W europarlamencie trwają prace nad dyrektywą o prawach autorskich. We wtorek zaakceptowała ją komisja prawna europarlamentu. „Za” opowiedziało się 16 jej członków, a 9 było przeciw. Pod koniec marca sprawą zajmie się Parlament Europejski.
Obecny kształt dyrektywy powstał wskutek rozmów między Radą Europejską, Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim. Należący do komisji JURI polscy europosłowie opowiedzieli się przeciwko.
Wesprzyj nas już teraz!
Czwartkowa „Rzeczpospolita” podaje też wyniki badania na temat poglądów Polaków na kwestię dzielenia się przez Google, You Tube’a czy Facebooka zyskami z twórcami, „na których dziełach zarabiają”. Okazuje się, że 31,8 procent Polaków chciałoby takie rozwiązanie „zdecydowanie poprzeć”, 34,7 proc. „raczej poprzeć”, 7,4 proc. „raczej odrzucić”, a 9 proc. „zdecydowanie odrzucić”. Pozostali deklarują, że „nie mam zdania/trudno powiedzieć”.
Według Bogusława Chraboty oznacza to, że poparcie Polaków dla dyrektywy jest wysokie, a politycy PiS nic nie ugrają na jej odrzuceniu. Jednak warto pamiętać o tym, że wyniki jednego sondażu trudno uznać za wystarczające do zbadania preferencji.
Co więcej, kluczową sprawą pozostaje to, w jaki sposób sformułowano pytanie. Jeśli brzmiało ono dokładnie tak, jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, a więc „jak polscy eurodeputowani powinni głosować w sprawie unijnych przspisów nakazujących dzielenie się, np. przez Google’a, You Tube’a czy Facebooka zyskami z reklam z twórcami, artystami, na których dziełach zarabiają” – to poparcie dla takiego rozwiązania samo się narzuca. Któż popierałby wykorzystywanie artystów przez wielkie koncerny? Tymczasem to właśnie sugeruje pytanie.
Kolejny problem polega na tym, że dyrektywa dotyczy nie tylko kwestii, której dotyczyło zapytanie ankietowe. Dlatego też odpowiedzi udzielone w sondażu nie świadczą o stosunku Polaków do całej dyrektywy. W efekcie nie stanowią miarodajnej wskazówki dla polskich europarlamentarzystów dotyczącej tego, jak mają głosować, jeśli chcą cieszyć się poparciem ludzi.
Należy też pamiętać, że „Rzeczpospolita” jako pismo papierowe ma swój interes w przegłosowaniu dyrektywy. Tradycyjni wydawcy prasy ubolewają bowiem nad wykorzystywaniem ich treści w mediach internetowych. Jest to do pewnego stopnia zrozumiałe, jednak lekarstwem na to jest lepsze przestrzeganie obecnego prawa autorskiego.
Warto również zdawać sobie sprawę z tego, że prasa nie powróci już do dawnej pozycji. Radykalne działania wymierzone przeciwko temu przypominają lobbowanie producentów świec przeciwko żarówkom.
Źródła: Rzeczpospolita 28.02.2019 r. str. A1, A2, A11 / komentarz własny pch24.pl
mjend