27 lutego 2020

Figury demonów z kaszubskiej mitologii. Atrakcja z pogaństwem w tle

(Fotograf: Lukasz Dejnarowicz / Archiwum: Forum)

W pomorskiej gminie Linia w roku 2010 powstał szlak turystyczny złożony z posągów prezentujących duchy rodem z kaszubskich wierzeń przedchrześcijańskich. Dekadę później konieczność renowacji 13 próchniejących obiektów spowodowała w lokalnej społeczności debatę dotyczącą zasadności obecności w przestrzeni publicznej takich figur. Część mieszkańców zwraca uwagę na bałwochwalczy wydźwięk instalacji, zaś obrońcy trasy „Poczuj kaszubskiego ducha” mówią o walorach edukacyjnych. Kto ma rację?

 

Niewątpliwie szlak turystyczny zawierający nie tylko trasy, ale także ławki i rowerowe stojaki przy figurach stanowiących swoiste punkty docelowe, może edukować mieszkańców i turystów o wierzeniach obecnych na Kaszubach w odległej przeszłości. Warto jednak zastanowić się czy eksponowanie figur prezentujących duchy rodem z pogańskich kultów to właściwy sposób edukacji oraz czy region o tak bogatym dziedzictwie i niezwykłej historii musi promować się akurat przy pomocy takich rzeźb? Ponadto czy taka tematyka trasy nie zubaża postrzegania regionu – co bowiem z innymi elementami lokalnej tradycji? W końcu, czy godzi się, aby katolicka społeczność finansowała swoimi podatkami istnienie obiektów o – co najmniej – pogańskich cechach? A może jednak łączenie figur z niechrześcijańską duchowością jest bezzasadne, zaś rzeźby należy traktować wyłącznie jako ciekawostkę – wszak nikt nie sprawuje przy nich czynności kultowych?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sprawę bałwochwalstwa w punktach 2112, 2113 i 2114 opisuje Katechizm Kościoła Katolickiego. „Pierwsze przykazanie potępia politeizm. Domaga się od człowieka, by nie wierzył w innych bogów poza Bogiem i nie oddawał czci innym bóstwom poza Jedynym Bogiem. Pismo święte nieustannie przypomina o odrzuceniu bożków ze srebra i złota, uczynionych rękami ludzkimi, które mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą… Te czcze bożki czynią człowieka pustym: Do nich są podobni ci, którzy je robią, i każdy, który im ufa (Ps 115, 4-5. 8). Bóg natomiast jest Bogiem żywym (Joz 3,10; Ps 42, 3 i in.), który daje życie i działa w historii” (2112 KKK).

 

„Bałwochwalstwo nie dotyczy tylko fałszywych kultów pogańskich. Pozostaje stałą pokusą wiary. Polega na ubóstwianiu tego, co nie jest Bogiem. Ma ono miejsce wtedy, gdy człowiek czci i wielbi stworzenie zamiast Boga, bez względu na to, czy chodzi o innych bogów czy o demony (na przykład satanizm), o władzę, przyjemność, rasę, przodków, państwo, pieniądze itd. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie – mówi Jezus (Mt 6, 24). Wielu męczenników poniosło śmierć za to, że nie oddawało czci Bestii, odmawiając nawet udawania kultu. Bałwochwalstwo odrzuca jedyne panowanie Boga; jest nie do pogodzenia z Boską komunią” (KKK 2113).

 

„Adoracja Jedynego Boga integruje życie ludzkie. Przykazanie adoracji samego Pana czyni człowieka prostym i chroni go przed zupełnym rozbiciem. Bałwochwalstwo jest wypaczeniem wrodzonego zmysłu religijnego człowieka. Bałwochwalcą jest ten, kto niezniszczalne pojęcie Boga odnosi do wszystkiego, tylko nie do Boga” (KKK 2114).

 

Czy w obliczu takich zapisów Katechizmu posągi z gminy Linia stanowią przejaw bałwochwalstwa? Z jednej strony w zacytowanych punktach mowa o wierzeniu i „oddawaniu czci innym bóstwom poza Jedynym Bogiem”, zaś nikt przed kaszubskimi rzeźbami nie odprawia obrzędów rytualnych – i oby tak pozostało. Z drugiej jednak zacytowany w punkcie 2112 psalm 115 mówi, że podobnym do bożków staje się nawet ten, którzy je tworzy. Czy jednak tak jest zawsze? Czy zagrożenie duchowe dotyczy również artystów wykonujących rzeźby np. na potrzeby historycznej rekonstrukcji czy dekorację do filmów o przeszłości? Wydaje się, że w takim wypadku trudno mówić o bałwochwalstwie.

 

A jak jest w rozgrzewającym część opinii publicznej przypadku z gminy Linia? Tamtejsze figury nie spełniają funkcji religijnych i żaden poganin nie modli się przed nimi. Z drugiej jednak strony mamy do czynienia z przedstawieniami duchów, które w odległej przeszłości stanowiły element fałszywej, politeistycznej religii, a więc uznać je możemy za demony. Owszem, niekiedy przedstawione w rzeźbach stwory mają wręcz niewinny i raczej figlarski charakter, a często mówimy o postaciach kulturowo zaadaptowanych do realiów schrystianizowanego społeczeństwa (np. Rétnik upamiętniony w Linie „atakuje grajków, podtykając im zaczarowane instrumenty lub czarując ich własne. Szczególnie aktywny jest w poście i adwencie, gdy nie urządza się zabaw” – podaje serwis pomorskie.travel), ale w żaden sposób nie ziemia to faktu obecności w przestrzeni publicznej elementów duchowości pogańskiej, na którą katolicy powinni być wyczuleni. Dlatego też niechęć do obecności w sąsiedztwie obiektów tego typu jest zrozumiała, zaś opór mieszkańców gminy Linia można uznawać nawet za przejaw… społeczeństwa obywatelskiego (z zastrzeżeniem, że jest to termin wywodzący się z narracji lewicowej).

 

Spór rozgorzał – jak wynika z medialnych doniesień – we wrześniu roku 2019, gdy podczas sesji Rady Gminy głos zabrała kobieta przeciwna figurom, która zwracała uwagę na I Przykazanie Boże: „nie będziesz miał Bogów cudzych przede Mną”. Nie ma więc wątpliwości, że to właśnie kwestie religijne, a nie np. finansowe, stoją za społecznym sprzeciwem wobec rzeźb.

 

Głos w sprawie zabrał także proboszcz parafii pw. św. Wojciecha w Rozłazinie ks. dr Sławomir Kozioł (parafia obejmuje m.in. fragment terenów gminy Linia). W liście odczytanym na wrześniowej sesji Rady Gminy – a teraz cytowanym przez media – duchowny zauważył, że pamięć o dawnych czasach jest potrzebna, jednak to muzea powinny stanowić miejsce prezentowania tego typu obiektów. „Stawianie ich w przestrzeni publicznej, w miejscach codziennego życia i pracy, jest formą bałwochwalstwa i świadomym lub nie, oddawaniem kultu świątkom, bożkom. Jako ludzie, którzy stawiają, również w przestrzeni publicznej krzyże i kapliczki, stajemy się śmieszni i sprawdza się zasada – Panu Bogu świeczka, a diabłu ogarek” – pisał ks. Kozioł przypominając, że „świat szatana jest realny i niestety jego działanie widać we współczesnym świecie” (cytaty za: onet.pl). W liście proboszcz z Rozłazina przestrzegł przed stawieniem „nowych figur kaszubskich demonów, które mogą mieć wpływ na codzienność mieszkańców”. Wyraził też radość, że jego parafianie z Osieka (gmina Linia) rozumieją zagrożenia i „zdecydowali, że nie chcą żadnej pogańskiej rzeźby”. W miejscowości zamiast pogańskiego demona stanęła figura Chrystusa Króla.

 

Nie wszyscy podzielają jednak zastrzeżenia wobec rzeźb. Część komentarzy niektórych internetowych obrońców figur niestety uznać trzeba za nieeleganckie lub prześmiewcze wobec katolików pragnących mieć wpływ na kształt przestrzeni publicznej w swojej okolicy. Za pozostawieniem rzeźb ze szlaku „Poczuj kaszubskiego ducha” opowiada się także – aczkolwiek niezaprzeczalnie w sposób kulturalny – wójt gminy Bogusława Engelbrecht. Samorządowiec deklaruje, że szanuje opinię mieszkańców i dlatego to lokalne społeczności zdecydują o losie figur.

 

W tej sprawie głosowano już w Niepoczołowicach i w Kętrzynie. Tam mieszkańcy podjęli decyzję, że nie chcą rzeźb. W Linii też było głosowanie, ale moim zdaniem nieważne, gdyż sołtys zakończył zebranie, a grupa przeciwników figur zastawiła wyjście, nie chcąc nikogo wypuścić dopóki nie będzie głosowania. Mieszkańcy wyszli, została tylko ta grupa, zrobiła głosowanie i stwierdziła, że zwyciężyli uważając głosowanie za ważne. Mnie to trochę przeraża, bo tam było wiele złości i nienawiści – mówi w rozmowie z PCh24 wójt Engelbrecht. Co ciekawe, podczas spotkania w Linii obrońcy pogańskich rzeźb mieli powoływać się na… fakt wniesienia w roku 2019 do jednego z rzymskich kościołów podczas synodu amazońskiego indiańskiej figurki – wynika z doniesień serwisu magazynkaszuby.pl. Portal odnotowuje także, że atmosfera na spotkaniu była niezwykle gorąca. Ale czy rzeczywiście można mówić o nienawiści? Tak uważa pani wójt, zaś stanowiska przeciwników rzeźb w tej kwestii nie znamy. Bez wątpienia natomiast każda ze stron sporu trwa przy swoim.

 

Teraz już chodzi nie o to, żeby nie stawiać kolejnych nowych rzeźb, ale żeby zdemontować trzy nowe, które na miejsce spróchniałych już powstały – relacjonuje nam dynamikę sporu wójt gminy Linia zauważając, że szanse na kompromis są w zasadzie niedostrzegalne.

 

Mieszkańcy sceptyczni wobec istnienia w przestrzeni publicznej figur kaszubskich demonów – jak na wierzących katolików przystało – zawierzyli sprawę Bożej Opatrzności i zamówili Msze święte w ważnym lokalnym Maryjnym Sanktuarium Królowej Kaszub w Sianowie. Jak powiedział nam ksiądz kanonik Eugeniusz Grzędzicki, proboszcz tamtejszej parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, intencja dotyczyła usunięcia rzeźb. – Ludzie do mnie przyszli, zamówili intencje, Msze odprawiliśmy. To była nowenna, czyli dziewięć Mszy świętych. A nikt nie może się oburzać, bo modlimy się w różnych intencjach przez wstawiennictwo Matki Bożej. A teraz zostawiliśmy Matce Bożej tę sprawę, niech rozstrzygnie. Jeżeli to jest sprawa Boża, to się sama obroni, nas nie potrzebuje – mówi kapłan w rozmowie z PCh24.

 

Argumentów przeciwników figur nie podziela wójt. – Nie mogę się zgodzić co do faktu, że rzeźby stanowią zagrożenie – stwierdza. – Jestem człowiekiem wierzącym, a być może przeciwnicy rzeźby uważają, że wierzę jakoś inaczej – ale nie. Porównywanie naszej sytuacji do Pisma Świętego, gdzie się mówi o tym, że ulano bożka ze złota, to nadinterpretacja, gdyż on powstał po to, żeby się do niego modlić – dodaje Bogusława Engelbrecht.

 

Przeciwnego zdania jest ks. Grzędzicki. – Coś takiego, demony, to jest powrót do czasów pogańskich. A z drugiej strony taka jest świadomość naszego katolicyzmu, ale ludzie w końcu otwierają oczy, bo jeżeli to robią katolicy, to jest tym bardziej bolesne. Jan Paweł II mówił, że to, iż na Kościół krzyczą ludzie niewierzący, to trzeba przyjąć, ale jeżeli to robią swoi, to tym bardziej to boli – zauważa proboszcz z Sianowa.

 

Rzeźb broni natomiast m.in. cytowana w mediach Jaromira Labuda – córka ważnego kaszubskiego pisarza Aleksandra Labudy, autora pracy pt. „Bogowie i duchy naszych przodków. Przyczynek do kaszubskiej mitologii”, w której opisał on 95 pogańskich demonów (13 z nich wyrzeźbił w roku 2010 artysta Jan Redźko). Jej zdaniem figury to wyłącznie dzieło artystyczne, które nie ma wpływu na postępowanie współczesnych. – Gdyby wyjść z założenia, że tego rodzaju dzieła mogą szkodzić, to trzeba by było usunąć z Gdańska Neptuna. Albo zlikwidować zakłady pogrzebowe, które noszą imiona Hades czy Ozyrys. Trzeba by było usunąć sieć sklepów Lewiatan – bo przecież to biblijny stwór morski utożsamiany z diabłem – powiedziała podczas sesji Rady Gminy 18 września 2019 roku (cytaty za: onet.pl).

 

Bez wątpienia Neptun, Hades czy Ozyrys to postaci ze starożytnych mitologii, zaś Lewiatana faktycznie odnajdziemy w Piśmie Świętym w negatywnym kontekście. Można jednak dopatrzyć się pewnych różnic między nimi, a kaszubskim Wëkrëkùsem, Rétnikiem, Pólnicą czy Pùrtkiem, gdyż bohaterowie antycznych mitologii oraz istoty biblijne – inaczej niż pogańskie wierzenia Słowian, Celtów czy German – weszły na trwałe do dziedzictwa ogólnoeuropejskiego i funkcjonują w nim jako symbole zwykle pozbawione pierwotnego znaczenia. Za sprawą późnoantycznej, średniowiecznej oraz nowożytnej historii intelektualnej oraz artystycznej wierzenia pogańskich Greków i Rzymian są obecnie rozumiane zupełnie inaczej. Przykładowo: dziś Prometeusz, owszem, jest kojarzony z tytanem, który – wedle mitu – skradł greckim bogom z Olimpu ogień i dał go ludziom, za co został skazany na codzienne wydłubywanie mu wątroby przez sępa, jednak obecnie postawa prometejska to dobrowolne poświęcenie się dla wyższego, wspólnego celu, a współcześni „Prometeusze” to w pierwszej kolejności osoby cierpiące dla idei. Z kolei Temida to aktualnie zupełnie niezwiązany z pogaństwem symbol sprawiedliwości, Afrodyta kojarzy się z pięknem, a ambrozja – podobnie jak nektar – z czymś bardzo smacznym. Swoje pierwotne znaczenie – choć być może w mniejszym zakresie – straciły także postaci takie jak Neptun, Hades i Ozyrys. Nieco inaczej sytuacja wygląda z Lewiatanem. Faktycznie dziś – chociaż raczej rzadko – traktuje się biblijnego potwora jako synonim diabła, jednak takie skojarzenie to pokłosie późniejszych interpretacji, które nie jest ściśle tożsame ze znaczeniem pierwotnym. Nie zmienia to jednak faktu, że taka nazwa – podobnie jak i nazwy nawiązujące do antycznych mitologii – nie muszą podobać się społeczeństwu i ich krytykowanie jest absolutnie dopuszczalne. O ile jednak obywatele nie mają narzędzi, by wpływać na nazwy prywatnych firm, o tyle w sprawie finansowania z ich podatków instalacji odnoszących się do zwyczajów pogańskich mogą zabierać głos, co ma miejsce w kaszubskiej gminie Linia.

 

A wątek finansowy – chociaż w całej sprawie traktowany jako drugorzędny – także trudno pominąć. W mediach mówi się bowiem o uzyskanym przez gminę dofinansowaniu projektu wysokości 450 tys. zł, co stanowić ma 85 proc. kosztów. Kwota do zapłacenia jest więc niemała, co w połączeniu z faktem, że poprzednie rzeźby powstały zaledwie 10 lat temu, rodzi dodatkowe pytania o sensowność przedsięwzięcia, szczególnie, że niektórzy internauci zwracają uwagę na inne potrzeby gminy.

 

Szlak „Poczuj kaszubskiego ducha” znajduje jednak obrońców – tak w gminie Linia, jak i poza nią. Zaangażowanie czynników zewnętrznych jest zresztą bardzo wyraźne. O sprawie informują zarówno media lokalne, jak i ogólnopolskie (począwszy od tekstu „Rzeczpospolitej” ze stycznia roku 2020), a w obronie rzeźb wystosowano niemało apeli. Trudno jednak twierdzić, że wszystkie wyszły od mieszkańców. Mamy tu raczej do czynienia z pospolitym ruszeniem część mieszkańców, niektórych działaczy kaszubskich z innych gmin oraz osób z różnych stron kraju.

 

W internecie zebrano ponad 2 tys. podpisów za tym, żeby szlak został. Wcześniej zarzucano mi, że otrzymałam podpisy z trzech petycji, gdzie jest ponad 300 podpisów przeciwników rzeźb. I pewnie stąd powstała petycja za utrzymaniem szlaku. Internetowa petycja „za” rzeźbami na 100 procent wykracza poza grupę mieszkańców gminy. Petycja przeciwników figur była podpisana raczej przez mieszkańców – mówi w rozmowie z PCh24 wójt gminy Linia.

 

Co ciekawe, wśród osób zainteresowanych tematem wyróżnić możemy także… pogan (sic!). Artykuł na temat rzeźb był bowiem mocno komentowany na otwartej facebookowej grupie „Rodzimowiercy Słowiańscy” (część z wyrażanych tam opinii nie nadaje się do zacytowania). Widać więc, że o ile dotąd figury demonów stanowić miały li tylko atrakcję turystyczną, to w przyszłości nie można wykluczyć nawet kultycznego zastosowania rzeźb ze szlaku „Poczuj kaszubskiego ducha”.

 

W sprawie dwoista jest natomiast postawa Kościoła – o ile bowiem niektórzy wierni gorliwie, a niekiedy wręcz emocjonalnie, zaangażowali się w walkę z pogańskimi figurami, o tyle poznanie stanowiska lokalnego duchowieństwa okazało się zadaniem niełatwym. Chcąc uzyskać opinię proboszcza z Linii oraz proboszcza z Rozłazina na temat głośnego w całym kraju problemu rozgrywającego się w ich stronach zostaliśmy skierowani do rzecznika biskupa pelplińskiego (na terenie tej diecezji leży gmina Linia). Odpowiedź zaliczyć należy jednak raczej do grona lakonicznych. „Inicjatywa stawiania figur związanych z okresem przedchrześcijańskim na Kaszubach nie jest inicjatywą Kościoła katolickiego. Kościół głosi Chrystusa, a Polska przyjęła ponad tysiąc lat temu chrześcijaństwo. Na obecnym etapie sprawa figur na szlaku turystycznym pod nazwą Poczuj kaszubskiego ducha wymaga roztropnych uzgodnień i decyzji środowiska lokalnego” – pisze w odpowiedzi na nasze pytania ks. prał. dr. Ireneusz Smagliński, rzecznik biskupa pelplińskiego. Na tej podstawie trudno jednoznacznie stwierdzić, jak działanie wiernych jest oceniane przez ludzi Kościoła. Do chwili publikacji tego tekstu kwestii nie przyjrzały się także media katolickie. Na szczęście jasnej wypowiedzi w sprawie udzielił nam ksiądz kanonik Eugeniusz Grzędzicki z Sanktuarium Królowej Kaszub. – To jest powrót do pogaństwa – komentuje w rozmowie z PCh24. Wart uwagi jest także cytowany wyżej list ks. dr. Sławomira Kozioła.

 

Natomiast wierni szukający odpowiedzi na pytanie, co należy w zaistniałej sytuacji robić, mogą także sięgać do podobnych spraw z historii Kościoła. Dzięki niej wiemy, jaką postawę wobec dziedzictwa antyku przyjęli chrześcijanie pierwszych wieków. Różni się ona znacznie od działań chociażby siepaczy z Państwa Islamskiego, którzy nie tak dawno, bo już w XXI wieku, zniszczyli starożytną Palmyrę (aczkolwiek należy odnotować, że jest to postawa skrajna i nie cechuje wszystkich współczesnych muzułmanów, ponadto większą dawką rozsądku wykazywał się także islam średniowieczny).

 

„Nikogo choć trochę znającego Biblię nie trzeba przekonywać, że Baal nie był ulubieńcem prawowiernych Izraelitów. Chrześcijanie jednak nie mieli oporów przed przekształceniem świątyni Baala w kościół – to w symboliczny sposób ukazuje różnicę pomiędzy chrześcijańskim, a islamskim podejściem do przeszłości” – zauważa na naszym portalu w tekście pt. „Katolicyzm i islam wobec przeszłości – dziedziczenie kontra barbarzyństwo” dr Marcin Jendrzejczak wyliczając także zasługi ludzi Kościoła dla zachowania dorobku starożytnych oraz różnicę z postawą muzułmanów.

 

„Pozytywny stosunek Kościoła do starożytnych tekstów wynika także z dostrzeżenia ich wartości estetycznej. Dlatego też zakonnicy przekładali teksty takich autorów jak Owidiusz czy Lukrecjusz mimo ich dyskusyjnego obyczajowo i filozoficznie charakteru. Nie mając języka będącego w absolutnym sensie świętym dążyli do zachowania ich w oryginale. To odróżniało ich od Arabów. Ci nawet w swoim złotym okresie jedynie przetrawiali antyczną literaturę tłumacząc ją na doskonały język arabski. Wykluczało to częste dla intelektualnej historii Europy zjawisko kulturowego renesansu” – pisze w tekście z roku 2015 dr Jendrzejczak.

 

Oczywiście, powiedzmy to wprost, w wyniku chrystianizacji pogańskie idole wielokrotnie upadały. Być może było to konieczne, by dana społeczność wiedziała, że nadeszła zmiana, a dotychczasowy kult zakłamywał rzeczywistość. Jednak druga strona medalu to fakt, że intelektualny dorobek antyku, który przetrwał do dziś, jest dla nas dostępny m.in. właśnie dzięki pracy ludzi Kościoła. Podobnie rzecz ma się z wieloma zabytkami. Spójrzmy chociażby na stolicę chrześcijańskiego świata – na Rzym. Ileż w Wiecznym Mieście starożytnych egipskich, a więc pogańskich, obelisków. Wieńczy je… krzyż. Jeden taki zabytek znad Nilu stoi nawet na Placu Świętego Piotra.

 

Ale czy podobny zabieg można zastosować przypadku z gminy Linia? Czy figury przedstawiające demony da się wykorzystać w jakikolwiek akceptowalny dla chrześcijan sposób? Cóż, bardziej realne wydaje się zaadaptowanie figur do warunków muzealnych, o ile społeczność lokalna uzna, że spróchniałe rzeźby z roku 2010 oraz ich nowe egzemplarze warte są publicznego prezentowania.

                        

Wniosek grupy mieszkańców dotyczy usunięcia rzeźb z przestrzeni publicznej. Jednak każdy szlak będzie przestrzenią publiczną. Ksiądz z Rozłazina mówił, żeby utworzyć inną przestrzeń, np. muzealną, ale jakby Pan czytał te pisma, to ludziom chodzi o usunięcie rzeźb z przestrzeni w ogóle. Utworzenie i zebranie tych rzeźb w jednym miejscu może spowodować protest mieszkańców każdego sołectwa – mówi nam Bogusława Engelbrecht.

 

Czas pokaże, czy rzeźby demonów wrócą do niektórych miejscowości gminy Linia, czy też szlak przybierze inny charakter lub inicjatywa zostanie całkowicie zarzucona.

 

Nie ma dnia, żebym nie myślała, jak pogodzić mieszkańców – mówi nam wójt zauważając, że likwidacja rzeźb to rozwiązanie najprostsze. – Ale wydaje mi się, że większa część mieszkańców gminy uważa, że to im nie przeszkadza i nie zagraża w kwestiach wiary. Część mniejsza, ale bardziej krzycząca, uważa, że to jest demon, diabeł. Wobec tego mam trudne zadanie – dodaje samorządowiec.

 

W ustroju demokratycznym jednak o kwestiach spornych nie decyduje większość czy grupa, która – czyimś zdaniem – liczebnie przeważa. Nie decydują także zewnętrzni eksperci czy autorytety patrzące na problem z boku. Najwięcej do powiedzenia – czy to w gminie, powiecie, województwie czy w całym państwie – mają zawsze dobrze zorganizowane i zdeterminowane grupy, które wierzą w swoje ideały. Liczebność ma tutaj znaczenie drugorzędne. Dlatego też chcąc osiągnąć sukces przeciwnicy obecności rzeźb demonów nie powinni zrażać się trudnościami, głosami krytyki czy internetowymi kpinami, a wytrwale dążyć do swojego celu, pamiętając jednocześnie, że zawsze ostatni głos należy do Sprawiedliwego Sędziego.

 

 

Michał Wałach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie