5 września 2017

Kim są terroryści?

(ISIS. Zdjęcie ilustracyjne. FOT.Credit Image: © Dabiq/Planet Pix via ZUMA Wire/FORUM)

Co łączy sprawców krwawych zamachów od trzech lat wstrząsających Europą? Grupy społeczne z których wywodzą, są dość zróżnicowane, terroryści mają jednak punkt wspólny.

 

Autorów barbarzyńskich aktów przemocy łączy właściwie tylko jedno – są wyznawcami islamu. Ich portrety społeczne są już bardzo różne, od kryminalistów zradykalizowanych podczas pobytu w więzieniu, przez osoby pochodzące z klasy średniej, ludzi wykształconych do takich, których edukacja zakończyła się w szkole podstawowej. Wielu terrorystów to przedstawiciele drugiego pokolenia imigrantów, urodzonych już na Zachodzie, są jednak również przybyli wraz z najnowszą falą. Mamy też przypadki współpracy jednych i drugich (zapewne koordynowanej). Są tu „samotne wilki”, działające pod wpływem impulsu i małe komórki terrorystyczne, grupujące członków rodzin lub przyjaciół z jednej dzielnicy czy miasteczka. Wybuchową „mieszankę” stanowią przede wszystkim obcy, którzy żyjąc w „otwartych społeczeństwach” Zachodu nie tylko nie ulegają integracji, ale stają się jego wrogami.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Początki

 

Za początek nowej fali zamachów przyjęło się uważać atak na redakcję „Charlie Hebdo”. Trzeba jednak zauważyć, że inspirowane islamem ataki terrorystyczne zdarzały się już i dawniej, np. we Francji od czasu wojny w Algierii. Latem 1995 roku głośno było o Khaledzie Kelkalu, który mordował w imieniu algierskiej organizacji GIA (Zbrojna Grupa Islamska). Jego śmierć pod Lyonem wywołała falę zamieszek społecznych w tzw. wrażliwych dzielnicach. Przed pięcioma laty rajdu śmierci (7 ofiar) dokonał algierski „Francuz”, Mohamed Merah. Okrążony i zabity w Tuluzie, stał się „bohaterem” przedmieść. Jego nazwisko wypisywane jest na murach blokowisk, wielu młodych ludzi zaczęło się z nim identyfikować.

 

Zamieszki na przedmieściach ujawniły pewien potencjał zaplecza terrorystycznego, wsparty załamaniem się integracji, kryzysem ekonomicznym czy przekroczeniem pewnej masy krytycznej wyznawców islamu, ale przede wszystkim błędami państwa. Zaślepione ideologicznym priorytetem tworzenia nowego społeczeństwa, zaczęło być bezradne wobec rewindykacyjnych działań muzułmanów. „Arabska wiosna” i powstanie Państwa Islamskiego dodatkowo zaktywizowało i przyspieszyło przeniesienie poważnych problemów do Europy. Beczka prochu jest tu już od lat, teraz pojawili się ci, którzy tylko podpalają lont.

 

Zamachy

 

Ostatnie trzy lata przyniosły ponad 60 zamachów w państwach Zachodu, m.in. ok. 20 we Francji, 16 w USA, 8 w Niemczech. Zginęło łącznie ponad 400 osób (ponad 230 w kraju nad Sekwaną), 1,6 tys. zostało rannych. W niemal trzech czwartych przypadków ataków dokonywały osoby posiadające obywatelstwo danego kraju (naturalizowane lub przedstawiciele drugiego pokolenia emigrantów), 14 proc. –  „rezydenci”, czyli osoby z uregulowanym pobytem, a 11 proc. emigranci nielegalni lub osoby wnioskujące o azyl. 57 proc. sprawców miało za sobą przeszłość kryminalną. 18 proc. zradykalizowało się podczas pobytu w więzieniu, tyle samo miało na koncie w ostatnich latach pobyt na Bliskim Wschodzie. Co czwarty nie miał jednak żadnych bezpośrednich kontaktów z ISIS.

 

Średni wiek terrorysty to 27,3 lata – najstarszy zamachowiec miał lat 52 (Wielka Brytania), najmłodszy piętnaście. Z 70 ujawnionych terrorystów policja zastrzeliła 43. W śledztwach pojawiają się dwie kobiety.

 

Życiorysy sprawców

 

Atak na redakcję „Charlie Hebdo”, który zapoczątkował nową falę zamachów, to dzieło braci Kouachi – 34-letniego Saida oraz o dwa lata młodszego Cherifa. Urodzeni w Paryżu, pochodzili z rodziny algierskich emigrantów. Wspomagał ich Amedy Coulibaly, wywodzący się z podparyskiego Juvisy. Przyszedł on na świat w rodzinie emigranta z Mali.

 

Na Stade de France atakowali: Ahmad Al-Mohhamed („uchodźca” z paszportem syryjskim, który z Grecji przeszedł „szlak bałkański” i przebywał w obozie na terenie Austrii) i Bilal Hadfi (obywatel Francji). Kolejne dwa nazwiska padające w kontekście ataku na Saint-Denis to Pakistańczyk Usman i Adel Haddadi. Dostali się do Europy w ramach tzw. fali uchodźców, a ich paszporty pochodziły z partii 4 tys. dokumentów skradzionych przez ISIS. Ubiegali się o azyl w Austrii i choć fałszerstwo wyszło na jaw, zostali wypuszczeni na wolność.

 

Trzynastego listopada 2016 w Brukseli zaatakowali bracia Khalid oraz Ibrahim El Bakraoui (27 i 29 lat). Z pochodzenia Marokańczycy, znani policji, wcześniej podróżowali do Syrii. Na swoim koncie mieli kradzieże, napady, nielegalne posiadanie broni. Ibrahim był skazany na 9 lat więzienia w 2010 i znajdował się na zwolnieniu warunkowym, Khalid miał na koncie pięcioletni wyrok z roku 2011. Poza tym w zamachu brali udział: Abrimi – marokański „Belg” i Osama Krayem, „Szwed” z paszportem syryjskim.

 

Zamach z 14 lipca 2016 w Nicei (pierwszy z użyciem samochodu) to dzieło Tunezyjczyka Mohameda Lahoualeja. Jego rodak Aris Amri atakował, także ciężarówką, w Berlinie. Zamachowcy z Londynu mieli natomiast korzenie pakistańskie, marokańskie, marokańsko-włoskie, libijskie.

 

Z kolei zbrojna napaść na paryski klub Bataclan była dziełem Ismaela Mara Mostefai, urodzonego we Francji 29-latka, z pochodzenia Algierczyka. Miał on w swojej kartotece handel narkotykami, drobne rozboje, prowadzenie auta bez uprawnień. Nigdy jednak nie trafił za kraty, choć policja podejrzewała, że się zradykalizował. W 2013 roku odwiedzał Turcję i Syrię. Kolejny terrorysta z Bataclan to Samy Amimour, lat 28, także Algierczyk z doświadczeniem pozyskanym w Syrii i Jemenie. Pomagał im Mohamed Aggad, pochodzenia algiersko-marokańskiego.

 

Na bulwarze Woltera w Paryżu zaatakowali: Brahim Abdelsam – 31 lat, obywatel Francji, mieszkający w Belgii, „nawrócony” kryminalista oraz jego brat Salah (lat 26, z Molenbeek – obydwaj pochodzenia marokańskiego). Za „mózg” tej operacji policja uważała Abdelhamida Abaaouda, obywatela Belgii, lat 28. Ciekawostką jest, że ostatni z wymienionych pochodził z dobrze sytuowanej rodziny marokańskiej.

 

Przez Francję przeszła też seria ataków na wojskowe patrole. Ich autorami byli: znany kontrwywiadowi francuskiemu DGSI Moussa Coulibaly, 29-letni Egipcjanin Abdalah El-Hamahmy, Zived Ben Belgacem (obywatel Francji) czy doktorant i dziennikarz z Algierii 40-letni Farid Ikken. Wśród atakujących był też Mauretańczyk i autor uderzenia w Levallois-Perret – 37-letni imigrant z Algierii Hamou Benlatreche. Z Afryki Północnej wywodzą się także ostatni zamachowcy z Hiszpanii oraz ponoć niezrównoważony psychicznie napastnik z Marsylii.

 

Bezradność władzy

 

Dlaczego zamachy są nieuniknione a zamiast rozważać, czy do nich dojdzie, pytamy raczej, kiedy to się stanie? Bezradność sił policyjnych w stosunku do terrorystów wynika nie tylko ze sposobu działania tych ostatnich (w tym taktyki unikania wzajemnych formalnych powiązań pomiędzy poszczególnymi grupami), ale też z inercji samych państw Zachodu. Wśród zamachowców mamy dużą grupę zradykalizowanych kryminalistów, zwalnianych warunkowo z więzień i bezkarnie poruszających się po całej Europie. Mamy też niezweryfikowanych migrantów, wśród których ukrywają się „bojownicy” ISIS.

 

Polityka „upiększania” Europy wielokulturowością zbiera więc krwawe żniwo. Dochodzi do tego poprawność polityczna, która pęta ręce wymiaru sprawiedliwości. W jej imię nie nazywa się już po imieniu zjawisk i wydarzeń. Na siłę udowadnia się za to, że zbrojny atak na podstawy naszej cywilizacji nie ma żadnego kontekstu religijnego (islam ma być przecież „religią pokoju”), a jako lekarstwa szuka się co najwyżej „nowych modeli integracji”. Pojawia się nawet pewien rodzaj masochizmu, który usprawiedliwia terrorystyczne wybryki np. tezami o „wykluczaniu” muzułmanów. Zamiast żądania przyjęcia przez przybyszów norm naszej kultury i cywilizacji, mamy do czynienia z jej przykrawaniem na miarę nowych „gości” i amputację w obszarze społecznym wszelkich wartości, które z ich punktu widzenia mogą wydać się nieakceptowalne.

 

Pomysł wielokulturowego społeczeństwa oznacza tymczasem zgodę nie tylko na jego przemianę, ale też na infiltrację tworzonych przezeń instytucji (wojska, policji, szkół, przedsiębiorstw). Ideologiczne niszczenie prawdziwych korzeni Europy prowadzi więc nas krok po kroku do samobójstwa. Obecna fala terroryzmu to jedynie pierwsze tego oznaki.

 

 

Bogdan Dobosz

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie