21 sierpnia 2012

Jeśli już zdecydowaliśmy się, że z tegorocznych wakacji wrócimy z pięknymi pamiątkowymi fotografiami, to kilka poniższych porad pomoże spełnić marzenia o pięknych zdjęciach, do których będzie się wracać latami.

 

W poprzednim odcinku przedstawiłem kilka porad dotyczących zakupu sprzętu. Teraz, gdy mamy już w ręku wybrany aparat, można przystępować do działania. Do każdego aparatu jest dodawana instrukcja (jeśli aparat jest kupowany w Polsce, wówczas najczęściej dołączana jest również instrukcja w języku polskim), ale wielu użytkowników skarży się, że ciężko przebrnąć przez kilkaset stron, wszystko zrozumieć a jeszcze trudniej zapamiętać i potem przestrzegać pewnych zasad. Co w tej sytuacji najlepiej zrobić?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Przede wszystkim nie polecam zabierać ze sobą wszędzie instrukcji, gdyż trudno sobie wyobrazić sytuację, w której przed zrobieniem zdjęcia szukamy w instrukcji parametrów ustawień dla danego pleneru. Często obiekt, który chcieliśmy ująć na zdjęciu, dawno zniknął (jakiś piękny ptak, który odleciał, czy dzikie zwierzę, które spłoszyło się na widok kartkującego książkę fotografa), więc trzeba albo zaufać „zielonemu” trybowi w aparatach cyfrowych („zielony” tryb to pełna automatyka, wystarczy pstrykać zdjęcia i niczym się nie przejmować, bo o wszystkich ustawieniach decyduje aparat, ale jeśli chcemy fotografią się bawić, należy o zielonym trybie zapomnieć, jakby go wcale w aparacie nie było), albo poznać swój sprzęt. Jak to zrobić?

 

Największe firmy produkujące aparaty fotograficzne oferują na swoich stronach wirtualne przewodniki po aparatach, jak i obiektywach. Można dokładnie zobaczyć budowę aparatu i jego możliwości, jak wygląda zrobione zdjęcie danym obiektywem itd. Odwiedziny strony producenta swojego aparatu, z pewnością jest pomocne. Warto też zarejestrować się na stronie producenta, bo czasem otrzymuje się na skrzynkę garść ciekawych informacji, porad, czasem promocji na zakup jakiegoś dodatku do aparatu.

 

Dla bardziej ambitnych warte i godne polecenia są kursy przygotowywane zarówno przez producentów aparatów, jak i niezależnych fotografów. Czasem lepiej jest poświęcić kilka godzin w ciągu jednego dnia, niż samemu męczyć się z instrukcją przez kilka tygodni i tak nic nie mogąc zdziałać. Koszt takiego jednodniowego kursu waha się w granicach 200-1000 zł, ale w większości przypadków jest on wart swojej ceny, gdyż przede wszystkim unikamy późniejszych frustracji związanych ze straconymi szansami na piękne ujęcie, które źle wyszło wskutek złych ustawień.

 

Osobiście uczestniczyłem w tego typu kursie organizowanym przez producenta mojego aparatu, kurs podstawowy trwał ponad 8 godzin w ciągu jednego dnia, ale z czystym sumieniem mogę napisać, że tyle, ile dowiedziałem się na temat swojego aparatu, jego możliwości i pewnych zasad, których należy przestrzegać, nie dowiedziałem się nigdy wcześniej.

Kolejną kwestią na którą warto zwrócić uwagę jest to, że większość aparatów cyfrowych ma wbudowaną pomoc w menu aparatu. Jeśli nie wiemy, co oznacza jakiś znaczek, który się wyświetla, albo co oznacza parametr, to jest duża szansa, że odpowiedź na nasze pytanie znajdziemy w samym aparacie bez konieczności sięgania po instrukcję lub do Internetu.

Wiele jest też mitów, które należy wszystkim użytkownikom i przyszłym hobbystom fotografii uzmysłowić.

 

Najczęstszym błędem wielu użytkowników aparatów jest jego notoryczne włączanie i wyłączanie po zrobieniu zdjęcia. Przyjęło się uważać, że zaraz po zrobieniu zdjęcia aparat należy natychmiast wyłączyć, gdyż jeśli się tego nie zrobi to bateria wyczerpuje się znacznie szybciej. Nic bardziej mylnego. Zdecydowana większość aparatów cyfrowych ma wbudowany specjalny stan spoczynku, który następuje najczęściej po 6-10 sekundach bezczynności i aparat pozostaje w stanie uśpienia. To właśnie ciągłe włączanie i wyłączanie aparatu prowadzi do szybszego zużycia baterii, aniżeli pozostawienie go w stanie uśpienia. Przecież jadąc samochodem nie wyłączamy silnika przystając na każdym czerwonym świetle. Podobnie należy robić z aparatem. Naładowałem kiedyś baterię do pełna i rano włączyłem aparat. Był włączony przez cały dzień, zrobiłem około 400 zdjęć i bateria była zużyta jedynie w 40 proc. Zostawiłem go na noc, po czym kolejnego dnia udało się nim zrobić kolejne 300 zdjęć bez konieczności ładowania (bateria była jeszcze naładowana w blisko 15 proc.). Ale ani razu nie wyłączyłem go całkowicie!

 

Dodatkową korzyścią pozostawienia aparatu w uśpieniu jest szybsza możliwość wykonania zdjęcia. Na przykład idziemy ulicą i nagle jest jakaś ciekawa sytuacja, którą chcemy sfotografować. Włączenie aparatu i doprowadzenie go do pełnej gotowości trwa znacznie dłużej (nawet jeśli są to sekundy) niż budząc go z uśpienia.

 

Jednym z najpowszechniejszych błędów początkujących fotografów, jest mniemanie, że zdjęcie da się zrobić w każdych warunkach. Jest to nieprawda, bo są sytuacje, w których nawet najlepszy fotograf nie będzie w stanie wykonać zdjęcia. Dlatego będąc w podróży warto tak zaplanować zwiedzanie, aby chcąc robić zdjęcia zabytkowym kościołom, czy pomnikom, zwłaszcza na zewnątrz, tak ustawić trasę zwiedzania, aby słońce mieć zawsze w odpowiednim położeniu, czyli – w większości przypadków – za sobą.

 

Kiedy robimy zdjęcie jakiejś rzeźbie, za którą znajduje się słońce, szanse na ładną fotografię znacznie spadają. Można czekać na zajście słońca za chmury, ale znacznie łatwiej jest po prostu sfotografować dany obiekt kilka godzin później, albo wcześniej.

 

Kolejnym problemem z jakim stykają się amatorzy fotografii, to fotografia nocna. Wielu „pstrokaczom” wydaje się, że jeśli mają w aparacie czułość sięgająca nawet kilkunastu tysięcy ISO, mogą zrobić zdjęcie w każdych warunkach bez użycia statywu. Jest to mit. Bez choćby minimalnego światła, nie da się wykonać poprawnie zdjęcia. Lampa błyskowa jest niezbędna do tego typu fotografii.

 

Będąc nad morzem wielu turystów lubi fotografować zachód albo wschód słońca. Żeby zdjęcie wyszło naprawdę perfekcyjnie, warto ze sobą zabrać statyw. Wielu osobom statyw kojarzy się z wielkim i drogim sprzętem i rzeczywiście profesjonalne statywy kosztują całkiem spore pieniądze. Ale podobnie jak nie jest nam potrzebny profesjonalny aparat dla zawodowców, aby mieć piękne pamiątki fotograficzne z wakacji, tak samo nie potrzebny jest statyw za kilka tysięcy złotych. W wielu miejscowościach turystycznych mini statywy można kupić już za dosłownie kilka czy kilkanaście złotych. Każdy, nawet najbardziej amatorski statyw jest bardziej stabilny aniżeli ludzka ręka, która przy dłuższym czasie naświetlenia (przyjęło się uważać, że dobry fotograf może utrzymać w reku aparat bez poruszenia nie dłużej jak 1 sekundę) musi zepsuć zdjęcie.

 

Inna korzyścią zabrania ze sobą na wakacje statywu jest możliwość zrobienia zdjęć całej rodziny. Zazwyczaj, żeby mieć na jednej fotografii całą familię, albo trzeba prosić przypadkową osobę, aby nam „cyknęła” grupowe zdjęcie (często mimo dobrych chęci, przypadkowy wczasowicz nie ma pojęcia jak zrobić zdjęcie), albo kogoś musi zawsze na zdjęciu brakować. Statyw daje nam podwójną korzyść. Po pierwsze, możemy być wszyscy na zdjęciu, a po drugie samemu ustawiamy parametry zdjęcia i jego kadr. W przypadku popsucia ujęcia możemy zawsze zrobić drugie.

 

Warto przy okazji wspomnieć o pilotach, które są na wyposażeniu większości cyfrówek. Nie trzeba ustawiać samowyzwalacza aparatu i biec na miejsce na złamanie karku, aby zdążyć zmieścić się w kadrze, lecz spokojnie można się ustawić i uruchomić go pilotem w dogodnym dla nas momencie. Koszt zakupu pilota, jeśli nie ma go w zestawie z aparatem, nie jest wysoki, a z pewnością może się przydać.

 

Wreszcie, najbardziej podstawowe i najczęstsze problemy. Zawsze, ale to zawsze przed wyjściem z aparatem trzeba sprawdzić dwie rzeczy. Najlepiej dwukrotnie! Po pierwsze czy przypadkiem bateria wciąż się nie ładuje i czy na pewno nie zapomnieliśmy – po zgraniu do komputera poprzednio zrobionych zdjęć – ponownie włożyć kartę pamięci do aparatu. Z pewnością każdy z nas był świadkiem sytuacji, gdy ktoś inny (a może my sami?) wyciąga z torby aparat, po czym za chwilę rzuca gromy z jasnego nieba, że to niemożliwe, że przecież jeszcze wczoraj karta była w aparacie, itd.

Na koniec tych porad fotografa-amatora dla innych początkujących fotografów warto napisać dwa zdania na temat zapisu zdjęcia. W większości aparatów istnieje możliwość zapisania zdjęcia albo jako JPG, albo jako RAW + JPG, albo jako RAW. Co te skróty oznaczają?

 

Format RAW to zdjęcia surowe, ważące zdecydowanie więcej niż JPG, który jest zapisem skompresowanym (np. zdjęcie w aparacie o matrycy wielkości 12 milionów pikseli w formacie RAW będzie ważyć ok. 12 MB, zaś JPG w zależności od ustawień 2-3MB). W którym zatem formacie zapisywać zdjęcia? Zależy czy wystarczą nam zdjęcia jakie zrobimy, czy też chcemy je potem obrabiać w jakimś programie fotograficznym. Jeśli nie chcemy nic z nimi robić, to zapis w JPG w zupełności wystarczy. Ale pamiętajmy, że ten zapis jest niepełny i nigdy już, na przykład za kilka lat, gdy staniemy się półprofesjonalnymi fotografami, nie będzie dało się z tym zdjęciem zrobić tego, co da się zawsze zrobić z RAW-em. JPG jest zapisem, który podejrzymy zawsze i wszędzie. Zapisany na karcie plik JPG jest zazwyczaj gotowy do drukowania czy wysłania znajomym – wewnętrzne oprogramowanie przerobiło dane z matrycy według ustawień aparatu i zwiększyło kontrast, automatycznie poprawiło jaskrawość kolorów, odpowiednio wyostrzyło zdjęcie. Łatwiej i szybciej takie zdjęcia zamieścimy w internecie. W skrócie, jeśli nie mamy czasu na zabawę i obróbkę plików RAW za pomocą odpowiedniego oprogramowania, fotografujmy w JPG-ach. Jeśli chcemy poznać i zacząć bawić się również fotografią już po jej zrobieniu, chcemy poprawić i ulepszyć każdy szczegół, cień i światło itd., to bezwzględnie należy zapisywać nasze zdjęcia w plikach RAW. 

 

Osobiście zalecam robienie zdjęć jako RAW + JPG. Każdy producent oferuje jakiś program do obróbki RAW-ów i nawet kompletny amator może w takim programie zupełnie zmienić oblicze zdjęcia.

 

Koniec końców najważniejsza w fotografii jest jednak praktyka. W dobie dominacji aparatów cyfrowych pstrykanie kolejnych zdjęć kosztuje bardzo niewiele. Dlatego, podobnie jak w sporcie trening czyni mistrza, podobnie w fotografii nie ma lepszej rady niż ta, że chcąc robić ładne zdjęcia, na początku trzeba ich robić wiele. Poznamy w ten sposób dobrze nasz aparat, zobaczymy przy jakich ustawieniach wychodzą nam zdjęcia takie, jakie chcieliśmy, a przy jakich nie wychodzą. I metodą prób i błędów, nauczymy się najszybciej obsługi aparatu i robienia ładnych zdjęć. Na tym etapie przydaje się już instrukcja, bo posiadamy już pewną podstawową wiedzę, którą instrukcja czy poradniki książkowe mogą uzupełnić, dzięki czemu zdjęcia będą jeszcze bardziej udane.

 

Na koniec życzę udanego pstrykania, pięknych krajobrazów i dużo słońca, bo pamiętajmy, że bez dobrego światła rzadko wychodzą dobre zdjęcia. Powodzenia!

 

Paweł Toboła-Pertkiewicz


Zobacz również 1 odcinek kursu.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram