8 czerwca 2017

Kapłan Chrystusa? Tylko w celibacie

(Krystian Maj/FORUM )

„Jesteś kapłanem, tak jak Melchizedek” – śpiewamy o Chrystusie w jednym z psalmów. Kapłani Kościoła powołani są zatem by służyć Bogu i ludziom na wzór najwyższego i wiecznego Kapłana, czyli Jezusa Chrystusa. I to właśnie Jego wzór stanowi pierwszy wyznacznik dla duchownych – to na Nim mają się opierać. To powód, dla którego rozpoczęta na nowo dyskusja o zniesieniu celibatu powinna się jak najszybciej zakończyć.  

 

Na jesień przyszłego roku w Rzymie zaplanowano kolejny synod biskupów zwołany przez papieża Franciszka. Choć jego tematem będą sprawy dotyczące młodzieży, watykańscy dziennikarze sugerowali, że pod rozwagę hierarchów zostanie także poddana sprawa celibatu. To całkiem możliwe – w końcu na synodzie ds. rodziny niektórzy z biskupów gorąco orędowali za tym, by rozmawiać o homoseksualistach i ich problemach, więc problemy młodzieży też da się pogodzić z rozmowami o celibacie. Wszak młodzi mężczyźni, gdy rozważają swoje życiowe powołanie, mogą myśleć również o kapłaństwie – a w myśl postępującej nowoczesności, trzeba by im taką decyzję ułatwić, pokazując, że bycie kapłanem nie wiąże się już z żadnymi wyrzeczeniami.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wznowieniu dyskusji o celibacie pomogły wypowiedzi papieża Franciszka, który określił niegdyś bezżeństwo mianem „instytucji, która nie jest dogmatem”, a innym razem powiedział: „Kościołowi zawsze chodzi o to, aby rozpoznać właściwy moment, kiedy Duch Święty czegoś żąda (…) Musimy zastanowić się nad możliwością dopuszczenia do kapłaństwa viri probati (wypróbowanych mężów). Trzeba będzie wtedy także określić ich zadania na przykład w daleko położonych parafiach”.

 

A więc sam Ojciec Święty stymuluje dyskusję, która przez lata wydawała się zamknięta, publicznie zastanawiając się nad argumentami do tej pory podnoszonymi jedynie przez marginalne środowiska progresywne w Kościele (głównie niemieckie, od lat marzące o protestantyzacji katolicyzmu) oraz oczywiście przez ludzi spoza wspólnoty wiernych. Pomysłem na brak powołań nie jest więc dziś w katolickim mainstreamie przekonywanie do wyjątkowego piękna służby Bogu i ludziom, ale swego rodzaju równanie w dół – skoro ludzie pełniący wszystkie inne zawody mogą się żenić, dlaczego nie ci, którzy są z zawodu kapłanami? Ot, kolejna odsłona aggiornamento.  

 

Doprowadziłoby to do całkowitego zdeprecjonowania kapłańskiego powołania – stałoby się ono właśnie „zawodem”, takim samym jak lekarz, strażak czy inżynier. Już dziś, jeszcze bez możliwości wyświęcania żonatych, czy też żenienia się księży (bo przecież viri probati to tylko pierwszy krok, kolejnym będzie otwarcie i takiej możliwości), obserwujemy przecież galopujący proces upadku szacunku dla kapłaństwa. Dzieje się tak nie tylko przez bardzo powszechne zjawisko gwałtownej laicyzacji w sposób oczywisty prowadzącej do antyklerykalizmu, ale również z powodu podejścia do swej służby samych kapłanów. Dostrzegamy przecież, że coraz większa ich grupa funkcjonuje na zasadzie grafiku w korporacji, nie jest dostępna dla swych wiernych (dla których mają się przecież w swej służbie spalić), nie używa języka charakterystycznego dla Kościoła tylko języka światowego, a nawet – co zauważyć jest najłatwiej – poza Kościołem nie nosi już sutanny. A to tylko początek tej smutnej wyliczanki. Posiadanie przez księży rodzin byłoby zwieńczeniem procesu odzierania powołania kapłańskiego z jego wyjątkowości.

 

W dyskusji o celibacie, jako argument za jego zniesieniem podaje się często motyw historyczny, zgodnie z którym w pierwszych wiekach Kościoła kapłanów nie obejmowało bezżeństwo. Nie czas teraz na historyczne debaty, warto jednak wiedzieć, że niemal od zarania Kościoła dążono do wprowadzenia celibatu. Szerzej pisze o tym w swej książce specjalista, ksiądz Vittorio Moretto, którego dzieło omawialiśmy na PCh24.pl. Warto znać przytoczone przezeń argumenty z historii Kościoła.

 

Celibat oczywiście nie jest dogmatem. Nie jest i nigdy nie był. Ale, jak pisał wielki katolicki myśliciel Plinio Correa de Oliveira, choć doktryna nie potępia małżeństwa kapłanów, ale silnie identyfikujący się z Kościołem zmysł katolicki rozumie, że wielkość kapłaństwa po prostu domaga się kapłańskiego celibatu. Zmysł ów, sensus fidelium, sprawia, że – jak pisał Oliveira  -„znajomość katolickiej doktryny jest nam konieczna, by mogła nam ona być przewodnikiem, tak jak w przypadku nawigatora, który spogląda na gwiazdy chcąc nadać kierunek swojej podróży. W tym kontekście zmysł katolicki jest wiedzą praktyczną marynarza, świadomego istnienia zdradzieckich raf i mielizn, który spogląda nie tylko na niebo, ale i na morze. Szuka niebezpieczeństw, których musi uniknąć”.

 

A takim właśnie olbrzymim niebezpieczeństwem byłoby zniesienie celibatu księży, szczególnie w dzisiejszym świecie.

 

Ale gdyby komuś rozważającemu zagadnienie celibatu nie wystarczał zmysł katolicki, powinien przyjrzeć się argumentom teologicznym. Owszem, Pismo Święte nie mówi wprost o potrzebie celibatu, ale musimy pamiętać, co Chrystus mówił do uczniów, gdy powiedzieli, że nie warto się żenić. A powiedział im: „Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19, 11-12).

 

To między innymi na tych słowach opierali się kościelni twórcy celibatu. A praktycy, czyli księża? Oni powinni opierać się w każdej sytuacji na Autorze tych słów, na Jezusie Chrystusie. Tak jak zresztą i my wszyscy rozeznając własne powołanie. Jednak to kapłani mogą cieszyć się szczególnym przywilejem – mogą naśladować Chrystusa właśnie jako Nauczyciela i Kapłana, a więc w funkcjach, które z woli Bożej przyszło im pełnić. A Pan Jezus przecież żył w celibacie! Całe swoje życie oddał służbie Bogu Ojcu i ludziom, do których został posłany. Oddał się swej misji całkowicie, nie ożenił się, nie założył rodziny. A przecież był we wszystkim, prócz grzechu, podobny do człowieka – mógł więc ożenić się i prowadzić przykładne życie rodzinne, dając wzór wszystkim ojcom, którzy chcieliby go naśladować. A jednak postanowił, że – choć będzie Wzorem dla wszystkich – na ziemi obierze rolę właśnie Nauczyciela i Kapłana.

 

Księża, obdarzeni łaską szafowania sakramentami, działają przecież in persona Christi, czyli w osobie Chrystusa! To sam Bóg przemienia chleb w Ciało i wino w Krew, a kapłańskie dłonie jedynie w tym pośredniczą. To Pan Jezus nas rozgrzesza, choć w konfesjonale rozmawia z nami kapłan. To Chrystus chrzci swych nowych wyznawców, choć to ksiądz polewa ich wodą święconą. Ksiądz, udzielając nam błogosławieństwa, mówi przecież: „niech was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec, Syn i Duch Święty”! Czyż więc Chrystus, najwyższy kapłan, może nie być wiecznym wzorem kapłaństwa? We wszystkich wymiarach Jego życia – również w celibacie.

 

Dlatego też powinniśmy jak najprędzej zakończyć dyskusję o celibacie i poszukać innych sposobów zachęcania młodych mężczyzn do pójścia za Chrystusem. I naśladowania go we wszystkich aspektach, bez żadnych wyjątków.

 

 

 

 

Krystian Kratiuk

8 czerwca 2017, Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie