12 lutego 2014

Wszechwładne państwo i nowa rewolucja

(Gdy o życiu niewinnych ludzi decyduje państwo... Włoszka Eluana Englaro została w 2009 r. odłączona od aparatury podtrzymującej życie po werdykcie sądu. Fot. Reuters/Forum)

W wyniku „długiego marszu” lewicy dobro wspólne, nienaruszalny porządek praw, a nawet natura i godność osoby zostały zredukowane do statusu zwykłych umów społecznych.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Doświadczamy dziś bardzo mocno faktu, że treścią polityki stają się postulaty grup, których powodem zorganizowania się jest jakaś jedna, określona, wyróżniająca je cecha. Sposobem na zaistnienie na scenie politycznej są natomiast „pretensje” wobec większości, że ich postulaty nie są realizowane, ponieważ nie dysponują wystarczającym udziałem we władzy. Interesy tych grup nie są z natury polityczne, lecz stały się takimi z biegiem czasu. W taki sposób jedną ze spolityzowanych sfer stała się dziś orientacja seksualna. W dzisiejszym świecie – zauważa Ryszard Legutko – zniknął podział na wyraźne i dające się wyodrębnić obszary – polityczny, społeczny, obyczajowy, światopoglądowy, filozoficzny, religijny. Konflikty polityczne przenikają wszystko. (…) Polityzacji uległa też płeć i wszystkie rzeczy związane z biologicznością człowieka. A kiedy kwestia etyczna stanie się sprawą polityczną, nienormatywnym mniejszościom zostaje już tylko ostatni krok – zmiana prawa.

 

Bioprawa

Dziś prawo stanowione przez organa państwowe ma odpowiedzieć na pytania jeszcze niedawno należące do wyłącznie do filozofii, etyki i teologii, jak chociażby zagadnienie dopuszczalności odłączenia respiratora od chorego pozostającego w stanie śpiączki czy kwestia zmiany płci. Interwencjonizm i będąca jego wynikiem jurydyzacja życia – pisał Janusz Kochanowski – oraz instrumentalne podejście do prawa są także wynikiem wiary w postęp i przekonanie, że społeczeństwem można racjonalnie zarządzać za pomocą prawa w celu realizacji przyszłego doskonałego społeczeństwa. W efekcie tych przemian powstała oddzielna gałąź nauk prawnych, nazwana biojurysprudencją, kształtująca bioprawa. Jest to bezpośredni skutek postępującego upolitycznienia życia i śmierci, w takim znaczeniu, że o zdefiniowaniu początku i końca życia ludzkiego mają decydować przepisy prawne. Życie i śmierć nabierają w tym ujęciu dokładnego znaczenia na mocy decyzji legislacyjnej. Prawo do życia, jako kompleks norm bioprawa, obejmuje różne problemy wynikające ze sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia, od narodzin aż do śmierci człowieka. Chodzi tu zwłaszcza o tzw. aborcję, transplantacje organów ludzkich, zmianę płci człowieka, ryzyko związane ze współżyciem płciowym, narkotykami i alkoholem, eksperymenty naukowe i medyczne, właściwą diagnozę i terapię, problem zakresu tajemnicy lekarskiej, odpowiedzialność deontologiczną i prawną podmiotów uwikłanych we wspomniane rodzaje aktywności. Ma to ogromne znaczenie, szczególnie w przypadku środowisk LGBTQ.

 

Aspiracje polityczne

Magdalena Środa w tekście o wiele znaczącym tytule: Czas na aspiracje polityczne, zamieszczonym w 2009 r. na łamach „Repliki”, zachęca homoseksualistów, aby zwiększali swój udział w instytucjach politycznych i w ten sposób łatwiej forsowali swoje postulaty. Organizacje pozarządowe już macie – mówi Środa – czas na aspiracje polityczne. Uważam też, że na wzór parytetów płci homoseksualiści powinni się domagać parytetów orientacji seksualnej. Trzeba zawyżać horyzonty. (…) Tak więc, skoro odsetek osób homoseksualnych w społeczeństwie wynosi jakieś 5%, to – dla wzmocnienia wykluczanej grupy – powinniśmy domagać się 10% parytetu. Oczywiście, tylko dla gejów i lesbijek comingoutowych. Tym bardziej, że parlament staje się coraz mniej reprezentatywny dla całości społeczeństwa. Składa się głównie z białych, katolickich, rozhisteryzowanych mężczyzn.

 

Walczący o wolność grup rzekomo dyskryminowanych czasem mówią wprost o tym, że ich działania mają charakter polityczny. Kazimiera Szczuka, pisząc recenzję książki Zakazane miłości, odsłoniła rzeczywisty cel podejmowanej przez nią walki. „Obok gejów i lesbijek występują w Zakazanych miłościach transwestyci, transseksualiści, transgenderowcy. Albo osoby o sprecyzowanych i oryginalnych upodobaniach erotycznych. Łączy ich problematyczne usytuowanie wobec norm, granic, zakazów. Nie są ci ludzie jakąś kolekcją osobliwości. Większość z nich pojmuje własną odmienność jako egzystencjalne wyzwanie. A także kwestię polityczną. Queer to nie tylko subkultura. To ideologia, świadomość rewolucyjna. Różnorodność, słowo klucz demokratycznych procedur.”

 

Wskazywane przez Szczukę przemiany nie byłyby możliwe, gdyby nie poprzedził ich „długi marsz”, w ramach którego dobro wspólne, nienaruszalny porządek praw, a nawet natura i godność osoby zostały zredukowane do statusu zwykłych umów społecznych.

 

Amerykański socjolog James Hunter zwraca uwagę, że polityzacja kwestii należących do tej pory do strefy prywatnej idzie w parze ze znacznym zwiększeniem roli państwa. Wzrost ten oznacza, że zarówno problemy społeczne, jak i instytucje zaczynają być definiowane przez swoją relację do stanowionego przez państwo prawa i odpowiednich procedur. Ma to związek z coraz większym zróżnicowaniem społeczeństwa oraz pomniejszaniu znaczenia wspólnej symboliki, historii, a w konsekwencji także tożsamości. Problemy i działania społeczne – pisze Hunter – uzyskują legitymizację, gdy znajdują odzwierciedlenie w działalności politycznej państwa. To państwo ma znaleźć rozwiązanie wspólnych problemów. Stąd też tak ogromny nacisk grup rzekomo dyskryminowanych na udział w procesie decyzyjnym.

 

Czy to, czego doświadczamy dziś ze strony nienormatywnych mniejszości, nie jest drogą do uznania, że pewne czyny należy przestać osądzać jako zło moralne tylko dlatego, że ktoś sobie wmówił lub pozwolił sobie wmówić, że wolność oznacza, że wolno mi wszystko to, na co zezwolą inni, lub przynajmniej przeciwko czemu nie wyrażą sprzeciwu? Słuszna i dająca wiele do myślenia jest tu przestroga wypowiedziana przez Andre Frossarda: Bo jeżeli rzeczy same przez się nie są ani piękne, ani brzydkie, ani dobre, ani złe, jeśli tylko my o tym decydujemy i nie możemy decydować za kogoś innego, jednym słowem, jeżeli w tym punkcie jest tyle opinii co ludzi, nie ma dla ludzkich umysłów żadnych wspólnych odniesień. Ponieważ zaś trzeba żyć w społeczności, to do władzy politycznej należy mniej lub bardziej brutalne rozstrzyganie za wszystkich. Przestaniemy słuchać przemówienia róży i będziemy zmuszeni słuchać mowy kija.

 

Monika Kacprzak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie