22 lutego 2013

Jezus zechciał cierpieć, aby pokazać nam swoją wielką miłość

(Chrystus Frasobliwy, mal. Albrecht Dürer)

Dwie rzeczy – pisał Cyceron – pozwalają nam poznać człowieka kochającego: obdarowanie osoby umiłowanej i cierpienie dla niej. To jest największym znakiem prawdziwej miłości. Bóg wystarczająco okazał swoją miłość do człowieka poprzez tyle dobrodziejstw mu wyświadczonych. Lecz samo obdarowanie człowieka, jak mówi św. Piotr Chryzolog, Bóg uważał za niewystarczające dla Jego miłości, dlatego wynalazł sposób ukazania mu, jak bardzo go miłuje, poprzez cierpienie i śmierć, i przyjmując ludzkie ciało. Czy mógł On znaleźć bardziej odpowiedni sposób okazania niezmierzonej miłości ku nam, niż stać się człowiekiem i cierpieć za nas? Nie, nie miał innego sposobu – pisze św. Grzegorz z Nazjanzu. […]

Pozwalając nam zobaczyć siebie okrytego ranami, ukrzyżowanego i umierającego, Bóg dał nam największy dowód swojej miłości – twierdzi Korneliusz a Lapide. Wcześniej jeszcze św. Bernard [z Clairvaux] powiedział, że Jezus w swojej męce pozwolił nam poznać, iż Jego miłość ku nam większa już być nie mogła. Apostoł pisze, że decydując się na śmierć dla naszego zbawienia, Jezus Chrystus okazał, dokąd doszła miłość Boga ku nam, nędznym stworzeniom: Ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi (Tt 3,4). […]

Jezus Chrystus mógł wprawdzie wysłużyć nam zbawienie bez cierpienia, wiodąc na ziemi życie słodkie i przyjemne. Lecz stało się inaczej, jak mówi św. Paweł: On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż (Hbr 12, 2). Wyrzekł się bogactw, przyjemności, ziemskich zaszczytów, wybierając życie ubogie oraz śmierć pełną bólu i zniewag. Dlaczego? Czy nie wystarczała do wyproszenia u Ojca Przedwiecznego przebaczenia dla człowieka zwykła modlitwa, która mając wartość nieskończoną, wystarczała do zbawienia świata i nieskończonej liczby światów? Dlaczego zechciał wybrać tyle męczarni wraz z tak okrutną śmiercią, że pewien autor mówi, iż z samego tylko bólu dusza Jezusa odłączyła się od ciała? Po co taka zapłata za odkupienie człowieka?

Wesprzyj nas już teraz!

Odpowiada na to św. Jan Chryzostom: Owszem, wystarczała wprawdzie jedna modlitwa Jezusa, byśmy zostali odkupieni, ale nie wystarczyła, aby ukazać nam miłość, jaką ten Bóg nam przynosi; to, co wystarczyło dla odkupienia, nie wystarczyło dla miłości. Potwierdza to św. Tomasz w słowach: „Chrystus, cierpiąc z miłości, ofiarował Bogu więcej, niż wymagała naprawa zniewagi wyrządzonej przez rodzaj ludzki”. Ponieważ Jezus bardzo nas ukochał, pragnął też, byśmy bardzo Go miłowali, i dlatego uczynił wszystko, co było możliwe, także poprzez cierpienie, aby zdobyć naszą miłość i dać nam do zrozumienia, że nie mógł nic więcej uczynić dla pozyskania naszych uczuć. Św. Bernard twierdzi, że Jezus przyjął na siebie wiele cierpień, aby mocno zobowiązać człowieka do umiłowania Go.

 

Jaki większy dowód miłości, mówi sam nasz Zbawiciel, może osoba kochająca okazać osobie ukochanej, niż oddać życie z miłości dla niej? Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). A Ty, o najukochańszy Jezu – mówi św. Bernard – uczyniłeś jeszcze coś więcej, bo zechciałeś oddać życie za nas, nie swoich przyjaciół, ale wrogów i buntowników. Na to właśnie zwrócił uwagę Apostoł, gdy pisał: Bóg okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5, 8). […]

Św. Jan Chryzostom mówi, że głównym celem, jaki przyświecał Jezusowi w czasie Jego męki, było ukazanie Jego ku nam miłości, a tym samym przyciągnięcie do siebie naszych serc wspomnieniem cierpień za nas poniesionych. Św. Tomasz dodaje, że dzięki męce Jezusa znamy wielkość miłości, jaką Bóg przynosi człowiekowi. Przedtem jeszcze powiedział św. Jan: Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje (1 J 3,16). […]

Św. Łukasz donosi, że Mojżesz i Eliasz, rozmawiając na górze Tabor o męce Jezusa Chrystusa, nazwali ją nadmierną (por. Łk 9, 31). Istotnie, mówi św. Bonawentura, słusznie męka Jezusa została nazwana nadmierną, gdyż była nadmiarem bólu i nadmiarem miłości: cóż więcej mógł Jezus wycierpieć, a nie wycierpiał? Jego nadmiar miłości osiągnął najwyższy stopień. A czy mogło być inaczej? Prawo Boże nie zobowiązuje ludzi do czego innego, jak tylko do miłowania bliźniego jak siebie samego. Jezus zaś – jak mówi św. Cyryl – ukochał bardziej ludzi niż siebie samego.

A zatem, mój drogi Odkupicielu, powiem za św. Augustynem, doszedłeś do tego, iż umiłowałeś mnie bardziej niż siebie samego, gdyż dla mojego zbawienia zechciałeś utracić swoje Boskie życie, życie nieskończenie droższe niż życie wszystkich ludzi i wszystkich aniołów razem wziętych. Umiłowałeś mnie bardziej niż siebie, gdyż zechciałeś umrzeć za mnie.

Św. Alfons Maria de Liguori, Medytacje pasyjne, HOMO DEI 2011, s. 79-82.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram