6 września 2017

„Gwiazdy” manipulacji na YouTube. Przyjaciele Putina?

(Władimir Putin. Zdjęcie ilustracyjne. FOT.Mikhail Metzel/TASS/FORUM)

Platformę Obywatelską uznaje się powszechnie za ugrupowanie proniemieckie, a Prawo i Sprawiedliwość chce uchodzić za formację proamerykańską. Żadna z partii głównego nurtu nie deklaruje natomiast, przynajmniej obecnie, sympatii do Rosji rządzonej przez Władimira Putina. Jednak twierdzenie, że po dekadach zależności od Związku Sowieckiego nie istnieje w dzisiejszej Polsce środowisko prorosyjskie, brzmi jak… teoria spiskowa.

 

Działalność w naszym kraju marginalnych ugrupowań prokremlowskich to doskonała okazja na ukrycie prawdziwej agentury. Dlaczego? Jeśli ktoś mówi wprost o konieczności walki z amerykańskim imperializmem, otwarcie bagatelizując imperializm rosyjski, to jest – słusznie bądź nie – odbierany przez społeczeństwo jako agent. A jeśli naród zobaczy potencjalnego agenta, to nie będzie dalej drążył. W ten sposób ktoś rzeczywiście wpływający na opinię publiczną spokojnie, bez podejrzeń, w białych rękawiczkach, zadba o interesy Kremla.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jawnie prorosyjska i lewicująca partia Zmiana najprawdopodobniej upadnie za sprawą kłopotów personalnych – służby pod zarzutem szpiegostwa aresztowały jej lidera, Mateusza Piskorskiego. Rosja nie musi jednak z tego powodu płakać. Za sprawą formacji założonej przez byłego rzecznika Samoobrony Moskwa może pokazywać, że są w Polsce zwolennicy linii prokremlowskiej, a obecna władza ich represjonuje. Nigdy nie wiadomo, czy taki „męczennik” jeszcze się kiedyś propagandzie nie przyda.

 

Teraz jednak uwagę opinii publicznej zajmują inni specjaliści od zachęcania do sporu z USA i „rewizji” (czyli najczęściej poprawy) relacji z Rosją – rzekomo bliską nam kulturowo z racji swej „słowiańskości”. Aktywność wykazują głównie na YouTube, gdzie dzielą się z Polakami swoją wizją geopolityki.

 

Jednym z liderów internetowego środowiska prorosyjskiego, aspirującego do miana patriotycznego, prawicowego i narodowego jest Wojciech Olszański, występujący na YouTube pod pseudonimem Aleksander Jabłonowski. To z zawodu aktor, a więc człowiek, który umie mówić tak, by wzbudzić u odbiorcy oczekiwane emocje. Co niezwykle przykre, na jednym z kanałów promujących Olszańskiego zobaczyć można także – jako członka owego towarzystwa – słynnego dezertera ze stanu kapłańskiego, Jacka Międlara. Człowiek, który zamiast dokonywania Cudu Eucharystii wybrał grę w serialu paradokumentalnym i sprzedaż koszulek przez internet, to jednak osobne studium upadku.

 

„Aleksander Jabłonowski” w filmie opublikowanym 17 kwietnia opowiada o swojej sympatii żywionej wobec… Kim Dzong Una, komunistycznego dyktatora. Powód? Polityka Korei Północnej jest problemem dla Stanów Zjednoczonych.

 

Człowiek z Orłem Białym oraz mieczykiem Chrobrego – symbolem narodowców – na furażerce tłumaczy, że lubi Kima gdyż… komunista uśmiecha się na widok maszerujących kobiet służących w armii. No, swój chłop! Co więcej, Olszański sugeruje, że doniesienia dotyczące skrajnej formy totalitaryzmu i brutalnych prześladowań obywateli Korei Północnej (w której – przypomnijmy – za wyznawanie chrześcijaństwa grozi kara śmierci lub zesłanie do obozu koncentracyjnego) są… amerykańską propagandą.

 

Już słyszę głosy oburzonych dziewczątek i chłopczyków, że tam jest tyrania, że tam jest zamordyzm, że tam jest OBÓZ [krzyk-red.]. Ale zadam pytanie – byłeś kolego? Byłeś, czy tylko bazujesz na tym, co ci pokazali kamerą? – pyta w swoim filmie Olszański. Czy w dalszej części nagrania opowiada jak wygląda Korea Północna w oparciu o własną wizytę w tym kraju? Bynajmniej. Zamiast tego próbuje dowieść łatwości manipulowania na przykładzie… Zakopanego i restauracji o takiej nazwie w Warszawie.

 

Co więcej, posuwa się do skrajnej manipulacji porównując rzekomo „niesprawiedliwe” sądy na temat Korei i istniejących tam obozów koncentracyjnych z powielanymi na Zachodzie kłamstwami o „polskich obozach”, które nas bolą.

 

Stosując metodologię „Jabłonowskiego” możemy podważyć wszystko. Na przykład – autor niniejszego tekstu nie widział II Wojny Światowej. Nie widział gułagów ani transportów wiozących Żydów do Auschwitz. Nie widział wielkiego głodu na Ukrainie, ani też nie był świadkiem zamachów na World Trade Center. Nie widział również, podobnie jak Wojciech Olszański, Bolesława Chrobrego, do którego mieczykiem na furażerce odwołuje się tzw. Aleksander Jabłonowski.

 

Proponowane przez popularnego youtubera „refleksyjne” spojrzenie na rzeczywistość to tak naprawdę skrajny fałsz relatywizmu. W taki sposób możemy zakwestionować wszystko. Nawet Olszańskiego. Skoro nigdy na własne oczy go nie widzieliśmy, to skąd mamy pewność, że nie jest to dobrej jakości animacja z dubbingiem?

 

Dla propagandzistów nie liczy się jednak prawda i rozum. Wszystkie chwyty dozwolone, by tylko osiągnąć zamierzony cel. A cel środowisk prorosyjskich jest jasny – wywrócenie polskiej polityki zagranicznej poprzez delikatne sączenie w uszy Polaków tez zgodnych z interesami Kremla przy jednoczesnym radykalnym krytykowaniu USA za wszelkie zbrodnie, których – niestety – nie brakuje.

 

Olszański proponuje nam jednak fałszywą alternatywę. Z jego wypowiedzi wynika, że Korea Północna może być albo tym, czym jest, albo zapanuje tam zachodnia zgnilizna moralna z homo-związkami na czele. Podobny błędny dualizm proponuje w sprawach polskich – albo będziemy trzymać z USA, które ma na sumieniu działania niegodne (chętnie przez „Jabłonowskiego” przypominane), albo opowiemy się po stronie Rosji, o której winach youtuber nie lubi wspominać. Świat tymczasem jest złożony i wybór nie ogranicza się do dobrej/złej Ameryki lub dobrej/złej Rosji. Szerokiego oglądu geopolitycznego Olszański jednak nie prezentuje.

 

Inni youtuberzy, dr Jan Przybył i Maciej Poręba, poruszają w swojej rozmowie z 13 lipca tematy o wiele poważniejsze od polityki – kwestie religii.

 

Panowie próbują oswoić prawosławie w oczach katolików, dopuszczając się przy tym nadużycia sugerując, że kult Maryi wywodzi się z prawosławia. Tymczasem cześć Najświętszej Maryi Pannie oddawana była w świecie chrześcijańskim od początku, a skoro pierwsze wspólnoty wierzących powstały we wschodniej części Imperium Rzymskiego, to też tam historycy odnotowują pierwsze formy pobożności Maryjnej. Jednak w owym czasie nie istniały znane nam dzisiaj podziały, więc mówienie jednym tchem o rosyjskim prawosławiu, a potem o „tamtejszej” genezie kultu Maryjnego jest manipulacją sugerującą, jakoby to z Rosji przyszła na Zachód, w tym do Polski, cześć dla Bogurodzicy, szczególnie, że film zatytułowano: „Co Rosjanie myślą o Polsce i Polakach?”.

 

Kolejnym fałszem dużego kalibru jest wypowiedziana w tej rozmowie opinia o… starszeństwie prawosławia nad katolicyzmem. Absurdalna teza podparta została dodatkowo wyśmianiem przez obu panów sensu nawracania prawosławnych na katolicyzm. Co ciekawe, dla dr. Jana Przybyła oba wyznania są… katolickie, ale to Zachód „przywłaszczył” sobie owo pojęcie.

 

Groźną dla polskiej duchowości, a zarazem możliwą do wykorzystywania przez Kreml, jest rosnąca w internecie fascynacja niehistorycznie pojmowaną słowiańskością. Wszystko, co rzekomo zakorzenione w kulturze naszych przodków, przedstawia się jako lepsze, zdrowsze, pożyteczniejsze, prawdziwe. Owo słowianofilstwo XXI wieku rozszerza się mimo wyjątkowej absurdalności głoszonych przezeń tez. Składa się na nią zarówno neopogaństwo (rodzimowierstwo), tzw. turbosłowiaństwo (ahistoryczne przekonanie o istnieniu „Wielkiej Lechii”) jak i wiara w najdziwniejsze, paranaukowe teorie quasi-zdrowotne. Często wszystko podlane sosem zachwytu nad silnym słowiańskim liderem, Władimirem Putinem.

 

Popularny w internecie polski preppers, czyli człowiek przygotowany do przetrwania w trudnych warunkach oraz nauczający technik owego przetrwania, Adolf Kudliński, na jednym ze swoich filmów, który dotarł do przeszło 240 tys. osób, prezentuje „Napój wojowników słowiańskich”. Ubrany jest przy tym w – co dobitnie i wielokrotnie podkreśla na początku filmu – strój „prawdziwych Słowian”. Na głowie ma opaskę, o której mówi: w tej opasce jest nitka srebrna, która powodowała, że nasz mózg po prostu pracował bardziej elegancko, bardziej sukcesywnie i rozsiewał po prostu dobroć wśród Słowian.

 

Oprócz absurdalnych teorii para-medycznych Kudlińskiego, na jego kanale na YouTube możemy zobaczyć materiały z pogańską symboliką w tle oraz pełne emocjonalnych odniesień do rzekomo słowiańskiej przeszłości komentarze natury politycznej mężczyzny w mundurze. Usłyszeć można także ciepłe słowa pod adresem prezydenta Rosji.

 

Co ciekawe, nie od razu Adolf Kudliński zdradził swoje rosyjsko-pogańskie fascynacje. Kilka jego pierwszych filmów na YouTube dotyczyło wyłącznie sztuki przetrwania. Dopiero z czasem autor, który zdążył stać się swoistym guru polskich preppersów, ujawnił własne przekonania. Podobnie z resztą wyglądał początek internetowej kariery Wojciecha Olszańskiego vel. Aleksandra Jabłonowskiego. Przedstawił się jako człowiek zafascynowany Żołnierzami Wyklętymi i rekonstrukcjami historycznymi, a dopiero później przystąpił do komentowania geopolityki.

 

Wpływ takich rusofilicznych i okcydentofobicznych youtuberów na ogół polskiej opinii publicznej wydaje się znikomy, jednak owi kierują swój przekaz głównie do ludzi o przekonaniach patriotycznych, narodowych, prawicowych, w tym do wiernych katolików. Swoimi tezami czynią w głowach Polaków mętlik i – świadomie bądź bezwiednie – kierują niezwykle wartościową część narodu w objęcia Kremla, który robi wszystko, by przedstawić się jako ostatni na świecie bastion tradycyjnych wartości.

 

Za sprawą wypowiedzi przypominających narrację endeko-komuny, owych spadkobierców Mieczysława Moczara i „Grunwaldu”, sugerujących przed dekadami, że sojusz ze Wschodem jest dziejową koniecznością, a jego akceptacja to wyraz patriotyzmu, dzisiaj sprawa katolicka i polska traci kolejnych ludzi, którzy mogliby zrobić wiele dobrego dla narodu jak powietrza potrzebującego odtworzenia utraconych elit. Rosja piecze więc w ten sposób dwie pieczenie na jednym ruszcie – korzysta zarówno na odwracaniu uwagi od swojej agentury, która w aparacie publicznym III RP nadal czuje się jak ryba w wodzie, jak i na zmniejszaniu szeregów potencjalnych kontrrewolucjonistów.

 

Michał Wałach

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie