Przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciwko Homofobii odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla aktywisty LGBT Michała Sz., który sam uważa się za kobietę i nazywa Margot. Aktywiście, a nie jak sugerują to lewicowe media aktywistce zarzucono, że 27 czerwca „wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą”.
W piątek po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii w obronie wandala uważającego się za kobietę zebrało się kilkadziesiąt osób, w tym politycy Lewicy. Z filmów zamieszczonych na Twitterze wynika, że zebrani krzyczeli hasło: „Wszystkich nas nie zamkniecie”.
Wesprzyj nas już teraz!
Po kilkudziesięciu minutach protestujący ruszyli w pochodzie na Nowy Świat. Z relacji redakcji z ulicy Czerskiej wynika, że doszło tam do szarpaniny między policjantami a osobami broniącymi mężczyzny udającego kobietę..
„Dwóch młodych mężczyzn wskoczyło na samochód, żeby uniemożliwić jego odjazd. Kilkadziesiąt osób usiadło przed autem, a kilkanaście osób siedzi za samochodem, wokół którego uformował się kordon policji” – pisze gazeta. Na tym się jednak nie skończyło. Homoaktywiści próbowali ponownie sprofanować pomnik Chrystusa dźwigającego krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Na szczęście dzięki interwencji policji nie udało im się tego zrobić.
W połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu wobec Michała Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. Sz. został wcześniej zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku przy ul. Wilczej.
Sz. zarzucono, że 27 czerwca „wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą”. Łączna wartość strat – jak poinformowała prokuratura – wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji Pro-Prawo do Życia.
Aktywiście zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia w okolicy pleców i lewego nadgarstka. „Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia”, informowała prokuratura.
Źródło: Interia.pl, gazeta.pl, TVP Info
TK