13 grudnia 2018

Prawdziwe Wieki Światła – czyli co nauka zawdzięcza średniowieczu

(Wykład uniwersytecki (ilustracja z połowy XIV w.) Wikimedia Commons)

Gwałtowne przyspieszenie rozwoju nauki w XVII wieku nie nastąpiłoby, gdyby nie średniowiecze. Wówczas bowiem rozwinięto uzasadniające ją poglądy o racjonalności wszechświata, możliwości jego badania, a także stworzono metodę eksperymentalną. Kwitły również uniwersytety. W latach 1200-1600, a może i nieco wcześniej Europa wyzwoliła się od naukowej zapaści powstałej po upadku cesarstwa rzymskiego.

 

„Były niegdyś czasy” – pisze Leon XIII w encyklice Immortale Dei – „kiedy filozofia Ewangelii sterowała państwami, kiedy boża moc chrześcijańskiej mądrości przenikała ustrój prawa, instytucje, obyczaje ludów, wszystkie warstwy i sprawy państwa; […]. W takim stanie rzeczy świecka społeczność błogie nadspodziewanie rodziła plony, których pamięć żyje i żyć będzie, tak licznymi dziejów stwierdzona pomnikami, że ich żadne wymysły przeciwników nie zniszczą, ani przygłuszą”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jednym z owych błogich owoców, jakie wydała z siebie średniowieczna Europa, okazał się właśnie rozwój nauki. Chrześcijaństwo, odwrotnie niż islam, długo czekało na uzyskanie dominującej pozycji w świecie. Cesarstwo Rzymskie przyjęło bowiem chrystianizm dopiero w IV wieku. W efekcie wyznawcy Chrystusa musieli stopniowo dostosowywać się do świeckiej kultury i nauki.

 

W tej postawie poszanowania porządku świeckiego pomocne okazały się też słowa Chrystusa „Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co boskie”. Nic podobnego nie istniało w islamie. Już w II wieku Klemens Aleksandryjski i Orygenes rozpoczęli asymilację greckiej spuścizny. W wiekach po upadku Rzymu zakonnicy zachowali spuściznę antyczną. Jednak korzystny z punktu widzenia rozwoju nauki wpływ średniowiecza nie ograniczył się do zachowania dziedzictwa starożytnego. Objął bowiem również wypracowanie własnych koncepcji.

 

Nowe pojęcia, nowe horyzonty

Jedna z istotnych zasług średniowiecza polegała na stworzeniu pojęcia bezwładności – właściwości ciał materialnych jako dążących do spoczynku. Jak zauważa Thomas Woods w książce „Jak Kościół zbudował cywilizację zachodnią” wprowadzenie tej zasady to zasługa Jana Buridana. Ów XIV-wieczny profesor Sorbony odrzucił arystotelesowskie przekonanie o wieczności świata. Podkreślał, że to Bóg stworzył cały kosmos – ex nihilo. Podkreślał, że ruch także nie był wieczny – podobnie jak i wszechświat.

 

Jak zauważa Thomas Woods „komentarze Buridana, będące bezpośrednim wynikiem jego katolickiej wiary, miały ogromny wpływ na kształtowanie się zachodniej nauki. Pierwsze prawo Newtona stanowi kulminację tego toku rozumowania”.

 

Szkoła w Chartres

Istotna dla rozwoju myśli zachodniej okazała się działalność szkoły w Chartres. Istniejącą od VI wieku instytucję udoskonalił biskup Fulbert około 1020 roku. Uczony ten orientował się w dziedzinach logiki, astronomii czy matematyki. Parał się fizyką, a zarazem komponował hymny.

 

Szkoła prężnie rozwijała się także w kolejnym stuleciu. Jak podkreśla Thomas Woods „jedną z charakterystycznych cech dwunastowiecznej filozofii przyrody było głębokie przekonanie, że przyroda jest autonomiczna i działa według ustalonych praw dostrzegalnych za pomocą rozumu – i to właśnie na tym polu szkołą w Chartres poszczycić się może największymi osiągnięciami”.

 

Średniowieczni uczeni z Chartes badali więc świat rozumowo i nie uważali, jakoby uwłaszczali w ten sposób jego Stwórcy. Przeciwnie! Na przykład Adelard z Bath (1080-1142) twierdził, że „to właśnie rozum czyni nas ludźmi. Gdybyśmy odwrócili się od wspaniałego, racjonalnego piękna wszechświata, wówczas zasłużylibyśmy na wygnanie, podobnie jak gość niechętny gospodarzom domu, przez których został przyjęty”.

 

Z podobnych założeń wychodził William z Conches (1090-1155). Negował on twierdzenia osób niechętnych racjonalnemu poznawaniu przyrody. Z kolei Teodoryk z Chartres (1085-1155) odrzucał boskość ciał niebieskich, a także pogląd, jakoby ich zachowanie kłóciło się z prawami obowiązującymi na świecie. Negował także przekonanie o wszechświecie jako żywym organizmie – zauważa Thomas Woods.

 

Rozprawienie się z tymi głęboko zakorzenionymi od starożytności poglądami okazało się niezbędne do uznania badań naukowych za uzasadnione. W XI i XII wieku przedstawiciele szkoły z Chartres stworzyli więc filozoficzne podstawy niezbędne do pojawienia się zachodniej nauki.

 

Metoda eksperymentalna

Nieco później, w XIII stuleciu do rozwoju nauki przyczynił franciszkanin, zamieszkały w Oksfordzie, Roger Bacon. Zasłynął on z osiągnięć w dziedzinie optyki i matematyki. Zwracał także uwagę na znaczenie metody eksperymentalnej. Podkreślał również, że do zdobycia wiedzy potrzebne jest zastosowanie metody prób i błędów. Pierwszy zapis wykorzystania metody eksperymentalnej zawdzięczamy zaś Robertowi Grosseteste (1175-1253), rektorowi Oxfordu i biskupowi Lincoln. Oto kolejny dowód na korzystny wpływ ludzi średniowiecza na rozwój ludzkiej wiedzy.

 

Błogosławiony zakaz

Paradoksalnie do rozkwitu nauki w średniowieczu przyczynił się nawet dokument potępiający tezy arystotelesowskie – tak zwane „Collectio errorum in Anglia et Parisius condemnatorum” z 1277 roku. Wydany przez paryskiego biskupa Stefana Tempier stanowił ukłon w stronę paryskich teologów. Rywalizowali oni z filozofami uznającymi niemal bezkrytycznie spuściznę Arystotelesa. Choć potępienie było nieprzychylne dla świeckich filozofów, to na dłuższą metę przyczyniło się do rozwoju nauki. Pozwoliło bowiem na uwolnienie świeckiej myśli od kurczowego trzymania się nieuzasadnionych arystotelesowskich sądów.

 

Na przykład – jak zauważa Thomas Woods – „Arystoteles odrzucił możliwość istnienia próżni, w czym z reguły wtórowali mu myśliciele z późnego okresu średniowiecza. Jednak po wydaniu Collectio errorum uczeni skłonni byli twierdzić, że wszechmogący Bóg mógł przecież stworzyć również próżnię. Odkryło to drogę do nowych, fascynujących możliwości w dziedzinie nauki”.

 

Wśród tez potępionych przez biskupa Tempiera znalazło się także między innymi przekonanie o wieczności świata i czasu. Głoszona przez Arystotelesa teza kłóciła się bowiem z chrześcijańską wiarą w stworzenie świata ex nihilo (z niczego). Co ciekawe dominujący w dzisiejszej fizyce model zakłada, że wszechświat i czas powstał wraz z Wielkim Wybuchem. Bliżej mu zatem do paryskich teologów niż filozofów.

 

Ponadto na cenzurowanym wskutek paryskiego potępienia znalazła się również teza, jakoby ciała niebieskie posiadały dusze. Pogląd ten, choć wówczas uznawany za zgodny ze świecką filozofią uniemożliwiał rozwój nauk. Przekonanie jakoby gwiazdy były żywe czy quasi-boskie sprawiało, że ich racjonalne badanie wydawało się bezsensowne.

 

Filozofowie przyrody i zarazem teologowie

O ile korzyści dla nauki odniesione dzięki potępieniu paryskiemu były cokolwiek przypadkowe, o tyle warto pamiętać, że w średniowieczu istniała grupa osób będących zarazem teologami i filozofami przyrody. Przyczyniali się oni do łagodzenia sporów między teologami i filozofami (naukowcami). To w znacznej mierze dzięki nim możliwe stało się pokojowe współistnienie obydwu grup na chrześcijańskim zachodzie. Chociaż bowiem rywalizacja przynosiła niekiedy dobre skutki uboczne (jak przy potępieniu paryskim), to nadmierna wrogość teologów mogła zdusić naukę jako taką (patrz–islam).

 

Rolę grupy teologów wykształconych jednocześnie w naukach świeckich i ceniących je najlepiej zrozumieć porównując sytuację cywilizacji zachodniochrześcijańskiej z tą dominującą w świecie muzułmańskim. W tej drugiej bowiem „[…] grecką filozofię przyrody zazwyczaj traktowano podejrzliwie i dlatego rzadko tylko wykładano ją publicznie. Filozofia i przyroda były często przedmiotami usuwanymi poza nawias myśli muzułmańskiej” – zauważa Edward Grant w książce „Średniowieczne podstawy nauki nowożytnej”.

 

Bizancjum z kolei odegrało nieocenioną rolę przy przechowaniu starożytnego dorobku. Jednak nie istniała tam – odwrotnie niż na zachodzie – klasa teologów-filozofów przyrody. „Brak wnikliwości i nowatorstwa w nauce przypisywać należy także i temu, że ani Kościół, ani państwo – a często stanowiły one jedność – nigdy nie zinstytucjonalizowały studiów w dziedzinie filozofii przyrody i nauk ścisłych. Pod tym względem Bizancjum niewiele różniło się od islamu. W obu tych cywilizacjach teologowie byli albo wrogo, albo obojętnie nastawieni do tych nauk” – zauważa Edward Grant.

 

Uniwersytety

Wspomniana grupa teologów-filozofów przyrody działała głównie na uniwersytetach. Instytucje te stanowią właśnie dzieło średniowiecza. Składały się one z korporacji (fakultetów) wykładowców i studentów. Do głównych fakultetów należały wydziały sztuk wyzwolonych, prawa, medycyny i teologii. Zrzeszenie korporacji nazywano studium generale, a pod koniec średniowiecza uniwersytetem. Studentom i wykładowcom, także tym świeckim, nadawano status kleryka i związane z nim przywileje.

 

Do najstarszych uniwersytetów zaliczano te w Paryżu, Bolonii i Oksfordzie. Do 1500 roku postało jeszcze około 70 kolejnych. Jak zauważa Edward Grant „w latach 1200-1500 uniwersytet – dzięki rozwojowi intelektualnemu i kulturalnemu – uzyskał taki kształt, jaki zachował do dziś”. To kolejny wkład średniowiecza w rozwój nauki i związany z nim wspaniały rozkwit zachodniej cywilizacji.

 

 

Marcin Jendrzejczak

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie