Działają w pojedynkę – jak Mary Wagner w Kanadzie, albo w niewielkich grupach – jak Red Rose Rescue w USA. Modlą się przed klinikami aborcyjnymi, rozmawiają z matkami, by zrezygnowały z aborcji, wskazują im inne rozwiązania, rozdają róże. Są dla hedonistycznego świata niechcianym głosem sumienia. I dlatego traktowani są jak przestępcy.
Czy można w pojedynkę przeciwstawić się złu? Czy taka walka ma sens, a może jest z góry skazana na porażkę? Doświadczenie obrońców życia pokazuje, że nawet najmniejszy gest w obronie życie niewinnych ma ogromne znaczenie. Wystarczy spojrzeć na działalność Mary Wagner, albo grupy osób skupionych w ruchu Red Rose Rescue, by przekonać się jak wiele można zdziałać opowiadając się po właściwej stronie, odwołując się do boskiego prawa. „Nie zabijaj”. Tylko tyle i aż tyle.
Wesprzyj nas już teraz!
Metoda działań obrońców życia jest bardzo prosta. Zarówno odważna Kanadyjka, jak i jej naśladowcy z USA nie mają do dyspozycji mediów, nie mają ogromnych środków na reklamę. Ich siłą jest modlitwa i Prawda. Tak właśnie docierają do sumień matek i ratują już skazane na śmierć życie. Działają po cichu, a mimo to ich głos jest mocno słyszalny. Dlaczego? Bo są głosem sumienia, dotąd tłamszonym rewolucyjnym przekazem o „prawie kobiet” do „wyboru”, do „wygodnego życia”, do „dysponowania swoim ciałem”.
Matki pozostające bez wsparcia są niby przekonane, że aborcja jest „najlepszym wyjściem”, że w ten sposób uwolnią dziecko od cierpień związanych z a to z niedostatkami materialnymi, a to nieodpowiedzialnym ojcem czy niedojrzałością rodziców do nowej roli… Niby jeszcze „gdzieś w środku” czują, że to oszustwo sumienia, ale przemysł aborcyjny zadba, by zwalczyć takie myśli.
I tu w życiu matki pojawiają się obrońcy życia. Mówią o dziecku, a nie płodzie, o miłości, macierzyństwie, wskazują, że są inne wyjścia, że zabicie dziecka w łonie nie jest dobrym rozwiązaniem ani dla matki, a tym bardziej dla dziecka… Budzą uśpione sumienie matek. I w wielu przypadkach dzieje się cud! Bo żadna matka przecież nie chce zabić swojego dziecka, ale chce go chronić – taka jest jej natura. Ona bywa uśpiona, ale – jak widać – potrzeba tak niewiele, by ją obudzić.
Głos obrońców życia jest niewygodny dla przedstawicieli przemysłu aborcyjnego, ukrytego pod szyldem „klinik”. Stąd też podejmuje on zdecydowane działania mające na celu wyciszenie działalności osób takich jak Mary Wagner czy ruchu Red Rose Rescue. Są oni aresztowani, stawiani przed sądem i sadzani „za kratki”… Jest ich tak niewielu, działają bez wsparcia możnych tego świata, a o białych i czerwonych różach dla matek w „klinikach aborcyjnych” słyszał już niemal każdy. Bo taka jest siła Prawdy!
Marcin Austyn
Czytaj także:
Czterech zakonników z Franciszkańskiej Wspólnoty Braci Odnowy na Bronksie (Nowy Jork) zostało aresztowanych w jednej z aborcyjnych „klinik” należących do Planned Parenthood. Policja dokonała zatrzymania pod zarzutem wtargnięcia na teren prywatny. Bracia rozdawali róże i zachęcali kobiety, by urodziły dzieci przeznaczone do zabicia.