Rynek in vitro rośnie jak na drożdżach. Jak podaje „The Economist”, co 60-ty Amerykanin rodzi się dzięki zapłodnieniu in vitro. W Danii, Izraelu czy Japonii jest to co 25 osoba. In vitro staje się wielkim biznesem, w którym godność człowieka jest najmniej istotna.
Według szacunków „The Economist” wartość biznesu in vitro wzrośnie z obecnych 25 miliardów USD do 41 miliardów w 2026 roku. Pieniądze w in vitro inwestują nieetyczni zarządcy funduszy venture capital (inwestujące w ryzykowne przedsięwzięcia).
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zauważa Michael Cook na łamach „BioEdge”, kiedyś kliniki in vitro kierowały swe usługi wyłącznie do bezdzietnych par. Dziś zachęcają także pary homoseksualne, samotne kobiety i te, które chcą przełożyć na później swe macierzyństwo. Osobnym biznesem staje się zamrażanie komórek jajowych.
Tymczasem każdy rodzaj procedury in vitro jest sprzeczny z godnością człowieka, gdyż oznacza potraktowanie go jako środka do celu. Jak czytamy w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary Donum Vitae „w zwyczajnej praktyce zapłodnienia w probówce, nie wszystkie embriony zostają przeniesione do łona matki; niektóre zostają zniszczone. Kościół, tak jak potępia dobrowolne przerywanie ciąży, również zabrania godzenia w życie tych istot ludzkich”.
Dalej Kościół naucza zaś, że „należy podnieść oskarżenie szczególnej wagi przeciw dobrowolnemu zniszczeniu embrionów ludzkich, uzyskiwanych w probówkach, dla wyłącznego celu badawczego, czy to przez sztuczne zapłodnienie, czy przez podział bliźniaczy. Działając w ten sposób naukowiec zajmuje miejsce Boga, nawet jeśli nie jest tego świadomy, czyni się panem przeznaczenia innej istoty ludzkiej, o ile arbitralnie wybiera, kto ma żyć, a kogo skazać na śmierć, zabijając bezbronne istoty ludzkie”.
Źródła: bioedge.org / economist.com / opoka.org.pl
mjend