1 września 2015

Kapłan broniący życia, który nie bał się nawet diabła

Holenderskie Nijmegen jest miastem o całkiem katolickiej historii. Na tutejszym uniwersytecie pracował zarówno bł. Tytus Brandsma, filozof, który zginął śmiercią męczeńską w Auschwitz, jak również Edward Schillebeeckx, znany „katolicki”  teolog o modernistycznych poglądach. Znacznie mniej rozgłosu zyskał inny ksiądz z Nijmegen: ojciec Jan Koopman (1920-1997) niestrudzenie zwalczający modernizm w jego straszliwej postaci, jaką jest aborcja.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Z jakiej rodziny wywodził się ojciec Koopman?


Jan de Hommel: „Pochodził on z pobożnej, katolickiej rodziny, bardzo otwartej na innych ludzi. Kilkoro z jego rodzeństwa wstąpiło na drogę życia zakonnego. Jedna siostra została nawet Przełożoną Generalną Sióstr Dominikanek Dobrego Pasterza, zgromadzenia, które zajmuje się opieką nad kobietami w ciąży.”

 

Walka przeciwko aborcji nie był pierwszą bitwą ojca Koopmana. Jaką rolę odegrał w II wojnie światowej?


Frans van Winden: „W tym okresie był jeszcze osobą świecką i bardzo aktywnie działał w antynazistowskim ruchu oporu. Ksiądz miał silne poczucie sprawiedliwości i z natury nie bał się ryzykować. Jego działania zostały później nagrodzone przez królową Wilhelminę, która odznaczyła go zaszczytnym medalem Królewskiego Wyróżnienia Krzyża Oporu (Royal Distinction of the Resistance Cross).”

 

Między1968 r. a 1973 r. ojciec Koopman pracował na misji w Brazylii (gdzie pewnie jeszcze nie był zaznajomiony z działalnością stowarzyszenia Tradycja, Rodzina i Własność (Tradition, Family and Property, TFP)). Powrót do Holandii, aby aktywnie bronić życia, nie wydaje się więc oczywisty w takiej sytuacji.


Van Winden: „To prawda, ale rodzeństwo ojca Koopmana informowało go na bieżąco o rozwoju sytuacji w Holandii. Biskup przełożony księdza Koopmana w Brazylii uważał, że walka z aborcją w ojczystym kraju stanowi większy priorytet dla holenderskiego księdza niż praca duszpasterska w Brazylii, więc dał mu przyzwolenie na powrót.”

 

Ojciec Koopman zdecydowanie nie był bojaźliwym księdzem. Czy mogą Panowie opowiedzieć o niektórych z jego działań?


De Hommel: „Pewnego razu protestowaliśmy pod kliniką aborcyjną. Student o lewicowych poglądach podszedł do nas, przymierzając się do bójki. To wcale nie onieśmieliło ojca Koopmana. Uniósł tamtego studenta i przerzucił przez ramię, wprost do ogrodu.”

 

Van Winden: „Zdaniem ojca Koopmana takie działania jeszcze nie przynosiły wystarczającego rozgłosu. Pragnął więcej uwagi mediów, a dla niego nie było ograniczeń. Gdy zwolennicy aborcji zgromadzili się w Amsterdamie, ojciec Koopman wspiął się na pobliski dźwig. Okupując kabinę przez trzy dni, wykrzykiwał hasła typu: «Tak jak dźwig istnieje, aby budować, tak my istniejemy, żeby budować życie».”

 

Zakładam, że nieużywany wówczas dźwig był strzeżony.


De Hommel: „Dźwig faktycznie był strzeżony. Ale w nocy ojciec modlił się do Pana Jezusa, prosząc Go, aby ochroniarz nie zbudził się ze snu. I tak też się stało. Kiedy strażnik – muzułmanin! – obudził się i zorientował, co się dzieje to okazał wsparcie dla działań księdza. Patrząc wstecz na wszystkie nasze działania, można powiedzieć, że ochrona i policja na ogół wspierała nasz cel, jakim jest obrona życia i dlatego znajdowaliśmy u nich zrozumienie.”

 

Słyszeliśmy też, że Ojciec okupował wieżę Martini, wieżę z największym dzwonem kościelnym w kraju.


Van Winden: „W Niemczech wiele kościołów biło w dzwony w dniu 28 grudnia, w święto niewinnych dzieci zamordowanych przez Heroda. Był to protest przeciwko aborcji. Ojciec Koopman pragnął podobnego protestu w Holandii. Zatem udaliśmy się na wieżę Martini, gdzie największy dzwon nosi odpowiednią nazwę, mianowicie „Zbawiciel”. W czasie, gdy my blokowaliśmy drzwi, ksiądz bił w dzwony przez piętnaście minut.”

De Hommel: „Tamtej nocy był tak zmęczony, że aż przewrócił się podczas błogosławieństwa Najświętszego Sakramentu.”

 

W latach siedemdziesiątych Holandia zyskała międzynarodową reputację bardzo liberalnego kraju. Jak wyglądało prawo aborcyjne w tamtym okresie?


De Hommel: „W latach siedemdziesiątych aborcja stała się ważną kwestią dla postępowców. Ale dopiero w 1981 roku uzyskali większość parlamentarną, aby przeforsować jej legalizację. Ostatni głos niezbędny do uzyskania większości pochodził od księdza! Ojciec Schreurs, jak się on nazywał, był senatorem partii Chrześcijańska Demokracja. Wkrótce potem jego biskup nakazał mu odejście z polityki.”

 

Van Winden: „Ruud Lubbers, przywódca chadeków w holenderskiej Izbie Reprezentantów, był jej gorącym zwolennikiem. A pochodził z katolickiej rodziny.”

 

De Hommel: „Tak jak premier Dries van Agt. Jakiś czas temu do naszego domu zawitał Van Agt. Szukał spokojnego miejsca, aby napisać książkę. Przeprowadziliśmy otwartą oraz stanowczą rozmowę na temat jego zdrady w 1981 roku, gdyż to on jest odpowiedzialny za legalizację aborcji.”

 

Jak hierarchowie Kościoła holenderskiego zareagowali na wzrost liczby dokonywanych aborcji oraz opór ojca Koopmana?


De Hommel: „Wielu biskupom zabrakło albo odwagi, albo przekonania do walki z modernizmem. Myśleli: «Jeśli nie pójdziemy z prądem naszych czasów to stracimy wiarygodność w oczach opinii publicznej».”

 

Van Winden: „To, co naprawdę było przerażające to to, że kardynał Willebrands i biskup Bluyssen poparli chadecką propozycję legalizacji aborcji, «aby zapobiec gorszemu».”

 

Ojciec Koopman musiał czasami czuć się jak samotny bojownik. Oddanie czemu pozwoliło mu z takim zapałem kontynuować walkę?


Van Winden: „Eucharystia dla ojca była wszystkim, to dla Niej żył i Ją nazwał „dźwignią do podnoszenia świata”. Również Najświętsza Maryja Panna była dla niego bardzo ważna. Zamówił posągi z Fatimy i woził je w samochodzie po okolicy. W ten sposób nauczał ludzi o Maryi i Fatimie. Nawiasem mówiąc, parafianie o modernistycznych poglądach wykazywali bardzo mało entuzjazmu, a wręcz nienawidzili kultu Matki Boskiej.”

 

Walczący przeciwko aborcji cieszą się uwagą opinii publicznej. Ale to, co ostatecznie jest najważniejsze to zapobieganie aborcji. Czy udawało się to księdzu Koopmanowi?


De Hommel: „Z całą pewnością wiemy o pięciu istnieniach uratowanych przez ojca Koopmana. Znamy te przypadki, tych ludzi, bo ojciec odwiedził te dzieci i ich matki po narodzinach.”

 

Van Winden: „Kontynuujemy pracę ojca Koopmana, ponieważ jest to sprawiedliwy cel. Oraz aby bronić najwyższej godności ludzkiego życia. Bardzo nas cieszy nasza obecna współpraca z TFP.”

 

De Hommel: „Nie zawsze możemy dostrzec owoce naszej pracy, ale na pewno wiemy, że Bóg, Stwórca życia, jest z nami. To nieustannie daje nam motywację do działania.”

 

Jan de Hommel (76) i Frans van Winden (68) to świeccy katolicy, którzy od lat siedemdziesiątych – kiedy rozpoczęli współpracę z o. Koopmanem – poświęcają się działalności na rzecz obrony życia. Mieszkają w Casa Nova w Nijmegen, skąd ojciec Koopman prowadził swoją krucjatę w obronie życia oraz kontynuują działalność Fundacji na Rzecz Praw Bez Dyskryminacji (Foundation for Rights Without Discrimination), która zabiega o uznanie praw dzieci nienarodzonych.


Rozmawiał Rutger Schimmel.



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie