1 marca 2021

Gates, Bezos i spółka. Współcześni ziemianie i feudalizm 2.0

W zeszłym roku Bill Gates wygrał wyścig na największego indywidualnego właściciela gruntów rolnych w Stanach Zjednoczonych. W ziemię od lat inwestuje także najbogatszy człowiek świata i założyciel Amazona, Jeff Bezos. Czyżby pionier branży kurierskiej i informatyk z Microsoftu wreszcie odkryli swoje prawdziwe powołanie? A może w elitarnym środowisku nagle zapanowała moda na ziemiański styl życia?

 

Proszę wybaczyć ten nieco krotochwilny ton, bo sprawa – choć z pozoru zabawna – napawa niepokojem. Oto niewielka grupka posiadająca większy majątek niż połowa mieszkańców Ziemi (za Business Insider) od jakiegoś czasu stopniowo i konsekwentnie inwestuje w ziemię. Przełomowy okazał się pod tym względem pandemiczny kryzys, który nie tylko niezwykle łaskawie obszedł się z najbogatszymi, ale znacznie powiększył ich fortuny. Pytania pojawiają się tym bardziej, że niektórzy właściciele ziemscy usilnie pracują nad swoją anonimowością. Gdyby nie śledztwo dziennikarskie opublikowane na łamach „The Land Report” i „Forbesa”, do dzisiaj nie wiedzielibyśmy o alter-ego założyciela Microsoftu.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podczas gdy w kolejnych sponsorowanych rankingach nazwisko Gatesa pada równie często jak śnieg na równiku, amerykański multimiliarder konsekwentnie i po cichu pozyskiwał ziemię za pomocą przeróżnych podmiotów-słupów: Cascade Investment, AgCoA (Agricultural Company of America) czy Canada Pension Plan. I tak w 2020 r. Gates posiadał łącznie niemal 108 tys. hektarów ziemi w 19 stanach. Dla przybliżenia, mówimy tutaj o powierzchni równej mniej więcej dwóm Warszawom lub o jednej czwartej najmniejszego stanu USA, Rhode Island. „Włości” Gatesa ciągną się przez całe Stany Zjednoczone, od Florydy po Waszyngton.

 

Dlaczego sprawa wydaje się warta uwagi? Ponieważ nie mamy tu bynajmniej do czynienia z casusem milionera Romana Kluski, który zmęczony zmaganiami z systemem postanowił w ciszy i spokoju oddać się hodowli. Emerytowani bogacze nie szukają także wytchnienia w ziemiańskim „żywocie człowieka poczciwego”. Gates et consortes to całkowicie nowa jakość, pragnąca wywrócić dotychczasowy porządek do góry nogami.

 

Wycinamy konkurencję

Gates swoimi działaniami rzucił rękawicę w stronę dotychczasowych „magnatów” ziemskich, Johna Malone i Teda Turnera. Zarówno właściciel Liberty Media jak i założyciel CNN znani są z bardziej tradycyjnych zamiłowań; hodowli bydła na potężnych ranczach czy odtwarzania populacji bizona. Jednak rację ma każdy, kto nie dostrzega w przykutym do ekranu komputera informatyku teksańskiego kowboja. O ile ziemie należące do miliardera z Seattle – choć ogromne – nie są tak liczne jak chociażby Bezosa; na jego majątek składa się 442 tys. akrów ziemi (ok. 180 tys. hektarów). Sam założyciel Amazona to także „płotka” w porównaniu z wspomnianym już Malone’em, którego w rankingu „The Land Report” z 2019 r. sklasyfikowano na pierwszym miejscu z  2 200 000 akrami ziemi (ok. 890 tys. hektarów).

 

Billowi jednak nie w głowie lasy, prerie, pustynie czy wielkie pastwiska. Dzięki zeszłorocznej inwestycji we wschodnim Waszyngtonie, opiewającej na 171 milionów USD, założyciel Microsoftu i szczepionkowy potentat został największym indywidualnym właścicielem gruntów rolnych w Stanach Zjednoczonych. Do „pokonania” zostaje mu jeszcze rząd federalny, posiadający 28 proc. wszystkich ziem w kraju. Jednak do osiągnięcia poziomu 640 milionów akrów (niemal 260 milionów hektarów) brakuje mu jeszcze całkiem sporo. Ambitny przedsiębiorca nie pozostawia jednak państwowych gruntów bez „opieki”. W 2020 r. rząd USA ogłosił program zrównoważonego rozwoju dla dzierżawców i właścicieli ziemskich, wokół którego intensywnie kręci się nie kto inny jak Gates.

 

Federalny program „Leading Harvest”, w trosce o dobro planety i jej zasoby, ma na celu osiągnięcie zrównoważonego standardu uprawy roli na jak największym obszarze USA. Całkiem „przypadkiem” podobne cele zawiera zainaugurowana  2020 r. inicjatywa Gates Ag One, pragnąca by „drobni rolnicy dostosowali się do zmian klimatycznych, a produkcja żywności w krajach o niskim i średnim dochodzie stała się bardziej produktywna, odporna i zrównoważona”. W „Leading Harvest” zaangażowane jest także, łączone z funduszami Gatesów, Cascade Investment.

Oczywiście można jeszcze głębiej wchodzić w szczegóły kto, z kim i za ile, jednak na koniec dnia liczą się tylko dwa pytania. Dlaczego Bill-informatyk stał się Billem-farmerem? Dlaczego nie chciał, by jego plany wyszły na jaw?

 

Pszenica to przyszłość

Problemów z odpowiedzią nie nastręcza pierwsze pytanie. Otóż cierpiący od lat na kompleks mesjasza miliarder, po uporaniu się z pandemią (oczywiście dzięki szczepionkom!) chce „zbawić” świat od dużo większego zagrożenia w postaci zmian klimatycznych. Kiedy wszystkie środki zapobiegawcze zawiodą, ludzkość będzie zmuszona zaadaptować się do nowych warunków. Jak sam uważa, największymi superbohaterami w historii nie są informatycy, przedsiębiorcy, ani nawet lekarze, tylko… agronomowie. Zainspirowany dokonaniami swojego rodaka, Normana Borlauga, Gates również pragnie dokonać rolniczej rewolucji. Laureatowi pokojowej nagrody Nobla z 1970 r. przypisuje się, dzięki modyfikacji nasion pszenicy, uratowanie od śmierci głodowej około miliarda ludzi. Gates natomiast pragnie ocalić cały świat.

 

Przetrwanie 10 miliardom ludzi mają w jego wizji zapewnić nowe, zmodyfikowane genetycznie nasiona, które będą odporne na gwałtowne wahania temperatury, nieregularne opady, cieplejszy klimat i plagi szkodników. W osiąganiu pożądanych plonów nieodzowna będzie także technologia przewidująca susze i cyklony, monitorująca wzrost roślin, poziom minerałów w glebie i stan powietrza. Wszystko połączone w sieci 5G i 6G i dzięki internetowi rzeczy oraz sztucznej inteligencji umożliwiającej jak najszybsze reagowanie.

 

Gates od lat wspiera i agituje na rzecz CGIAR (Consultative Group for International Agricultural Research), największej międzynarodowej organizacji zajmującej się zapewnieniem bezpieczeństwa żywnościowego. Rolniczy moloch, posiadający siedziby w 16 krajach, najbardziej znany jest z osiągnięć w dziedzinie żywności genetycznie modyfikowanej. W 2005 roku zachęcał do inwestycji w swoje akcje, przekonując o podwojeniu każdego zainwestowanego dolara. Potencjał rynkowy żywności GMO dostrzegł Gates, który w książce „Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej” (2020) zapewnia, że za każdy zainwestowany w żywność genetycznie modyfikowaną dolar, otrzymamy jego sześciokrotność.

 

Można zatem utrzymywać, że szczwany lis, nieprzepuszczający żadnej okazji do zarobku, wszedł w rynek rolniczy dla pieniędzy. Co więcej, bardzo prawdopodobne, że do swojego biznesu wkrótce przyciągnie innych, obrzydliwie bogatych „wizjonerów”. Nadal jednak nie wiemy dlaczego robi z tego taką wielką tajemnicę. Redakcja Forbesa zapytała Cascade Investment o przeznaczenie zakupionej ziemi. Do dzisiaj nie otrzymano odpowiedzi.

 

Rolniczy neo-kolonializm

Być może odpowiedź na to pytanie dadzą nam… protestujący w Delhi farmerzy. Tylko w 2019 r. samobójstwo popełniło ponad 10 tys. indyjskich rolników, a w stolicy od wielu miesięcy trwają gwałtowne protesty. Dlaczego? Rząd planuje reorganizację całej gałęzi gospodarki, w którą bezpośrednio zaangażowane jest 50 proc. liczącej ponad 1,3 miliarda populacji. Zdaniem premiera Narendry Modiego, najwyższy czas odejść od dotychczasowego systemu, gwarantującego każdemu właścicielowi ziemi podstawowy dochód i otworzyć rynek na działalność zagranicznych podmiotów.

 

To może być koniec dla indyjskich rolników, z których aż 85 proc. posiada 5 akrów ziemi (nieco ponad 2 hektary) lub mniej. Protestujący obawiają się, że kiedy na scenę wejdę potężne giga-koncerny jak Bayer czy Monsanto, szybko przedstawią swoje „oferty nie do odrzucenia” zmiatając z planszy dotychczasowych drobnych graczy. Jak realne jest to zagrożenie doskonale wiemy, nauczeni doświadczeniami post-komunistycznej reprywatyzacji w naszym kraju.

 

Oprócz groźby monopolizacji i centralizacji całego systemu, na jeszcze jeden poważny (można rzec, nawet śmiertelnie poważny) aspekt zwracają uwagę nie jakieś „prawicowe szury”, ale osoba całkowicie z innej bajki, lider ruchu alterglobalistycznego i „eko-feministka” dr Vandana Shiva. Od lat ostrzega przed wielkimi korporacjami żywnościowymi, które efektywność w pozyskiwaniu zbiorów osiągają dzięki „truciznom” w postaci sztucznych nawozów, szczepionek i innych wynalazków. Nie bez wpływu na indyjskie rolnictwo pozostaje też działalność gigantów technologicznych, takich jak Microsoft, Amazon czy IBM, które – zdaniem Shivy – gromadzą i przetwarzają wrażliwe dane dotyczące np. stanu gleby, jakości upraw czy sezonu wegetacyjnego. Jest to jednak temat na całkowicie osobny tekst.

 

Gates od lat nie kryje swojego zainteresowania rolnictwem krajów trzeciego świata. W 2008 roku jego fundacja, którą prowadzi wraz z żoną, ogłosiła dotacje w wysokości 306 milionów dolarów na promowanie wysokowydajnego, zrównoważonego rolnictwa wśród drobnych rolników w Afryce Subsaharyjskiej i Azji Południowej. Fundacja dalej inwestowała w rozwój i namnażanie – jak to określiła – „superplonów” odpornych na zmiany klimatyczne i wysokowydajnych krów mlecznych. W tym kontekście wspomnieć należy przytoczoną już inicjatywę Gates Ag One, mającą pomóc drobnym rolnikom w adaptacji do zmian klimatycznych.

 

Amerykański miliarder chwalił się powodzeniem swojej akcji „komputera osobistego (PC) na każdym biurku w Stanach Zjednoczonych”. Z podobną nadzieją patrzy na implementację nowoczesnych rozwiązań w rolnictwie na całym świecie. Być może właśnie mamy do czynienia z inicjatywą „GMO na każdym talerzu”? I to pod czujnym okiem jednego człowieka. Oczywiście – wszystko w trosce o dobro planety. W swojej najnowszej książce Gates przyznaje się do inwestowania w „wątpliwe etycznie” rozwiązania z dziedziny geoinżynierii. Dlaczego zatem nie miałby eksperymentować z podobnymi rozwiązaniami w rolnictwie? Być może dlatego jego inwestycje w ziemię trzyma się w tajemnicy?

 

Wnioski

Poprzednie rewolucje technologiczne brały ówczesnych „władców świata” z zaskoczenia. Za każdym razem implementacja przełomowego wynalazku, atmosferycznego silnika parowego, żarówki, bomby atomowej czy mikroprocesora wymuszała zmiany, do których musieli dostosować się wielcy gracze.

 

Opętani potrzebą nieustannej kontroli wszystkiego i wszystkich, dzisiejsi „wizjonerzy” nie chcą pozostawić przyszłości przypadkowi. Dzięki osiągnięciom czwartej rewolucji przemysłowej, umożliwiającej gromadzenie niewyobrażalnej ilości danych, nawet potencjał ludzkiego umysłu próbuje się skanalizować w odpowiednim kierunku. Innowacje to dzisiaj jeden z najszybciej rozwijających się rynków, pomysły traktuje się jak towar, a pod jeszcze nieistniejące, natomiast wysoce prawdopodobne rozwiązania buduje się dalekosiężne plany. Wygrywa ten, kto najdokładniej przewidzi czekającą nas przyszłość. Gates w zeszłym roku wygrał na szczepionkach, Bezos na przesyłkach kurierskich i zakupach w internecie. W kontekście wieszczonej nam od jakiegoś czasu klimatycznej katastrofy przyszedł czas na rolnictwo.

 

Problem w tym, że dzisiaj mamy do czynienia z samozwańczymi „świeckimi świętymi”, którzy za fasadą fałszywej pokory i skromnego image’u, ukrywają prawdziwe oblicze bezwzględnych monopolistów, wycinających bez skrupułów wszelki sprzeciw i konkurencję. Nie łudźmy się, że wielkie fortuny osiągane są dzięki empatii i chęci naprawiania świata. Skąd mamy wiedzieć, czy zbliżające się zmiany – z mniej lub bardziej przewidywanymi następstwami – nie zostaną wykorzystane do wywołania popytu nie tylko na pewne towary, ale i na określone ruchy polityczne?

 

Nauka nie ma pewności co do następstw globalnego ocieplenia. Małżeństwo Gatesów najprawdopodobniej nie dożyje też jego skutków, obliczanych mniej więcej na drugą połowę obecnego stulecia. Mimo to, z ogromną energią poświęcają się ich zwalczaniu, zwłaszcza w krajach trzeciego świata. Albo więc mamy do czynienia z prawdziwymi „świętymi”, przedkładającymi interes innych nad własne życie, albo… ?

 

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(10)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie