9 stycznia 2019

Gazociąg Izrael-UE. Jak inwestycja wpłynęła na stosunki turecko-izraelskie?

(źródło: pixabay.com)

Odkrycie ogromnych zasobów gazu ziemnego na północnym wybrzeżu Izraela ponad dziesięć lat temu i podjęte próby jego eksportu do Europy przemodelowały turecko-izraelskie relacje – uważa Joseph Dana, redaktor naczelny projektu emerge85, badającego zmiany na rynkach wschodzących i ich globalny wpływ.

 

W opinii zamieszczonej na stronie euractiv.com, Dana podkreśla, że relacje między Turcją a Izraelem nigdy nie były łatwe do zrozumienia. Formalne stosunki ustanowiono wkrótce po powstaniu państwa Izrael w 1949 roku. Turcja  była jednym z pierwszych muzułmańskich krajów, które uznały Tel Awiw. Do czasu, gdy Izrael wysłał medyków, aby wesprzeć ofiary tragicznego trzęsienia ziemi w Turcji w 1999 r., oba kraje dzieliły się technologią wojskową. Kwitł również handel dwustronny. Relacje zmieniły się za rządów Recepa Tayyip Erdoğana. Często, zwłaszcza w ciągu ostatniej dekady dochodziło do ostrej wymiany zdań między izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu a tureckim liderem. Nieraz wydawało się, że ta retoryka może zagrozić sojuszowi obu państw. Wielu obserwatorów uspokajało jednak, że alians nigdy nie był zagrożony z powodu utrzymywania się dużej wymiany handlowej między obu krajami.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Odkrycie ogromnych złóż gazu ziemnego na północnym wybrzeżu Izraela ponad dziesięć lat temu i podjęte próby jego eksportu do Europy, uwypukliły prawdziwe linie pęknięcia w turecko-izraelskim sojuszu. Niedawne zaś wydarzenia wskazują na zasadniczą zmianę relacji. Erdoğan przekonał mieszkańców swojego kraju, że Turcja znowu może pojawić się jako nowe imperium osmańskie, a Stambuł jako jego bijące serce. W swoich licznych przemowach, turecki lider kreował się na nowego sułtana „neo-osmańskiego państwa”, łączącego neoliberalną politykę gospodarczą ze „społecznym konserwatyzmem” – uważa Dana.

 

Według analityka, podczas gdy gospodarka kwitła, Erdoğan stworzył sobie kilku wrogów, gdy wprowadził wyjątkowo niskie stopy procentowe, umożliwiając  tanie przepływy pieniężne, które zostały wykorzystane do sfinansowania mega projektów w całym kraju. W samym Stambule: nowy most na Bosforze, nowe lotnisko, a w planie jest nowy kanał.

 

Turcja opowiedziała się także za unikalną formą miękkiej siły, która uprzywilejowała politykę „żadnych problemów z sąsiadami”. Gdy tzw. Arabska Wiosna przetaczała się przez region Bliskiego Wschodu, turecki lider wyczuwając zmianę w dynamice sił, postawił bezpośrednio na Bractwo Muzułmańskie. Wkrótce okazało się, że źle postawił, a polityka „żadnych problemów z sąsiadami” legła w gruzach. Jednocześnie, gdy gospodarka USA zaczęła się umacniać, w Turcji rozpoczęto podnoszenie ultra niskich stóp procentowych. Narastał deficyt na rachunku bieżącym wraz z nasilającymi się protestami antyrządowymi.

 

Rozpadła się „neo-osmańska wizja”. Erdoğan postanowił tak, jak inni politycy w tym regionie skupić się na sprawie palestyńskiej. Stając się jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników praw Palestyńczyków, bezlitośnie atakował Izrael. Pozwolił – według Dana – statkowi pełnemu aktywistów odbić od tureckiego brzegu i przełamać morską blokadę Strefy Gazy. Wielokrotnie spierał się z izraelskim liderem. Jednak, pomimo napiętych relacji politycznych, stosunki gospodarcze między obu krajami pogłębiły się w tym okresie. Ze wszystkich tras obsługiwanych przez Turkish Airlines najbardziej popularne pozostaje połączenie między Stambułem a Tel Awiwem.

 

Turcja jest znana z braku własnych zasobów energetycznych, ale jest też idealnie usytuowana pomiędzy Europą a obszarami produkującymi energię w Azji Środkowej i na Bliskim Wschodzie. Erdoğan od dawna zabiegał o ustanowienie Turcji jako dominującego węzła przesyłu energii (huba). Izraelskie odkrycie ogromnych pól gazu ziemnego w połowie 2000 r. naruszyło wizję tureckiego przywódcy. W związku z dążeniem Europy do uniezależnienia się od rosyjskiego gazu, Bruksela miała podjąć starania o gaz izraelski. Erdoğan, pomimo publicznego potępienia polityki Tel Awiwu względem Palestyńczyków, pracował niestrudzenie, aby zawrzeć umowę z Żydami. Jednocześnie Turcja dążyła do zawarcia porozumienia z rządem regionalnym Kurdystanu (KRG) w północnym Iraku, aby stworzyć nowy rurociąg naftowy, który transportowałby ropę naftową przez terytorium tureckie do wybrzeża Morza Śródziemnego. Pomimo wzmożonej akcji militarnej przeciwko kurdyjskim grupom rebeliantów, turecki rząd porozumiał się z KRG ku niezadowoleniu irackiego rządu.

 

Plany Erdoğana pokrzyżowali Amerykanie, gdy doszło do podpisania memorandum w grudniu ub. roku w sprawie projektu East Med między Izraelem, Cyprem i Grecją. Nowy projekt przewiduje budowę gazociągu o długości 2 tys. kilometrów przez Cypr i Grecję do Włoch, by zaopatrywać resztę państw Unii Europejskiej. Rurociąg kosztujący 7 miliardów dolarów ma być zdolny do przesyłania 20 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Turcja zdecydowanie odrzuciła projekt, grożąc mobilizacją sił zbrojnych, gdyby Cypr spróbował eksploatować jakiekolwiek zasoby gazu bez zgody Ankary. Izrael chętny niegdyś do wykorzystania Turcji jako huba, obecnie zmienił strategię, koncentrując się na zacieśnianiu relacji z prawicowymi przywódcami europejskimi.

 

Jednocześnie Donald Trump zapewnił, że będzie bronił polityki Izraela w Palestynie w każdym możliwym stopniu. Po podpisaniu umowy na budowę gazociągu, zdaniem Dana, turecko-izraelski sojusz będzie kontynuowany, ale osłabnie on znacznie, ponieważ to względy ekonomiczne decydowały o dobrych relacjach obu krajów. Podpisane w grudni ub. roku memorandum pomiędzy Izraelem, Grecją i Cyprem dotyczące budowy gazociągu prowadzącego ze wschodniego regionu Morza Śródziemnego do Europy, poparły Stany Zjednoczone.

 

Gazociąg miałby powstać w ciągu sześciu do siedmiu lat i być kolejnym krokiem uniezależniania się Europy od gazu ziemnego z Rosji. Miałby on także ograniczyć ambicje Iranu na sprzedaż surowca do Europy za pośrednictwem Syrii. W grudniu ub. roku po spotkaniu przywódców Izraela, Grecji i Cypru w Jerozolimie, premier Izraela zaznaczył, że wszystkie trzy strony są mocno zainteresowane wybudowaniem gazociągu, a w projekt chcą także włączyć się Włosi.

 

Amerykański ambasador w Izraelu David Friedman uznał projekt za „integralną część stabilności i dobrobytu na Bliskim Wschodzie i w Europie”. Wezwał wszystkie kraje w regionie do dołożenia starań, by projekt mógł się ziścić. Szef Departamentu Stanu Mike Pompeo podkreślił, że wschodnia cześć Morza Śródziemnego jest „ważną strategiczną granicą”, a umocnienie relacji Waszyngtonu z „demokratycznymi sojusznikami, takimi jak Grecja, Cypr i Izrael” jest priorytetem.

 

Izrael przez ostatnie dziesięć lat intensywnie pracował, by zwiększyć wydobycie gazu u swoich wybrzeży. Działa tam złoże gazowe „Tamar” i niebawem ma być eksploatowane złoże „Lewiatan”. Tel Awiw podpisał umowy eksportowe z Egiptem i Jordanią, ale przede wszystkim zabiega o wysłanie gazu do państw europejskich.

 

W czerwcu ub. roku Izrael i USA powołali hub: Amerykańsko-Izraelskie Centrum Doskonałości w dziedzinie Energii, Inżynierii i Technologii Wodnej, uruchamiając fundusze na wspólne projekty gazowe, wodne i cybernetyczne. Oba kraje chcą eksportować skroplony gaz. Amerykański sekretarz ds. energii Rick Perry i minister energii Izraela, Yuval Steinitz oficjalnie uruchomili centrum podczas niewielkiej ceremonii podpisania umowy w Amerykańskiej Izbie Handlowej. Oba kraje miały podzielić się strefami wpływów.

 

Raport Atlantic Council z 2014 r. (w Radzie Dyrektorów tego gremium zasiadał m.in. Zbigniew Brzeziński) dotyczący Inicjatywy Trójmorza, pilotażowanej m.in. przez gen. J. Jonesa, P. Olechnowicza i nieżyjącego już J. Kulczyka, przewidywał znaczny wzrost produkcji gazu na świecie jeszcze przed 2020 r. i zaostrzenie konkurencji.

 

„Forbes” w analizie z 15 maja 2015 r. pt. „Six threats for the U.S. Liquefied Natural Gas Business”, wskazywał na zaostrzającą się rywalizację na rynku gazu LNG na świecie i zwracał uwagę, że połowa amerykańskich projektów LNG zagrożona jest zamknięciem w ciągu najbliższych 5 lat, jeśli Ameryka nie znajdzie rynków zbytu i nie wyeliminuje konkurencji katarskiej oraz rosyjskiej z Europy.

 

W Azji wschodniej rządzą już Australijczycy, którzy przewiduje się, że wyprzedzą pod względem ilości sprzedawanego gazu skroplonego Katar, obecnie wciąż największego producenta gazu LNG na świecie.

 

Przed wizytą Trumpa na Bliskim Wschodzie Katarczycy ogłosili, że znoszą 15-letni zakaz eksploatacji największego pola gazowego na świecie dzielonego z Irańczykami – Pola Północnego, by poprzez dalszy spadek cen zapewnić sobie szeroki rynek zbytu na gaz skroplony. Tuż po wizycie Trumpa koalicja państw sunnickich ogłosiła blokadę Kataru, co w kontekście inicjatywy Trójmorza może świadczyć o przemyślanej akcji Amerykanów dotyczących eliminacji katarskiej konkurencji.

 

W kwietniu ub. roku również prezydent Władimir Putin zapowiedział, że Rosja chce zostać numer jeden eksporterem gazu LNG na świecie. „Forbes” zauważył, że zdolność Rosji do dostarczania znacznie tańszego gazu do Europy oznacza wypchnięcie Amerykanów z tego rynku. Amerykanie musieliby przekonać inne kraje do kupowania swojego gazu po wyższej cenie.

 

Szacuje się, że ponad połowa całkowitej produkcji LNG w USA ma trafić do 2020 r. do Europy, na razie jeszcze przy minimalnym zysku. Ale wszyscy najważniejsi europejscy dostawcy gazu: Rosja, Norwegia, Holandia i Algieria zrobią wszystko, by utrzymać swój udział na najważniejszym dla nich rynku eksportowym.

 

Na horyzoncie jest także inne widmo, „koszmar” nie do wyobrażenia zarówno dla Amerykanów, jak i Saudów. Nie chcą oni dopuścić do powstania energetycznej konstelacji rosyjsko-irańsko-turecko-katarskiej. Zabiegi w tej materii podejmują zarówno Rosjanie, jak i Turcy, tyle, że każda ze stron chce tę koncepcję realizować na własnych warunkach, stąd częste wolty w relacjach między obu państwami.

 

Warto zauważyć, że w 2016 r. globalna produkcja gazu LNG wyniosła ponad 300 milionów ton rocznie, podczas gdy sprzedano jedynie około 268 milionów ton – podaje Thomson Reuters. Za trzy lata walka o rynek zbytu ma się zaostrzyć. Według raportu Hynes and Boon z powodu niskich cen gazu pomiędzy styczniem 2015 r. a sierpniem 2016 r., 90 firm energetycznych z USA i Kanady ogłosiło bankructwo.

 

Źródło: euractiv.com., bankier.pl., jpost.com., PCh24.pl.,

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram