Na Bliskim Wschodzie tzw. Państwo Islamskie traci wpływ nad obszarami, nad którymi jeszcze niedawno sprawowało całkowitą kontrolę. ISIS zyskuje jednak wiernych sprzymierzeńców tysiące kilometrów od syryjskiej Rakki czy Mosulu w Iraku.
Na pograniczu Nigru i Mali w Afryce Zachodniej, dawni pasterze z plemion Fulbe i Tuareg porzucają swoje nieopłacalne już zajęcia i ulegają ideologii islamistów. Młodzi, biedni pasterze z pogranicza nie mają perspektyw. Potrafią posługiwać się bronią (potyczki plemienne), a wyznawana wiara w Allaha jest bardzo mocna.
Wesprzyj nas już teraz!
Wg amerykańskich analityków, na pograniczu Mali i Nigru czynnie działa około 80 islamistów wiernych ISIS. Liczba może niewielka, ale tzw. Państwo Islamskie z Sahelu szybko rośnie w siłę.
Dowodem na to, jakim zagrożeniem są oddziały dżihadystów w tej części świata może być niedawny atak na patrol żołnierzy amerykańskich w Nigrze. Miejscowi islamiści zamordowali czterech Amerykanów. Ataku dokonali ludzie Dondou Chefu, uważanego za nieformalnego przywódcę islamistów Sahelu.
Dziś zagrożeniem są setki Tuaregów, którzy za czasów Muammara Kadafiego służyli w elitarnych oddziałach i gwardii stanowiącej ochroną byłego libijskiego przywódcy. Trwający chaos w Libii i walka o wpływy zmusiły Tuaregów do powrotu do Mali i Nigru. Część z nich, na północy Mali próbuje stworzyć własny organizm państwowy.
– Jeszcze nie tak dawno Fulbowie alarmowali, że potrzebują więcej broni, by skutecznie bronić stad wielbłądów i kóz przed innymi plemionami. Dziś porzucili swoje stada, ale broń została w ich posiadaniu – mówił nie kryjąc obaw Boubacar Diallo, szef lokalnej organizacji zajmującej się hodowlą.
Sytuacja na terenie Sahelu niepokoi też nie tak odległe Maroko, które poprzez sporne terytorium Sahary Zachodniej przybliża się do Mali.
Źródło „Mlada Fronta Dnes”
ChS