19 lipca 2018

Foreign Affairs o wenezuelskiej drodze ku przepaści. Winny socjalizm

(fot. Wilfredor / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Głód, epidemie, braki podstawowych dóbr, to codzienność w dzisiejszej Wenezueli. Część analityków winą za to obarcza obecnego prezydenta. Jak jednak zauważają analitycy, problem jest znacznie głębszy. Jest nim socjalizm obejmujący również rządy Hugo Cháveza, a nawet okres wcześniejszy.

 

W latach 60. XX wieku Wenezuela była zamożnym krajem. Produkowała ponad 10 procent ropy naftowej na świecie. Jej PKB przekraczało wielokrotnie PKB Brazylii i Kolumbii i zbliżało się do tego amerykańskiego. Gospodarka kraju cechowała się też stabilnością.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tymczasem obecnie wysokość inflacji w Wenezueli dochodzi przynajmniej do 4000 procent rocznie. Niektóre szacunki mówią o jeszcze wyższych liczbach. Odsetek morderstw przekroczył ten w Hondurasie i Salwadorze – krajach znanych z częstych morderstw. Ponadto wiele osób żyje bez bieżącej wody i pojawiają się nawet przypadki śmierci z głodu. Szaleje malaria, a ludzie plądrują centra weterynaryjne w poszukiwaniu lekarstw.

 

Część analityków winą za ten stan rzeczy obarcza Nicolása Maduro, prezydenta Wenezueli od 2013 roku. Jednak Keith Johnson, na łamach „Foreign Policy” zauważa, że winę za opłakany stan południowoamerykańskiego kraju ponosi również poprzedni prezydent, zmarły w 2013 roku Hugo Chávez. Sprawował on władzę od 1999 roku.

 

Zdaniem autorów analizy, upadek przemysłu naftowego w Wenezueli rozpoczął się nawet wcześniej – a więc w 1976 roku, gdy został on znacjonalizowany. Do połowy lat 80. produkcja ropy spadła tam poniżej 2 milionów baryłek dziennie. Oznacza to około 50-procentowy spadek w porównaniu do momentu sprzed nacjonalizacji.

 

Z kolei na początku lat 90. rząd Wenezueli postanowił otworzyć się na zagraniczne firmy. Jednak w 1998 roku cena ropy naftowej spadła ponownie, co przyczyniło się do gospodarczego kryzysu. Na jego fali do władzy doszedł Hugo Chávez obiecujący uzdrowić ekonomię kraju.

 

Potrzebował on ropy naftowej do finansowania swych socjalistycznych projektów. Jednak – cechowała go całkowita ignorancja w kwestiach związanych z jej wydobyciem. Ignorantami w tej kwestii byli również ludzie mianowani przezeń do zarządzania głównym przedsiębiorstwem wydobywającym ten cenny surowiec. Złe traktowanie zdolnych menadżerów doprowadziło do braku wykwalifikowanego personelu w wenezuelskim przemyśle naftowym.

 

Panujące na światowych rynkach w latach 2002-2008 wysokie ceny ropy pozwalały na ukrycie niedoborów produkcji. Jednak już wtedy zdarzały się braki podstawowych dóbr konsumpcyjnych, takich jak ryby czy mleko. W efekcie rząd nakazał głównemu przedsiębiorstwu zajmującemu się ropą naftową sprowadzanie tych dóbr z zagranicy. Doprowadziło to jednak do dalszego odejścia od działań na rzecz wydobycia ropy naftowej, stanowiących najważniejsze zadanie przedsiębiorstwa.

 

Nieudolność wenezuelskiego przemysłu naftowego ujawniła się rok po śmierci Hugo Cháveza, a więc w 2014 roku, gdy rozpoczął się spadek cen ropy. Tymczasem gospodarka wenezuelska była niemal całkowicie zależna od tego surowca. Lewicowe władze nie zdecydowały się bowiem na dywersyfikację ekonomii. Problemy te nie wynikają jednak wyłącznie z błędów Nicolasa Maduro, lecz sięgają głębiej – do socjalistycznej polityki Hugo Cháveza. 

 

Na marginesie analizy warto przypomnieć, że socjalizm pozostaje sprzeczny z nauką Kościoła. Papieże, przynajmniej od Leona XIII przewidywali nędzę, do jakiej prowadzi lewicowa utopia. Jak zauważył Pius XI w encyklice Quadragesimo anno z 1931 roku „jeżeli socjalizm, jak wszystkie błędy, zawiera źdźbło prawdy (czemu zresztą Papieże nigdy nie przeczyli), opiera się jednak na swoistej teorii o społeczeństwie, której z prawdziwym chrystianizmem pogodzić nie można. Socjalizm religijny, socjalizm chrześcijański są pojęciami sprzecznymi w sobie: nikt nie może być jednocześnie dobrym katolikiem i prawdziwym socjalistą”.

 

Źródła: foreignpolicy.com / opoka.org.pl

 

mjend

 

 Zobacz także:

 

Polonia Christiana nr 8. Kiedy państwo staje się złodziejem?

 

Polonia Christiana nr 8. Kiedy państwo staje się złodziejem?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram