6 maja 2013

Feministki – pożyteczne idiotki czy świadome uczestniczki kulturowej wojny?

(fot. branox / sxc.hu)

Osoby uwiedzione hasłami feminizmu albo stają się pożytecznymi idiotkami trwającej wojny kulturowej, albo działają tendencyjnie. Horyzont myślenia feministek nie wydaje się jednak odległy. Niezbyt świadomie prowadzą kampanię, której efektem może być – nazywajmy rzeczy po imieniu – zmniejszenie dzietności społeczeństwa – pisze publicysta Marcin Hałaś w najnowszym „Uważam Rze” (nr 18/2013). 

 

Publicysta w tekście „Poczet czarownic” dzieli postulaty feministek na polityczne i społeczno-kulturowe.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W pierwszym przypadku zaznacza, że wprowadzanie parytetów jest irracjonalne, ponieważ kobiety wolą głosować na mężczyzn, im chcąc powierzyć odpowiedzialność za losy swego miasta, kraju. „To zresztą rozwiązanie najbardziej zgodne z naszym kodem cywilizacyjnym i kulturowym. Wprowadzenie parytetu, gwarantującego paniom połowę miejsc w parlamencie, będzie więc ograniczeniem praw obywatelskich i swobód demokratycznych tych kobiet (a i mężczyzn przy okazji), które chciałyby, żeby w działalności politycznej reprezentowali je mężczyźni” – pisze Hałaś.

 

Publicysta podsumowuje, że zabiegi feministek o wprowadzenie parytetów, to w gruncie rzeczy lobbing na rzecz własnego środowiska. Rzecz podobnie ma się tak na gruncie politycznym, jak i w sprawach zapewniających parytety płciowe w zarządach spółek i przedsiębiorstw. „Jedno trzeba przyznać: w tym sensie nowoczesne feministki są o wiele bardziej pragmatyczne niż prekursorzy czerwonego feminizmu z lat totalitarnego komunizmu. Wtedy kobiety wsadzano na traktor, dziś walka idzie o to, żeby wsadzić je do władz wielkich spółek” – czytamy w tekście Hałasia.

 

Na płaszczyźnie kulturowej feministki – jak pisze publicysta – propagując aborcję, homoseksualizm i ideał zawodowo zrealizowanej kobiety, dążą do stworzenia nowoczesnego społeczeństwa, które „będzie musiało runąć z przyczyn podstawowych: demograficznych. I – paradoksalnie – ustąpi miejsca o wiele bardziej „nienowoczesnemu” społeczeństwu muzułmańskiemu”.

 

Jak przypuszcza Hałaś, być może nie jest to ich zamierzeniem, bo „horyzont myślenia feministek nie wydaje się odległy”. Za to efekty mogą być porażające. Publicysta „Uważam Rze” roztacza taką oto wizję skutków feministycznej propagandy: „nastolatka odcięta od świata tradycyjnych wartości, bo religia jest obciążeniem. Za to szeroko edukowana seksualnie. Gdyby mimo tej edukacji (…) zdarzyło się jej zajść w ciążę – może ją usunąć. Potem kariera zawodowa, korzystanie w fruktów życia. Związek z partnerem (partner brzmi o wiele lepiej niż mąż, rodzina), dziecko świadomie i bez przeszkód dla kariery zawodowej, czyli najlepiej po trzydziestce”.

 

 

Źródło: „Uważam Rze”

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie