów, jak i Republikanów są politycy, apelujący o ograniczenie wydatków na obronę i rezygnację z międzynarodowego zaangażowania USA. Jest to obecnie ważny nurt w amerykańskiej polityce zagranicznej.

 

Zdaniem Stephensa, Ameryka nie może przestać być „policjantem światowym” i zrezygnować z wielu swoich zobowiązań. Dodaje on, że myślenie izolacjonistyczne jest nie tylko błędne, ale także szkodliwe.

 

Stephensa nie przekonują argumenty polityków, domagających się – pod pretekstem zmniejszenia deficytu budżetowego – ograniczenia wydatków na obronę i redukcji liczby żołnierzy. Komentator zauważa, że kraje, ograniczające wydatki na obronę, są de facto najbardziej zadłużone na świecie. Podał przykład państw Europy Zachodniej i Japonii, które „zaoszczędzonych” środków nie przeznaczyły na zmniejszanie deficytu, lecz na finansowanie państwa opiekuńczego. „Zaoszczędzone środki” nie poszły też na pobudzenie gospodarki. Nigdy nie wróciły do podatników ani nie trafiły do produktywnej części gospodarki.

 

Jego zdaniem konserwatyści, głosząc postulat ograniczenia deficytu kosztem budżetu obronnego „po prostu opowiadają bajki”. Szkodzą także amerykańskiej strategii w sytuacji, gdy Rosja i IS atakują, Chiny walczą o dominację na Morzu Południowochińskim, a Iran jest bliski posiadania broni nuklearnej.

 

Stephens krytykuje m.in. program polityki zagranicznej republikańskiego polityka Randa Paula, ubiegającego się o nominację w wyścigu prezydenckim. Dziennikarz podkreśla, że jego najnowsza książka adresowana jest do konserwatywnych czytelników, by zrozumieli, że polityka zagraniczna i polityka wewnętrzna to nie jest gra o sumie zerowej. Inwestycje w bezpieczeństwo oraz w sojusze z partnerami zagranicznymi mają kluczowe znaczenie dla wolności i pomyślności obywateli amerykańskich w samej Ameryce. Dlatego, jego zdaniem, tak ważne jest, by USA broniły najbardziej zagrożonych przyjaciół jak: Ukraina, Estonia, Tajwan, Korea Południowa czy Izrael.

 

Stephens, chociaż wskazuje na niepowodzenia amerykańskiej polityki, to jednak uważa, że wiele interwencji w przeszłości było uzasadnionych. Zawiodły późniejsze strategie organizacji życia po wojnie np. w Iraku. Błędnie założono, że uda się stworzyć coś w rodzaju „demokracji arabskiej”.

 

Dziennikarz uważa, że USA muszą stać na straży globalnego ładu i karać tych, którzy go naruszają. Amerykanie nie powinni jednak próbować „uzdrawiać społeczeństw”, przeszczepiając im zachodni wzorzec demokracji liberalnej, lecz zawsze uwzględniać realia kulturowe i polityczne panujące w danym regionie.

 

Stephens kwestionuje tezę niektórych uczonych i polityków, twierdzących iż Ameryka upada. Lansowanie takiego punktu widzenia – jego zdaniem – jest wygodne dla pragnących izolacjonizmu.

 

Apeluje o powściągliwość w wydawaniu daleko idących sądów na podstawie obserwacji fragmentu rzeczywistości, która „może nie odpowiadać czyimś oczekiwaniom”.

 

„Gdy patrzysz na ruiny – zauważa dziennikarz – to myślisz, że to oznaka upadku czy może przebudowy albo rzeczywistość dnia codziennego. Spójrz wstecz na to, co mówiono o systemie edukacji publicznej w USA w latach 50. Twierdzono, że pozostawaliśmy daleko w tyle za Rosjanami (…) Teraz większość z nas powie, że system z lat 50., to były złote czasy amerykańskiej edukacji publicznej”.

 

Stephens podkreśla, że wielu polityków zaczęło głosić tezy o rzekomym upadku USA po niepowodzeniach w Iraku i recesji w 2008 r. Sądzą oni, że Ameryka nie jest już w stanie wygrać wojny ani wrócić na ścieżkę wysokiego wzrostu i pełnego zatrudnienia.

 

 

Źródło: breitbart.com, AS.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram