Rodzina lewicowych amerykańskich polityków nie może uznać początku roku 2018 za szczęśliwy. Departament Sprawiedliwości USA wszczął nowe śledztwo w sprawie Fundacji Clintonów. Dochodzenie ma wyjaśnić, czy w okresie pełnienia przez Hillary Clinton funkcji sekretarza stanu w administracji Baracka Obamy doszło do działań korupcyjnych. Ponadto „New York Times” doniósł niedawno, że sponsorzy kampanii wyborczej skrajnie lewicowej polityk wydali 1,5 mln dolarów, aby tuż przed wyborami kilka kobiet oskarżyło Donalda Trumpa o seksualne molestowanie.
Z doniesień prawicowego „The Hill” wynika, że agenci Federalnego Biura Śledczego zbadają, czy Bill oraz Hillary obiecywali korzystne decyzje rządu USA w zamian za dotowanie swojej fundacji lub czy takie dotacje w zamian za przychylność władz miały miejsce.
Wesprzyj nas już teraz!
Śledczy sprawdzą również, czy Clintonowie nie wykorzystywali uprzywilejowanego statusu podatkowego swojej fundacji dla czerpania osobistych zysków.
Media w USA dawno temu informowały o wspieraniu fundacji Clintonów przez organizacje, które doczekały się ze strony amerykańskich władz korzystnych dla siebie biznesowych decyzji. W tej sprawie powstał nawet film prawicowego publicysty Petera Schweizera pt. „Kasa Clintonów”. Bezpośrednich dowodów na korupcję jednak jak na razie nie znaleziono.
Ponowne przeanalizowanie podejrzeń krążących wokół Clintonów postulowali niektórzy politycy Partii Republikańskiej. Sam Trump zwracał uwagę, że lepiej przyglądać się finansom lewicowej rodziny niż jego nieistniejącym związkom z Rosją.
Oskarżenia Donalda Trumpa o wspieranie jego kampanii przez Moskwę miały na celu zniweczenie szans republikańskiego kandydata na wygranie wyborów prezydenckich w USA. Innym atakiem na miliardera były pojawiające się pod jego adresem oskarżenia o seksualne molestowanie kobiet. Teraz jednak „New York Times” poinformował, że za doniesieniami stali… sponsorzy kampanii Hillary Clinton. Co istotne, pisze o tym gazeta o profilu lewicowym, którą nie sposób uznać za sprzyjającą republikanom czy tym bardziej samemu Trumpowi.
W sumie na oskarżenia Trumpa o molestowanie seksualne wydano – wedle doniesień – 1,5 mln dolarów. Pieniądze miały przekonać kobiety do zaatakowania republikańskiego kandydata na finiszu kampanii. Akcja nie odniosła jednak sukcesu, gdyż część przekonanych do „wyznań” kobiet wycofała się ze współpracy.
Sam sztab Clinton twierdzi, że nic nie wiedział o próbach opłacania kobiet. Z kolei zaangażowana – zdaniem „NYT” – w proceder prawnik Lisa Bloom (zawodowa obrończyni kobiet i celebrytów w sprawach o molestowanie) przekonuje, że pieniądze miały jedynie zapewnić bezpieczeństwo rzekomo molestowanym kobietom oraz przełamać ich strach wobec wystąpienia przeciw potężnemu miliarderowi.
Źródło: tvp.info / nczas.com
MWł