12 sierpnia 2016

Jak Wojsko Polskie świętuje?

(Fot. Maciej Jarzebinski / FORUM )

Bolączki i niedoskonałości polskiej armii są powodem do zastanowienia się nad drogami wyjścia, ale nie sprawiają, że nie powinniśmy pamiętać o najważniejszych dokonaniach polskiego oręża. Zatem świętujmy i budujmy etos służby wojskowej. Bo dzięki żołnierzom możemy czuć się bezpieczni.

 

Święto Wojska Polskiego i rocznica „Cudu nad Wisłą”, to zdecydowanie czas, kiedy powinny nam towarzyszyć nastroje świąteczne. – Nie zapominajmy, że wspominamy wielkie zwycięstwo polskiego oręża, w bardzo ważnej bitwie, której los ważył o przyszłości nie tylko Polski, ale i całej Europy – podkreśla w rozmowie z PCh24.pl prof. Romuald Szeremietiew. Jest to znakomita okazja, by docenić służbę ludzi dbających o nasze bezpieczeństwo i podbudować ich morale. Szczególnie, że problemów w polskiej armii wciąż nie brakuje.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ważnym elementem sposobu patrzenia na sytuację wojska, jest niewątpliwe sytuacja geopolityczna. Na tym polu powstało wiele znaków zapytania. To przecież zagrożenie agresywnym islamem i atakami terrorystycznymi, niespokojna sytuacja w naszym regionie Europy oraz jakość zawartych sojuszów.

 

Tak naprawdę nie wiemy jak w najbliższym czasie będzie się rozwijała sytuacja, jeśli chodzi o bezpieczeństwo militarne w Europie. Wiadomo, że wciąż niezakończony jest konflikt na Ukrainie, że Rosja nerwowo reaguje na próby wzmacniania flanki północnej i wschodniej NATO, mamy informacje, że Rosja gromadzi siły przy granicy z Ukrainą i pojawia się obawa, że może dojść do jakieś akcji militarnej w szerszym znaczeniu. Widać zatem, że jest wielki znak zapytania nad tym co się może wydarzyć za naszą wschodnią granicą – ocenia prof. Szeremietiew.

 

W jego ocenie mamy prawo być zadowoleni z efektów szczytu NATO w Warszawie, ale też jednocześnie musimy pamiętać, że w Sojuszu wiele może się zmienić. Czekają nas bowiem wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, które dopiero wyjaśnią jak będzie wyglądała przyszła rola i miejsce USA w naszym regionie. Wybory odbędą się też we Francji i Niemczech, a ich wynik wcale nie jest oczywisty. – Na to trzeba też nałożyć fakt, że NATO zmieniło cykl szczytów, będą się one odbywać co roku, a najbliższy odbędzie się w Brukseli. To wszystko sprawia, że pewną niewiadomą jest to, czy decyzje, które zostały podjęte na szczycie w Warszawie zostaną umocnione czy też osłabione – zauważa nasz rozmówca.

 

Pozostają tu też kwestie wewnętrzne. – Dziś trudno ocenić na ile to, co się dzieje obecnie w Ministerstwie Obrony Narodowej przyniesie pozytywne efekty dla armii. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie, ale na obecnym etapie wszystko jest jeszcze „w trakcie”. Obrona Terytorialna, jako element sytemu militarnego ma powstać. Jeśli spojrzymy system obrony przeciwlotniczej, to ciągle nie ma tam odpowiednich instrumentów, by zagwarantować bezpieczeństwo naszej przestrzeni. Marynarka Wojenna jest w stanie więcej niż rozpaczliwym, a system dowodzenia Siłami Zbrojnymi jest nieodpowiedni do zadań jakie stają przed wojskiem, gdyby doszło do konfliktu zbrojnego – mówi prof. Szeremietiew.

 

Jak wskazuje, mamy wciąż wiele niewiadomych i nadzieję na to, że „dynamika zmian w polityce międzynarodowej nie będzie przebiegała niekorzystnie dla naszego bezpieczeństwa oraz że zdążymy ze wszystkimi niezbędnymi zmianami, by Siły Zbrojne stanowiły efektywny system.”

 

Niewątpliwie ważną kwestią jest też „stan ducha” polskich żołnierzy. To rzecz kluczowa w każdej armii, bo nawet potężnie uzbrojone wojsko, ale pozbawione morale, nie stanowi poważnej siły. – Tu ważne jest to, że w Polsce – także w wojsku – rozpoczął się proces przywracania ducha patriotyzmu i tradycji. Wciąż jednak wiele jest do zrobienia. To potwierdza chociażby stan Alei Zasłużonych na Powązkach. Póki co nie wychodzi z nich tradycja polski niepodległej, tylko jakieś zamieszanie – ocenia.

 

W tym kontekście nie bez znaczenia jest kreowanie etosu służby wojskowej. Tu MON zapowiedziało podwyżki, a zatem sytuacja żołnierzy ulegnie poprawie. Ma być też odblokowana ścieżka awansu żołnierzy. Wycofano się również z zapisów, że żołnierz na najniższym stopniu wojskowym nie może służyć dłużej niż 12 lat. – Są to wszystko elementy, które powinny poprawić nastroje żołnierzy. Niemniej tak jak rozumiemy czym jest armia narodowa, to jednak najważniejszą sprawą są tu te wątki emocjonalne, patriotyczne. Mówimy tu o duszy żołnierza – dodaje prof. Szeremietiew.

 

Bardziej krytyczny w swoich ocenach wojskowego morale jest Jacek Hoga, prezes Fundacji Ad Arma. Jego zdaniem w Siłach Zbrojnych RP oczywiście jest wielu żołnierzy, którzy w chwili zagrożenia bez wahania stanęliby na wysokości zadania, z pewnością jednak armia nie jest jeszcze pod tym względem monolitem. Jest to efekt ciągnącego się za wojskiem okresu komunizmu i złego zarządzania armią po roku 1989.

 

Spójrzmy w przeszłość. Wojsko jeszcze do końca I Rzeczypospolitej było przede wszystkim formowane organicznie, z zaczerpnięciem wzorów zagranicznych, jeśli tylko te były korzystne i skuteczne na wojnie. To czym się najbardziej chwalimy – husaria – jest „towarem importowym”, ale na tyle mocno zmodyfikowanym, że siła ta stała się silnym, polskim elementem polskiego oręża. To jest znakomity przykład czerpania z dobrych wzorców. Tego dziś brakuje polskiej armii, która niestety, ale wciąż jest resztówką po PRL-u ubraną w garnitur NATO-wski – ocenia.

 

Zdaniem Jacka Hogi, problemem jest też to, że wojsko w zasadzie nie odwołuje się do rodzimych tradycji inaczej, niż tylko poprzez izby pamięci. Brakuje też ducha „zaczepnego”. – Dziś w sensie taktycznym, skupiamy się na obronie i opóźnianiu wroga oraz przygotowujemy się mentalnie na to, że czekamy, aż ktoś nas uratuje. Historia wskazuje na to, że nie można liczyć na sojuszników. A to jest głównym punktem doktryny naszej armii. Przy czym nie jest to wina żołnierzy, a polityków – dodaje.

 

W ocenie Hogi, taka taktyka jest spadkiem po wieloletnich zaniedbaniach w armii i złych decyzji politycznych, „owocujących” mizernym wyposażeniem żołnierzy. Taki stan, to także wina zagranicznych sojuszników politycznych, którzy widzieli Polskę u swego boku, ale w postaci zdemilitaryzowanej strefy – bez armii i przemysłu zbrojeniowego.

 

Po przejęciu władzy przez PiS, także i w wojsku zapowiadana była „dobra zmiana”. Jej elementem miała być nie tylko realna modernizacja Sił Zbrojnych RP, ale też uruchomienie oddziałów Obrony Terytorialnej.

 

Jak wskazuje Hoga, dotychczasowe obserwacje tego, co się dzieje wokół budowania OT pozwalają twierdzić, że wciąż niewiele się zmienia. Są słowa, ale brakuje konkretnych działań. – Z tego co dziś wiemy, tworzone brygady mają mieć wielkość wzmocnionej bojowej grupy batalionowej. To rząd wielkości niżej, a już stawia psychicznie tych ludzi w niekomfortowej sytuacji. Niby mają brygadę, ale jeśli ta stanie naprzeciw brygadzie wroga, okaże się, że ludzi jest za mało – zauważa.

 

Zakłada się, że brygady OT mają pełnić zadania dywersyjne, opóźniające. – To oczywiście jest niezbędnym elementem walki, ale jeśli mamy się skutecznie bronić, to trzeba mieć możliwość wyprowadzenia skutecznego ataku. Oczywiście OT nie jest siłą przeznaczoną do takich działań, ale polskiej armii wciąż brakuje takich możliwości – dodaje.

 

Zdaniem Hogi, warto zauważyć, że oddziały OT w proponowanym kształcie mogłyby powstać w ciągu kilku miesięcy. Tymczasem w Polsce od niemal roku wiele się o nich mówi, a Obrony Terytorialnej jak nie było, tak nie ma.

 

Wszystkie te bolączki, niedoskonałości nieco przysłaniają święto Wojska Polskiego, ale przede wszystkim powinny być one powodem do zastanowienia się nad drogami wyjścia. Bo nie ma wątpliwości, że powinniśmy pamiętać o najważniejszych dokonaniach polskiego oręża.

 

Nawet jeśli armia przechodzi kryzys, to nie jest on zawiniony przez żołnierzy, ale polityków. To jednak nie znaczy, że nie powinniśmy świętować tego, co tradycja nam nakazuje. Wręcz przeciwnie, takie właśnie akcenty mogą stać się „źródłem ożywczym”, oczywiście pod warunkiem, że nie są one wykorzystywane w sposób etatystyczno-biurokratyczny. W ten sposób można bowiem łatwo zniszczyć tego ducha. Żołnierze sami poszukują tych odwołań i czynią to o wiele lepiej, niż nawet najlepsze wytyczne z resortu – ocenia Hoga.

 

Zatem świętujmy, bierzmy udział w paradach wojskowych. Dzięki temu z jednej strony widzimy na co przeznaczane są pieniądze podatników, a z drugiej strony budujemy etos służby wojskowej. Na co dzień raczej nie widzimy ciężkiej pracy żołnierzy, a to przecież dzięki tym ludziom możemy czuć się bezpieczni – dodaje.

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie