W Tel Awiwie doszło do przełomowego spotkania między szefem MSZ Niemiec a premierem i szefem MSZ Izraela. To dyplomatyczny triumf Benjamina Netanjahu.
W kwietniu ubiegłego roku premier Benjamin Netanjahu odwołał spotkanie z wicekanclerzem i szefem MSZ Sigmarem Gabrielem. Niemiec upierał się przy zorganizowania przy okazji swojej podróży spotkania także z obrońcami praw człowieka krytykującymi Tel Awiw za jego politykę wobec Palestyny.
Wesprzyj nas już teraz!
Decyzja strony izraelskiej była według informacji oficjalnych nieoczekiwana i nagła, bo jeszcze kilka dni przed podróżą Gabriel był wprawdzie świadom niezadowolenia Izraela, ale sygnałów świadczących o mających nastąpić tak ostrych krokach nie miał żadnych. Milczała nawet izraelska ambasada w Berlinie, uchodząca za mająca doskonałe kontakty z Netanjahu.
Premier Izraela postawił ultimatum dopiero po wyruszeniu przez szefa MSZ Niemiec w podróż.
Gabriel nie zgodził się na przyjęcie warunków Tel Awiwu i nie odwołał spotkania z obrońcami praw człowieka. Odmówił też kontaktu telefonicznego z Netanjahu, o co ten zabiegał. Nie pomogła nawet mediacja austriackiego kanclerza Christiana Kerna, który był w Izraelu w tym samym czasie, co delegacja niemiecka. Niemcy nie pozostawili uczynionego im przez Netanjahu afrontu bez odpowiedzi; w maju odwołali niemiecko-izraelskie konsultacje międzyrządowe, dając do zrozumienia, że to protest wobec rozbudowy izraelskich osiedli na obszarach uchodzących za palestyńskie.
Po powrocie do Niemiec Gabriel spotkał się z uznaniem wielu obywateli, ale, co ciekawe, MSZ był zaniepokojony tymi reakcjami, widząc w nich nie tylko aprobatę dla twardej postawy ministra, ale i antysemickie i antyizraelskie resentymenty. Dla ministra stało się to pewnym obciążeniem wizerunkowym. Część niemieckich mediów sugeruje, że przełom, który teraz nastąpił, może być związany także z próbą poprawienia pozycji samego Gabriela przed układaniem nowego gabinetu Angeli Merkel.
Tym razem spotkanie szefa MSZ Niemiec z Netanjahu odbyło się na warunkach Izraela. 45-minutowa rozmowa prowadzona w cztery oczy dotyczyła oficjalnie stosunków izraelsko-palestyńskich i możliwych rozwiązań kryzysu, kwestii Jerozolimy wobec amerykańskiej decyzji o przeniesieniu do niej ambasady oraz polityki Niemiec względem Iranu. Żadnych ustaleń do wiadomości publicznej jednak nie podano. Na konferencji prasowej w Tel Awiwie Gabriel krytykował wprawdzie Izrael za politykę palestyńską i zapowiedział, że również Niemcy mogłyby przenieść swoją ambasadę do Jerozolimy, ale tylko, gdyby była stolicą dwóch państw.
Co istotne, w programie podróży Gabriela oprócz rozmowy z prezydentem Palestyny Mahmudem Abbasem i przemówienia na konferencji o bezpieczeństwie nie było żadnego spotkania z organizacjami obywatelskimi – choć w ubiegłym roku Niemiec deklarował, że takie spotkania są tradycją niemieckiej polityki zagranicznej. Jak się okazuje, tradycją, którą twarde stanowisko Izraela zdołało naruszyć.
Źródła: sueddeutsche.de, zdf.de
Pach