14 czerwca 2017

Gdy państwo chce wyręczać rodzinę

(Źródło: pixabay.com)

Dostrzegana jest tendencja, by rodzinę w coraz większym zakresie sztucznie wyręczać z jej obowiązków i zadań. Ingerencja ze strony władzy publicznej jest tu coraz większa. Być może w ostatnim czasie jest nieco lepiej na tym polu – z uwagi zapewne na odgórne wytyczne, ale i prawo, które się zmienia w dobrym kierunku. Jest zatem mniejsza szansa, by rodzina ucierpiała na skutek bezprawnej ingerencji urzędników – mówi w rozmowie z PCh24.pl mec. Bartosz Lewandowski, koordynator Programu Interwencji Procesowej Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.


 

Wesprzyj nas już teraz!

Jeśli spojrzeć na sygnały jakie docierają do Państwa biura z prośbą o pomoc, to jak wiele z nich dotyczy tematyki rodzinnej?

Większość spraw jakie do nas napływają dotyczy ingerencji władzy publicznej w rodzinę, w różnym zakresie. Bodaj najczęstszym problemem jest kwestia wszczynania postępowań w przedmiocie władzy rodzicielskiej – czy to jej pozbawienia, czy też ograniczenia, jak też odbierania dzieci przez pracowników socjalnych. Są też sprawy dotyczące utraty, bądź niemożności uzyskania należnych świadczeń przez rodziców, czy członków rodzin. Staramy się pomóc takim osobom. Pojawiają się też kwestie związane z wychowaniem małoletnich, np. kontaktów ze szkołą, która odmawia rodzicom prawa do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami czy też problemy w kontaktach z kuratorami, pracownikami socjalnymi, którzy wytykają rodzicom wychowywanie dzieci w wierze katolickiej. Takie zarzuty niestety się pojawiają. Zawsze staramy się stanąć po stronie rodziców.

 

Państwa doświadczenia pozwalają formułować wnioski dotyczące jakości polskiego prawa? Można pokusić się o stwierdzenie, że staje się ono coraz bardziej opresyjne dla rodziny?

Od dłuższego czasu dostrzegana jest taka tendencja, by rodzinę w coraz to większym zakresie sztucznie wyręczać z jej obowiązków i zadań. Ingerencja ze strony władzy publicznej jest tu coraz większa. Być może w ostatnim czasie jest nieco lepiej na tym polu – z uwagi zapewne na odgórne wytyczne, ale i prawo, które się zmienia w dobrym kierunku. Jest zatem mniejsza szansa, by rodzina ucierpiała na skutek bezprawnej ingerencji urzędników.

Staramy się przeciwdziałać tego rodzaju negatywnym zjawiskom. Pokazujemy, że osoby z zewnątrz, nie znające relacji panujących w rodzinie, nie zawsze podejmują dobre dla rodziny działania. Wykazujemy, że taka ingerencja bywa po prostu szkodliwa. Szczególnie, gdy jest to związane z odebraniem rodzicom ich dziecka na długie miesiące.

 

Jeśliby spojrzeć na problem pod kątem choćby unijnych dyrektyw dotykających rodzin, można mieć obawy o ich przyszłość? Nie jest tajemnicą, że np. przepisy antydyskryminacyjne traktują rodzinę niemal jak siedlisko przemocy. To jest ta rzeczywistość prawna, do której polska dąży?

To jest zagrożenie, szczególnie, że co rusz to mamy do czynienia z naciskiem na polskie organy prawodawcze, by zakres nadzoru nad rodziną jednak poszerzać. Kilka lat temu były podnoszone kwestie tzw. klapsa wychowawczego, a prokuratorzy mieli z urzędu wszczynać postępowania, obejmować je ściganiem z uwagi na interes społeczny i pociągać do odpowiedzialności karnej rodziców. Podobnie było w przypadku samej groźby zastosowania kary cielesnej, które miało wypełniać znamiona art. 190 § 1 KK oraz tzw. szlabanu wychowawczego, czyli – z punktu widzenia prawa karnego – pozbawienia innej osoby wolności.

Naturalnie nikt nie popiera stosowania przemocy wobec dzieci, ale wyraźnie należy rozgraniczyć nieszkodliwy z punktu widzenia zdrowia dziecka klaps wychowawczy, a zwykłe bezmyślne znęcanie się nad członkiem rodziny. Dziś tendencje prawa europejskiego są dość jasne. Chodzi o dalsze poszerzanie możliwości ingerencji władzy publicznej w rodzinę.

 

Póki co, na straży rodziny i małżeństwa stoi Konstytucja RP, która jak wiemy, zapewne doczeka się zmiany. Okazję będą chciały wykorzystać obie strony – zarówno zwolennicy tradycyjnych wartości, którzy będą chcieli wzmocnić ochronę rodziny i życia, jak i lewicowi postępowcy, promujący wynaturzenia. W tej perspektywie nadchodzących zmian rodzina może czuć się bezpieczna?

Z pewnością można się spodziewać dyskusji na temat art. 18 Konstytucji RP i tego jak ten przepis powinien brzmieć. W obecnej chwili definiuje on małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Nieustannie pojawiają się jednak ze strony środowisk LGBT głosy oraz formułowane są postulaty, które mają na celu doprowadzenie do redefinicji tego pojęcia. Ta strona sporu uważa bowiem, że małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny nie wyklucza wprowadzenia instytucjonalizacji związków osób tej samej płci. Nie ma wątpliwości, że tego rodzaju akcje mające na celu redefiniowanie małżeństwa, poszerzanie, dookreślanie jego definicji będą podejmowane.

Pamiętajmy, że do zmiany Konstytucji jest wymagana odpowiednia większość parlamentarna – 2/3 posłów w Sejmie i bezwzględnej większości w Senacie i przy obecnym układzie politycznym mało prawdopodobne jest, aby tego typu postulaty zostały wdrożone. Oczywiście nie wiemy czy ustrojodawca zgodziłby się na dookreślenie kwestii związków jednopłciowych w Konstytucji. Niemniej organizacje społeczne powinny wywierać na politykach jak największy wpływ, by zadbali o lepszą ochronę tradycyjnego modelu rodziny.

 

Instytut Ordo Iuris organizuje 20 czerwca konferencję „Rodzina przed obliczem Temidy”. Tematy jakie zostaną poruszone na tym forum będą mogły być pewnym fundamentem, podpowiedzią, co do kierunku oczekiwanych zmian?

Mogę zapewnić, że w konferencji wezmą udział znakomici prelegenci. Swoją obecność potwierdziło dwóch sędziów Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, mamy także sędziów sądów niższego szczebla, psychologów, adwokatów, mediatorów. Chcemy zastanowić się m.in. nad tym, czy obecny model funkcjonowania prawa dotyczącego postępowań małżeńskich i rodzinnych generuje problemy, a jeśli tak, to jak je rozwiązać.

Cały czas podnoszone są głosy, także wśród sędziów, że niektóre instytucje prawne dotyczące rodziny, funkcjonują nienależycie. Mamy np. duży problem w dziedzinie wykonywania kontaktów jednego z rodziców z dzieckiem i skutecznego wyegzekwowania tych kontaktów w momencie, w którym drugi z rodziców nie przestrzega np. orzeczenia sądu i ich nie wykonuje. Odrębną kwestią jest możliwość realizacji tzw. opieki naprzemiennej nad dzieckiem w przypadku, gdy niestety doszło do rozpadu małżeństwa. Pamiętajmy, że dziecko dla prawidłowego rozwoju potrzebuje stałej obecności obojga rodziców.

Zajmiemy się też problematyką mediacji, które mają służyć temu, by doprowadzić faktycznie do pojednania między małżonkami, a nie do zachęcenia ich do zakończenia związku małżeńskiego orzeczeniem właściwego sądu. Chcemy się zastanowić na ile przewidziane w prawie mechanizmy są skuteczne. Na ile mediacja jest faktyczną próbą polepszenia stosunków między małżonkami, a na ile tylko formalizmem, który nie realizuje założonego celu. A ten cel jest bardzo jasny – chodzi o to, by małżonkowie przystępujący do postępowania rozwodowego dobrze zastanowili się, czy ten krok nie jest zbyt pochopny. Pamiętajmy, że rozwód ma dalekosiężne skutki nie tylko dla małżonków, ale i dla ich dzieci oraz – w szerszym zakresie – także wobec samego państwa.

Tego rodzaju zagadnienia będą podnoszone na naszej konferencji. Wśród uczestników będzie obecny przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości, zatem jest szansa, że nasze spotkanie stanie się przyczynkiem do dyskusji i refleksją nad kierunkami przyszłych zmian w prawie.


Dziękuję za rozmowę


Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie