27 sierpnia 2018

Koniec epoki rzecznika politycznie poprawnego. Co zrobi następca Marka Michalaka?

(Marek Michalak. Fot.Wojtek Gorski/FORUM)

Urzędującemu w latach 2008-2018 Rzecznikowi Praw Dziecka nie sposób odmówić aktywności. Podczas swoich dwóch kadencji podejmował wiele interwencji. Gdy jednak sprawy dotyczyły tematów politycznie niepoprawnych, wolał milczeć, unikał komentarza lub zasłaniał się „apolitycznością”. Część jego aktywności miała również znamiona ideologicznego zaangażowania po stronie sił rewolucyjnych.

 

Pewnych zasług Markowi Michalakowi odebrać nie sposób. Problem w tym, że Rzecznik Praw Dziecka ostatniej dekady zostanie zapamiętany raczej jako człowiek aktywny w sprawach poprawnych polityczne. Zresztą w większości z nich prezentował postawy zgodne z lewicową ideologią pseudopedagogiczną (wystarczy wspomnieć chociażby walkę z klapsami). Spolegliwość nie stanowi jednak cech dobrego obrońcy interesów najmłodszych. Co innego waleczność, upór i gotowość do zburzenia każdego planu polityków i ideologów, byle tylko chronić dzieci.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Niestety, Marek Michalak w sprawach wywołujących społeczne emocje nie zachowywał się niczym wojownik reprezentujący najmłodszych. Mówimy raczej o urzędniku zainteresowanym politycznym bilansem zysków i strat oraz sympatią obozu, który go wybrał – ekipy PO-PSL. Gdy więc zabierał głos w sprawach rozpalających Polaków, mówił to, co chcieliby usłyszeć bądź ludzie Tuska, bądź zaprzysiężeni wrogowie tradycyjnych metod wychowawczych i naturalnego ładu.

 

Dlatego też Rzecznik Praw Dziecka nie walczył o prawa dzieci nienarodzonych. Nie doczekaliśmy się ze strony Marka Michalaka krytyki obowiązującego w Polsce ustawodawstwa zezwalającego na aborcję – i to pomimo faktu, że w rozumieniu ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka, dziecko to każda istota ludzka od poczęcia. Ustępujący RPD nie podważał też fragmentu ustawy aborcyjnej, która zezwala na mordowanie dzieci podejrzewanych o chorobę, mimo że – w myśl przepisów – „Rzecznik szczególną troską i pomocą otacza dzieci niepełnosprawne”.

 

Wolał milczeć, gdyż temat uznawał za… polityczny, a przecież jego zawodowy los leżał w rękach polityków. Lepiej było więc im nie podpadać. – Zabieranie głosu w takiej dyskusji automatycznie umiejscowiłoby Rzecznika po którejś ze stron sceny politycznej, co byłoby sprzeczne z zasadami jego funkcjonowania – twierdził kilka lat temu w rozmowie z PCh24.pl.

 

Marek Michalak nie protestował również wobec podejmowanych za PO-PSL planów legalizacji tzw. związków partnerskich, w tym homoseksualnych. I to pomimo faktu, że prawo nakłada na niego obowiązek chronienia dzieci przed demoralizacją, zaś państwowa akceptacja jednopłciowych układów bez wątpienia mieści się w tej kategorii. Rzecznik milczał również wobec parad LGBT, które za jego kadencji przeszły dziesiątki razy przez kilka polskich miast, za każdym razem budząc publiczne zgorszenie. Publiczne – czyli zagrażające także dzieciom!

 

Ustępujący RPD nie dał się poznać również jako obrońca dzieci przed demoralizacją w szkołach. A za rządów PO-PSL było przed czym je bronić – szczególnie w czasach gabinetu Ewy Kopacz, gdy Platforma, korzystając z sejmowego wsparcia Ruchu Palikota i SLD, chciała przeprowadzić w Polsce niemoralną rewolucję.

 

Gdy więc pojawiły się doniesienia o możliwości wprowadzenia w polskich szkołach permisywnej – czyli gorszącej – edukacji seksualnej, próżno było nadstawiać ucha, by wsłuchać się w głos Marka Michalaka. Milczał. Odmówił również skomentowania wytycznych WHO zawierających zalecenie wprowadzenia edukacji seksualnej do przedszkoli – z czego wynikałoby między innymi uczenie masturbacji 4-latków, prezentowanie im homoseksualizmu jako rzekomej alternatywy dla właściwych popędów oraz antykoncepcyjna edukacja 6-latków.

 

Michalak zabrał natomiast głos, gdy na rząd PO-PSL spadła fala krytyki po wprowadzeniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Wtedy Rzecznik apelował, by… nie straszyć szkołą! Bronił również rozwiązań dotyczących odbierania rodzicom dzieci. Mimo wielu głośnych przypadków nadużyć uważał je za dobrze uregulowane w prawie.

 

RPD potrafił jednak nie tylko uspokajać opinię publiczną, gdy władza wprowadzała kontrowersyjne rozwiązania. Umiał również krytykować. Tyle, że nie demoralizację, a tradycyjne metody wychowawcze z klapsem na czele. W ten sposób wpisywał się więc nie tylko w ówczesny układ polityczny, ale również poprawną politycznie i zarazem pseudopedagogiczną ideologię.

 

Przy tych wszystkich wadach i niedociągnięciach nie można jednak Markowi Michalakowi odmówić kilku wartościowych pomysłów, za które był nawet krytykowany przez fanatyczne środowiska feministyczne. Sugerował bowiem wprowadzenie ustawy nakładającej na ciężarne alkoholiczki obowiązek leczenia, co wywołało oburzenie na lewicy. Interweniował również w sprawie ingerencji holenderskich służb w życie polskich rodzin na emigracji. W końcu zatroszczył się również o Polonię w innych państwach. Dziwnym trafem część pozytywnych działań Rzecznik podjął po zmianie politycznej z roku 2015.

 

Ciężko jednak stwierdzić, że Marek Michalak za rządów Platformy był rzecznikiem rewolucji, a w czasach PiSu dokonała się w nim głęboka przemiana i RPD stał się obrońcą tradycji, bowiem w każdym momencie pełnienia przez niego urzędu dostrzec możemy mniej lub bardziej jednoznaczne inspiracje postępowymi ideologiami. Michalak potrafił bowiem (podczas rządów PO-PSL) z jednej strony nieśmiało pochwalić ideę okien życia, zaś z drugiej objąć patronatem – razem z ówczesnymi posłami Biedroniem i Nowicką – „antydyskryminacyjną” imprezę Kampanii Przeciw Homofobii, jednego z głównych polskojęzycznych centrów propagowania homoseksualizmu. Podobnie i po politycznej zmianie: z jednej strony Rzecznik zwracał uwagę na rozbijanie polskich rodzin za granicą, z drugiej – na odchodne – zaprezentował projekt nowego Kodeksu rodzinnego, którego wprowadzenie w życie (jak twierdzą eksperci z Ordo Iuris) upodobniłoby Polskę do krajów skandynawskich, gdzie władza rodzicielska już dawno ustąpiła miejsca ideologicznemu dyktatowi państwa.

 

Mimo pokładów dobrej woli trudno więc uznać dekadę Michalaka za czas dobrze spożytkowany. 10 lat to bowiem wystarczająco długi okres, by podjąć działania zmierzające do ochrony dzieci przed aborcyjnym ludobójstwem oraz obrony przed demoralizacją tych, którym dane było się narodzić. Zamiast tego doczekaliśmy się krytyki tradycyjnych metod wychowawczych, a na koniec propozycji iście rewolucyjnego Kodeksu rodzinnego. Było źle do tego stopnia, że dziś – w chwili „zmiany warty” – ciężko sobie wyobrazić, by jakikolwiek następny Rzecznik Praw Dziecka mógł zapisać się w historii Polski gorzej.

 

Jest za to wiele spraw wartych naprawy i nie brakuje pól, by odmienić obraz tej instytucji. Polska wciąż nie doczekała się prawa w pełni chroniącego dzieci przed aborcyjną przemocą, zaś zawodowi gorszyciele, chwilowo wyparci ze szkół, czekają tylko na polityczną zmianę, by przejść do ofensywy i sprowadzać najmłodszych na złą drogę. Zresztą nie próżnują, a demoralizacja wciąż zalewa dziecięce umysły poprzez niewłaściwe treści obecne w mediach. Również pojawiające się co jakiś czas doniesienia o rozbijaniu rodzin przez urzędy dowodzą, że stanowcze działania Rzecznika Praw Dziecka są pilnie konieczne także w dziedzinie obrony władzy rodzicielskiej – najlepszego przecież gwaranta interesu najmłodszych. Wiele jest więc do zrobienia – wypadało by także naprawić największe błędy samego Michalaka. Czy jednak jego następcy uda się zerwać z politycznie poprawnym wizerunkiem urzędu i czy zasłuży, by nie nazywano go – w przeciwieństwie do ustępującego Marka Michalaka – niedorzecznikiem?

 

 

Michał Wałach

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie