10 stycznia 2017

In vitro za pieniądze podatnika – czyli o liberalnej hipokryzji

(Fot. TT News Agency / Forum)

Choć od 30 czerwca 2016 roku in vitro nie jest finansowane z budżetu państwa, „liberałowie” znaleźli sposób na obejście tego prawa. Niemoralną i szkodliwą dla zdrowia metodę finansują nieliczne samorządy. Radna „Nowoczesnej” chce, by dołączyło do nich miasto Kraków. Realizacja tego postulatu oznaczałaby dotowanie z podatków mieszkańców Grodu Kraka metody nieetycznej i szkodliwej dla zdrowia.   


Projekt uchwały przygotowującej wprowadzenie programu „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego dla mieszkańców Krakowa na lata 2017 – 2020” stanie na sesji Rady Miasta Krakowa 11 stycznia. Jeśli zostanie przegłosowany, to prezydent miasta Jacek Majchrowski zostanie zobowiązany do przygotowania lokalnego programu finansowania zapłodnienia pozaustrojowego oraz przedstawienia go Radzie miasta wraz z harmonogramem wprowadzania.     

Wesprzyj nas już teraz!

Autorka projektu to randa Małgorzata Jantos. Dawniej Platforma, od 2016 roku – Nowoczesna. Pomysłodawcy nie ukrywają, że postulowana ustawa to sposób na obejście wprowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość rezygnacji z finansowania zapłodnienia pozaustrojowego z budżetu państwa. 

Takie rozwiązanie postulował już 30 czerwca 2016 roku poseł „Nowoczesnej” Michał Stasiński i członek jej zarządu, Paweł Rabiej. Przywrócenie finansowania in vitro z budżetu znajduje się z resztą w programie „Nowoczesnej”.

Co z wolnością i neutralnością ?

Jak się ma jednak dotowanie kontrowersyjnej technologii z budżetu do innych elementów programu tej partii? Czytamy w nim wszak „dopilnujemy, by państwo było neutralne światopoglądowo i ideologicznie. Nie narzucało jakiejkolwiek wizji – politycznej, religijnej czy osobistej. (…) ” (nowoczesna.org). Jego autorzy piszą również o nienaruszaniu godności ze względu na rasę, płeć et cetera; jak również o obronie wolności i własności.

Czym jest jednak narzucanie – obojętnie czy przez państwo czy samorząd – finansowania z budżetu technologii medycznej sprzecznej z sumieniem znacznej liczby Polaków? Czyż nie narzucaniem konkretnego światopoglądu? Znaczna część polskiego społeczeństwa uważa wszak tę metodę za głęboko niemoralną. Choćby dlatego, że często ginie w niej wiele „nadprogramowych” zarodków; ergo ludzi na wczesnym etapie rozwoju. Opowiadanie się za in vitro w niemal nieunikniony sposób oznacza zatem ich dehumanizację.

Tymczasem przekonanie o nie-ludzkim charakterze zarodków to pogląd filozoficzny, a nie naukowy. Co więcej to przekonanie kontrowersyjne i nie podziela go wielu Polaków. Uprzywilejowanie in vitro poprzez finansowanie metody z budżetu to niewątpliwa sprzeczność z „neutralnością światopoglądową i ideologiczną”.  

O nieliberalnym w istocie charakterze projektu Małgorzaty Jantos świadczy także  zmuszenie podatników do finansowania tej metody. Nawet osoba uznająca zapłodnienie pozaustrojowe za sprzeczne z jej najgłębszymi przekonaniami zostanie bowiem zmuszona do jego opłacania. Czyż to nie pogwałcenie jej godności i wolności sumienia? Nie mówiąc już o własności. Przedstawicielka partii krytykującej etatyzm postuluje wszak nowy program finansowany z… publicznych pieniędzy.

Dążenie do zaistnienia w mediach i sprzeciwienia się rządowi PiS sprawia najwyraźniej, że posłowie „Nowoczesnej” zapominają o swoich zasadach. Nic to z resztą nowego u tak zwanych liberałów. Już w XIX-wiecznej Francji piewcy wolności ograniczali wszak swobodę działania katolickich szkół. Utopijne slogany o neutralności okazują się maską dla forsowania swego rodzaju państwa wyznaniowego. Rolę religii pełni tu jednak świecki światopogląd.  

Nadliczbowe embriony

Pogwałcenie wolności sumienia przeciwników in vitro oraz ich własności to niejedyne powody wadliwości projektu Małgorzaty Jantos. Szczególne kontrowersje wzbudza kwestia tak zwanych nadliczbowych embrionów.

 Jak zauważył dr n. med. i filozof Jakub Pawlikowski w „Magazynie Familia” (numer 6) „Embriony nadliczbowe powstają w wyniku nieprzeniesienia do macicy wszystkich zapłodnionych komórek jajowych. Zazwyczaj przenosi się dwa-trzy embriony, a wcześniej zapładnia się o wiele więcej komórek jajowych na wypadek, gdyby pierwsza próba okazała się nieskuteczna. Embriony nadliczbowe zamraża się, aby wykorzystać je w przyszłości”. W przyszłości czeka je albo śmierć albo wykorzystanie do celów naukowych. Choć w pewnych formach in vitro można zastrzec, by nie tworzono nadliczbowych zarodków, to nie wszyscy korzystają z tej opcji. Obniża ona bowiem skuteczność procedury.

Z zapłodnieniem pozaustrojowym często wiąże się zatem traktowanie zarodków niczym podludzi, tylko z racji swej niezdolności do samodzielnego życia, mniejszej siły, zależności od innych et cetera. Te wszystkie powody nie odbierają im jednak człowieczeństwa. Ani go nie umniejszają. W przeciwnym razie musielibyśmy uznać, że także narodzone dziecko to w mniejszym stopniu człowiek, niż dorosły. Albo, że ktoś mniej inteligentny jest zarazem mniej ludzki, niż geniusz. W efekcie, że można poświęcić pierwszego w imię dobra drugiego. Jak to się ma do koncepcji nienaruszania godności ludzkiej widniejącej w programie „Nowoczesnej”? 

Piątka rodziców

In vitro umożliwia ponadto anormalną sytuację, gdy dziecko posiada w pewnym stopniu trójkę rodziców: dawców komórek męskiej i żeńskiej oraz nosicielkę. Jak zauważył Jakub Pawlikowski w niektórych przypadkach dziecko ma aż 5 rodziców! Są to dawcy gamet, rodzice adoptujący dziecko i kobieta nosząca ciążę. Co jednak w sytuacji, gdy zwiąże się ona z dzieckiem i nie zechce go oddać? To nie koniec problemów. Czy pozwoli jej się na to? Czy raczej potraktuje jak inkubator i odbierze przemocą dziecko? Biznes musi się kręcić. Co więcej chęć poznania jej lub rodziców genetycznych może odczuć także dziecko. Prawodawca staje wówczas przed dylematem: pozwolić mu na to czy nie? To kolejny dowód, że chwalona przez postępowców technologia tworzy więcej problemów, niż rozwiązuje.

Argumenty medyczne

Ponadto – jak wynika z badań cytowanych przez Instytut Ordo Iuris dzieci poczęte wskutek in vitro są znacznie bardziej narażone na choroby. Występuje u nich o 60 procent większe ryzyko dziecięcego porażenia mózgowego. Ponadto 15 niezależnych badań naukowych wykazało, że śmiertelność noworodków jest w tej grupie dwukrotnie wyższa, niż u poczętych naturalnie. U dzieci z in vitro dwukrotnie częstsze są też wady genetyczne. Wyższe jest również ryzyko nowotworów. To wszystko oczywiście z winy traktujących je przedmiotowo dorosłych. Warto pamiętać, że zagrożenie dla zdrowia nie omija także kobiet po in vitro. Są one bardziej narażone na raka piersi i aż dwukrotnie bardziej na ciążę pozamaciczną.

Dodajmy też sprawę oczywistą, a często pomijaną. In vitro nie leczy bezpłodności. Niepłodności powstałej często wskutek innych szkodliwych działań, takich jak stosowanie antykoncepcji. To kolejny argument za odrzuceniem absurdalnego projektu przez Radę Miasta Krakowa.

Marcin Jendrzejczak


 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie