7 sierpnia 2015

Ideologia Woodstocku

Prowadzący zajęcia uczą młodych ludzi „radosnego seksu”, multitolerancji, egoizmu, praw seksualnych, tego jak rozpoznać symbolikę rasistowską, tolerancji wobec tęczowych „rodzin”, wykrywania mowy nienawiści czy nie obawiania się HIV – bo „nie jest taki straszny, jak go malują” – mówi dla portalu PCh24.pl Michał Olszewski, wiceprezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Okręgu Górnośląskiego, wolontariusz Fundacji PRO-Prawo do Życia.

 

Na swoim profilu na facebooku napisałeś o Woodstocku krótko – „hałas, brud i menele”. Czyli jednak tegoroczny Przystanek nie był imprezą dla całych rodzin, jak zapowiadał Jerzy Owsiak?

Wesprzyj nas już teraz!

Być może taki skrót byłby trochę niesprawiedliwy, ponieważ nie wszyscy tak wyglądają. Gdyby jednak była to impreza skierowana do takich ludzi, nie musiałbym tam jechać. A tymczasem Jerzy Owsiak za wszelką cenę chce przekonać, że Woodstock to impreza dla całych rodzin, co jest nieprawdą. Wokół festiwalu od lat celowo buduje się pozytywny wizerunek w mediach, który ma przykryć, że pod hasełkami: pokój, miłość, tolerancja promowane są antywartości, a na terenie festiwalu dochodzi do łamania prawa.

 

A również i w tym roku na Woodstocku były nawet małe dzieci…

Tak, były, co jest przerażające. Wyobraź sobie naprawdę małe dzieci zabrane do miejsca, w którym nie można zapewnić podstawowych warunków sanitarnych. Do miejsca, gdzie przez większą część dnia i nocy gra głośna muzyka, a w powietrzu unosi się kurz i smród fekaliów. Te dzieci otoczone są przecież nie tylko przez rodziców, ale i przez obcych ludzi znajdujących się pod wpływem alkoholu i narkotyków. Kręci się tam masa przebierańców i zboczeńców, wśród których zdarzają się nadzy ludzie. Po kilku dniach Woodstock wygląda jak wysypisko śmieci i na takim terenie przebywają dzieci – dosłownie bawią się tymi śmieciami. Widzieliśmy też dzieci siedzące na ziemi i żebrzące o pieniądze, na przykład na „lizaka” czy „klocki lego”. Powiedz mi, który rodzic zgadza się na coś takiego?

 

Jak widać takich rodziców jest coraz więcej. Na festiwal nie pojechałeś sam. Co skłoniło Cię do przyjazdu do Kostrzyna nad Odrą?

Na festiwal pojechałem z osobami z Fundacji PRO – Prawo do Życia. Tak jak wspominałem wcześniej, jeżeli ktoś deprawuje młodzież, a w mediach przedstawia się jako filantrop i zachęca do udziału w tej deprawacji, to moim obowiązkiem jest przestrzec rodziców tych dzieci, co też czynię. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – jeżeli my nie będziemy tego pilnować, to w przyszłości nie miejmy pretensji i żalu do przedstawicieli następnego pokolenia.

 

Miałeś okazję przebywać w namiocie prowadzonym przez grupę Ponton. Co można było tam usłyszeć?

Naszym głównym celem były warsztaty, które odbywały się praktycznie każdego dnia trwania Woodstocku, co zmusiło nas do podziału na grupy. Udział w tych warsztatach utwierdził mnie, że pod płaszczykiem festiwalu w Kostrzynie na Odrą odbywa się coroczne ogłupianie młodych ludzi. Jest to przemycanie konkretnej ideologii przez osoby, które jak zauważyliśmy tworzą różne organizacje, ale są to w praktyce ci sami ludzie i doskonale znające się środowisko. A prowadzący zajęcia ze smyczami organizatora na szyi uczą młodych ludzi na przykład „radosnego seksu”, multitolerancji, egoizmu, praw seksualnych, tego jak rozpoznać symbolikę rasistowską, jak wykopać rasizm ze stadionów, jak zostać wolontariuszem Nigdy Więcej, tolerancji wobec tęczowych „rodzin”, wykrywania mowy nienawiści czy nie obawiania się HIV – bo „nie jest taki straszny, jak go malują”. Dzieciaki mogą wysłuchać również wykładu „Homobiografie – Maria Konopnicka też była tęczowa” czy dowiedzieć się, co jest normą w seksualności – oczywiście według tych ludzi. Rozdaje się prezerwatywy, lubrykanty i zawieszki do namiotu „Nie przeszkadzać. Trenujemy bezpieczny sex”. I proszę uwierzyć, że nie są to treści ani osoby, które – mając wybór i świadomość – rodzice dopuściliby do swoich dzieci.


W tym roku nowością na Przystanku Woodstock były warsztaty antydyskryminacyjne.

Widziałem efekt takich warsztatów. Na terenie festiwalu kręci się sporo wykolejeńców, którzy w sposób otwarty namawiają młode dziewczyny do obnażania się i nie tylko. Jeden z takich mężczyzn najpierw zaczepił naszą koleżankę, a chwilę później widzieliśmy, że nagabuje piętnastoletnią dziewczynę, która – jak zauważyliśmy po jej zachowaniu – nie bardzo wiedziała, jak się od niego uwolnić. Ten mężczyzna wybierał samotnie stojące dziewczyny i nie dawał za wygraną nawet, kiedy usłyszał kilkukrotnie „nie”. My byliśmy natomiast zszokowani obojętnością innych ludzi i brakiem jakiejkolwiek reakcji z ich strony. Wpojona tym młodym ludziom źle rozumiana wolność i tolerancja sprawiła, że byliśmy chyba jedynymi z nielicznych, którzy reagowali na podobne przypadki w sposób właściwy.

 

Oprócz różnej maści tego typu osobników na Woodstocku pojawili się po raz kolejny krysznowcy…

Sekta Hare Kryszna to stały element Woodstocku. Co ciekawe wyznawcy kryszny zajmują jeden z większych obszarów całego Woodstocku. Dla porównania Przystanek Jezus musiał znaleźć dla siebie dużo mniej atrakcyjne miejsce poza głównym terenem festiwalu.

Absurdalność rzeczy głoszonych przez krysznowców i ich guru była nawet zabawna. Dla przykładu odwiedzający ich namiot „Pytania i odpowiedzi” mogli dowiedzieć się, że tylko w ich religii nie rodzą się chore dzieci, ponieważ mężczyzna i kobieta przygotowują się duchowo do poczęcia dziecka, dzięki czemu rodzi się ono zdrowe. Tego typu banialuki są przedstawiane młodzieży, którą współczesny świat programuje do lekceważenia nauk Kościoła, a uczy szacunku do nawet najbardziej niedorzecznych teorii.

 

Sporo osób zarzuciło Ci stronniczość opinii.

Nie będę oceniał walorów muzycznych prezentowanych przez artystów występujących podczas Przystanku, bo ich ocena nie była naszym celem. Natomiast ze względów o których mówiłem wcześniej całkowicie odradzam rodzicom dawanie swoim dzieciom przyzwolenia na uczestnictwo w Przystanku Woodstock, a młodzież przestrzegam przed zagrożeniami. Tak jak mówisz, dużo osób po publikacji na moim profilu zarzuciło mi stronniczość i opisywanie tylko małej części festiwalu. Pojechaliśmy tam wziąć udział w warsztatach, wobec których mieliśmy podejrzenia, że jest to agresywna propaganda środowisk LGBT – i mieliśmy rację. Zdecydowanie nie jest to mały procent. Na każdym kroku można było nagrać niepokojący materiał…

 

 

 

Dziękuje za rozmowę!

Rozmawiał Kajetan Rajski

{galeria}

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie