Likwidacja Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku nie oznacza końca zagrożeń, z jakimi Zachód zmaga się od kilku lat. Przeciwnie – brak możliwości dalszych walk (zdaniem islamistów tylko chwilowy) na Bliskim Wschodzie powoduje stopniowe „przesuwanie się” terrorystów do Europy Zachodniej np. do Niemiec.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że dżihadyści z ISIS za wszelką cenę będą chcieli udowodnić znienawidzonemu światu zachodniemu, że ani na chwilę nie utracili zdolności bojowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Hans-Georg Maaßen przewodniczący Federalnej Służby Ochrony Konstytucji podkreśla, że w roku 2017 w Niemczech udało sie zapobiec największej liczbie ataków terrorystycznych, a nie tak dawno, bo w czerwcu tego roku nie dopuszczono do pierwszego w historii ataku z użyciem broni biologicznej.
Zdaniem Maaßena, byli bojownicy ISIS będą chcieli przeprowadzić tzw. działania asymetryczne| w pojedynkę lub w małych grupach. Przewodniczący nie kryje, że cały czas w Niemczech obowiązuje wysoki stopień zagrożenia atakami terrorystycznymi, nie tylko ze strony byłych bojowników ISIS, ale także Al-Kaidy.
Niemcy i cała Europa Zachodnia muszą liczyć się z atakiem ze strony aż trzech źródeł zagrożenia. Chodzi nie tylko o dżihadystów powracających z Bliskiego Wschodu, ale także pozostającej poza kontrolą rzeszy nielegalnych imigrantów zaproszonych przez Berlin oraz rosnącego potencjału terrorystycznych grup salafickich. – Salafici to coraz większy problem dla Niemiec. Według naszych szacunków jest już ich co najmniej 11 tysięcy osób – przyznaje Maaßen.
ChS
Źródło „Focus“