23 kwietnia 2014

Hagia Sophia. Porażka obojętnego Zachodu?

(fot. G. Di Rosa)

Budynek uważany przez wielu za jeden z najwspanialszych obiektów architektury sakralnej pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa znów ma stać się meczetem. Niewielka, zastraszana grupka tureckich chrześcijan nie jest w stanie przeciwstawić się tym planom. Nieliczne protesty Zachodu pozostają bez echa.

 

Jeśli bazylika Hagia Sophia ma znowu stać się miejscem kultu, to musi to być kult chrześcijański. Została ona wybudowana, aby świadczyć o wierze chrześcijańskiej. O jej trwaniu i jej wieczności – oświadczył prawosławny patriarcha Konstantynopola. Bartłomiej I zdecydowanie sprzeciwia się planom przekształcenia tej wspaniałej świątyni w meczet. Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola od wiosny ubiegłego roku wydał w tej sprawie kilka oświadczeń. W jednym z nich ostro skrytykował artykuł, jaki ukazał się w „Skylife”, oficjalnym czasopiśmie linii Turkish Airlines. Turyści mogli przeczytać w gazecie, że „do muzeum powraca niepowtarzalna, duchowa aura odnosząca się do czasów, kiedy był tam wspaniały meczet”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak podała turecka prasa, powołując się na źródła zbliżone do rządu, premier Recep Tayyip Erdoğan miałby przekazać świątynię muzułmanom już za dwa miesiące – 30 maja br. Patriarcha Bartłomiej zapowiedział, że będą się temu sprzeciwiać wszyscy chrześcijanie, tak prawosławni i katolicy, jak i protestanci. – Bazylika Hagia Sophia jest świadectwem trwałej obecności chrześcijaństwa na tych ziemiach. Jest ona punktem odniesienia dla nas wszystkich – podkreślił Bartłomiej I.

Jakie są zatem szanse, że Hagia Sophia zachowana zostanie w obecnym kształcie? Przypomnijmy, że świątynia pełni w tej chwili typowo świecką funkcję i od roku 1935 jest jednym z najbardziej znanych muzeów w Turcji. Została ufundowana przez Justyniana I Wielkiego. W obecnym kształcie powstała w okresie od 23 lutego 532 do 27 grudnia 537. Po zdobyciu Konstantynopola przez Turków w 1453 przekształcona została w meczet (wtedy m. in. dobudowano minarety). Świątynię miał przyćmić Błękitny Meczet wybudowany w XVII w. Czy tak się stało, trudno dziś jednoznacznie osądzić. Obecnie Hagia Sophia jest muzeum.

 

Według najnowszych danych szacunkowych, muzułmanie stanowią dziś nieco ponad 98 procent ludności Turcji. Pozostali to głównie chrześcijanie, Żydzi, bahaiści oraz ateiści i agnostycy. Tych ostatnich przybywa głównie w dużych miastach. Nie mamy żadnych powodów, by nie wierzyć tym statystykom. Teoretycznie konstytucja turecka gwarantuje wolność wyznania. Na straży świeckości państwa stoi natomiast turecka armia – druga pod względem liczebności armia w NATO.

 

Dziś coraz mniej liczne społeczności chrześcijańskie, zamieszkujące głównie Stambuł i częściowo wybrzeże Morza Czarnego, nie mają żadnej znaczącej reprezentacji, własnych organizacji czy stowarzyszeń. Nic w tym dziwnego. Wyznawcy Chrystusa stanowią obecnie 0,13 proc. mieszkańców ludności.

 

Życie chrześcijan w Turcji (głównie prawosławnych o greckich i bułgarskich korzeniach) skupia się wokół ich parafii. To samo dotyczy jeszcze mniej licznych katolików i grekokatolików. Na terenie Turcji jest obecnie ponad 230 funkcjonujących świątyń katolickich i innych wyznań chrześcijańskich. Największą działającą katolicką świątynią jest zbudowany na początku XX wieku kościół pw. Świętego Antoniego z Padwy. Znajduje się on w stambulskiej dzielnicy Beyoglu.

 

Strach chrześcijan przed podjęciem jakichkolwiek działań w obronie Hagia Sophii wzmogły wydarzenia z czerwca 2010 roku. 63-letni włoski biskup Luigi Padovese został pchnięty nożem gdy wchodził do domu w Iskenderunie na południowym-wschodzie Turcji. Włoski duchowny był przewodniczącym Konferencji Biskupów Tureckich. Trzy lata wcześniej w Izmirze 19-latek dźgnął nożem katolickiego księdza Adriana Franchiniego. Był też napad na wydawnictwo publikujące Biblię – trzech jego pracowników zostało brutalnie zamordowanych. W tej sytuacji garstka tureckich chrześcijan, najczęściej w podeszłym już wieku, ma bardzo niewielkie szanse i możliwości przeciwstawienia się ogólnotureckiej akcji pod hasłem „Hagia Sophia znów meczetem”.

 

Pesymistycznie nakazują spoglądać w przyszłość także wydarzenia, do jakich doszło w roku 2012 w Trabzonie nad Morzem Czarnym. Tamtejsze władze religijne (diyanet) wygrały proces z tureckim ministerstwem kultury. Ministerstwo miało przez dziesięciolecia bezprawnie okupować teren świątyni, która – podobnie jak stambulska – nosi nazwę Hagia Sophia. Od 5 lipca 2012 roku dwie trzecie świątyni zamieniono na meczet. Natychmiast rozpoczęły się prace prowadzące do gruntownej rekonstrukcji budynku. Liczne freski zostały zamazane, pojawiły się typowe dla meczetów dywany. Nie obyło się bez protestów; najliczniejsze były te ze strony lokalnych architektów oraz grupy uczniów z jednej ze szkół w Trabzonie. Protesty – jak można było przypuszczać – „utonęły” w morzu muzułmańskich pochwał odnoście decyzji.

 

Mocniejsze głosy potępienia popłynęły z sąsiedniej Grecji. Za sprawą Greków, na Facebooku rozpoczęła się kampania mająca na celu zmuszenie Turków do zmiany decyzji. Organizatorami internetowej akcji była (na co warto zwrócić szczególna uwagę) grupa „Save the Ottoman monuments in Greece” („Zachowaj otomańskie zabytki w Grecji”) i dwie greckie organizacje pozarządowe „Cool Culture” oraz Międzynarodowe Centrum Kultury i Dziedzictwa z Rodos.

 

Kto zatem ma realne szanse stanąć w obronie stambulskiej świątyni Mądrości Bożej? Kto w imieniu samych Turków i całej chrześcijańskiej wspólnoty międzynarodowej może zapobiec majowej decyzji Ankary o przeistoczeniu bizantyjskiego dzieła sztuki w jeden z wielu stambulskich meczetów? A tych jest już ponoć nad Bosforem około 3000! Obrona dotychczasowego statusu świątynii musi nadejść z zewnątrz.

 

Ostatnie lata pokazują, że dwóm krajom, Grecji i Rosji, szczególnie zależy na zachowaniu status quo świątyni nad Bosforem. – Coraz liczniejsza grupa tureckich polityków ze sporu wokół Hagia Sophii chce stworzyć swoistą grę polityczną. Oczywiście  – w ostatecznym rozrachunkuwygraną przez nich – uważa Stanisław Tarasow, przewodniczący Centrum Bliskiego Wschodu i Kaukazu w Rosji. – Politycy ci nawołując do tworzenia meczetów z dawnych świątyń bizantyjskich, rzucają tym samym wyzwanie i poddają próbie cały świat chrześcijański. Hagia Sophia w Stambule i w Trabzonie to nie są przypadki odosobnione. Już wkrótce słowa „salat” (muzułmańska modlitwa) zabrzmią zza murów Monastyru Stoudios – najstarszego bizantyjskiego klasztoru na terenie Turcji. To bardzo niebezpieczna tendencja, w której obecna władza wykorzystuje islam jako bezbłędny drogowskaz. I to zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej – mówi Tarasow.

 

Spór o przyszły status świątyni w Stambule to tylko jeden z „punktów” nie słabnącego konfliktu grecko-tureckiego. Gdy tylko pojawił się pomysł przekształcenia Hagia Sophii w meczet, władze tureckie natychmiast przeszły do „kontrataku”. Ankara zarzuciła Grecji, że ta robi wszystko, by zabytki epoki otomańskiej popadły tam jak najszybciej w ruinę. „Ateny to jedyna europejska stolica, w której nie ma ani jednego funkcjonującego meczetu dla liczącej blisko 100 tysięcy mieszkańców mniejszości tureckiej” – czytamy w niedawnym  oświadczeniu Ankary.

 

Za Oceanem temat statusu stambulskiej świątyni poruszany jest od roku 2007. Grupa wpływowych biznesmenów i polityków działa na rzecz przywrócenia Hagia Sophii statusu chrześcijańskiej świątyni. Powstała Free Agia Sophnia Council (Rada Wyzwolenia Hagia Sophii). Jej dzialalność trudno jednak nazwać aktywną czy – tym bardziej – owocną. Problem świątyni poruszany jest od czasu do czasu na posiedzeniach Komitetu ds. Praw Człowieka Kongresu USA. Obrońcami chrześcijańskiego charakteru budynku są częściej przedstawiciele demokratów. Losem Hagia Sophii szczególnie interesuje się Raymond Buckley, polityk z New Hamshire. – Nie możemy pozbawić ludzi możliwości modlenia się w świętym dla nich miejscu. Niedopuszczalne jest, aby Hagia Sophia i jej najbliższa okolica pełniła rolę sklepu z pamiątkami i miejsca podrzędnych koncertów. Niedopuszczalne jest tolerowanie codziennego obrażania prawosławnych, poniżania ich i gardzenie ich wartościami. Nie tylko zresztą prawosławnych, wszystkich chrześcijan – uważa Buckley. Takich mocnych głosów nie słychać niestety w USA wiele. A jeśli się już pojawiają, to nie trafiają zazwyczaj na podatny grunt.

 

Przewodniczący Rady Wyzwolenia Hagia Sophii, Chris Spirou, powiedział w wywiadzie udzielonemu rosyjskiej gazecie „Zawtra”, że rada czyni starania, by świątynia ponownie zajęła miejsce należne jej w chrześcijańskim świecie. – Hagia Sophia nigdy nie była meczetem. Była miejscem zdobytym przez agresywnego sułtana. Jakże zatem możemy toczyć jakikolwiek spór na temat jej przyszłości – to rzadko spotykany ostry ton wypowiedzi na temat Hagia Sophii. Chris Spirou podkreśla, że Hagia Sophia pełni dla prawosławnych taką samą rolę jak Bazylika Św. Piotra dla katolików, Al-Kaaba w Mekce dla muzułmanów, czy wreszcie Ściana Płaczu dla Żydów.

 

Dyplomatycznie i dość racjonalnie podchodzą do problemu tureccy protestanci. Carlos Madrigal uważa, że do sprawy należy podejść z zupełnie innej strony. Premier Erdoğan w roku 2012 zapowiedział, że Turcja wybuduje najpotężniejszy meczet na świecie (dla 30 tys. wiernych, z sześcioma minaretami). Ponoć ma być widoczny z każdego miejsca Stambułu. Madrigal wskazuje, że należy zdecydowanie poprzeć ten projekt. „Może w ten sposób tureccy muzułmanie skupią się na nowym projekcie, a nie na pomysłach przekształcenia Hagia Sophii w meczet” – sugerują stambulscy protestanci.

 

W roku 2005, w czasie 59. Sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku ówczesny hiszpański premier, Jose Luis Rodriguez Zapatero, i premier tureckiego rządu Recep Tayyib Erdoğan podpisali umowę zatytułowaną „Sojusz Cywilizacji”. W wielkim skrócie umowa ta zapobiegać ma wszelkim sporom i konfliktom religijnym między Wschodem a Zachodem, odnosić się do poszanowania wszystkich wielkich i mniejszych religii. Strony zobowiązały się też do zwalczania symptomów ekstremizmu. Rządzący i umacniający swoją władzę Erdoğan o tym już nie pamięta lub pamietać nie chce.

 

Jeśli społeczność międzynarodowa nie podejmie dziś zdecydowanych kroków, by zapobiec przeistoczeniu symbolu chrześcijaństwa w meczet, nawet na Zachodzie powstawać będą meczety o szczególnie wymownej nazwie. W Berlinie i wschodnioniemieckim Halle muzułmanie już cieszą się dwoma meczetami Hagia Sophia .

 

  

Chrystian Ślusarczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie