Liczba chrześcijan zamieszkujących Strefę Gazy zmniejszyła się w ostatnich latach z 4,5 tys. do zaledwie tysiąca. Chrześcijanie nie chcą żyć w niesprzyjających warunkach, izolacji i w narastającym strachu.
W przeciągu ostatnich sześciu lat liczba wyznawców Chrystusa w Strefie Gazy zmniejszyła się o ponad 75 proc. – Żyjemy jak w otwartym więzieniu, z którego ciężko jest uciec. Nie możemy odwiedzać wiernych, znaleźć pracy ani korzystać ze szpitali znajdujących się poza strefą – powiedział ks. Mario da Silva.
Wesprzyj nas już teraz!
Od kiedy Hamas objął rządy w strefie Gazy, zarówno Egipt, jak i Izrael wprowadziły blokady celne, znacznie ograniczając ruch graniczny oraz blokując dostęp do podstawowych towarów. Ks. da Silva, który przybył do Strefy w 2012 roku, powiedział, że „sytuacja już wtedy była tragiczna, a teraz jest jeszcze gorzej”.
– Mieszkańcy mają dostęp do energii elektrycznej jedynie trzy godziny dziennie, a także mają braki w wodzie pitnej. Większość jest bezrobotna, a ci, którym udało się znaleźć pracę, otrzymują wynagrodzenie w wysokości 150-200 dolarów miesięcznie – przybliżył sytuację ks. da Silva.
Wobec tak ciężkiej sytuacji, chrześcijanie masowo opuszczają te tereny. Przysługuje im jednorazowa przepustka w celu odbycia pielgrzymki do świętych miejsc w Jerozolimie. Większość nigdy nie wraca.
– Na naszą działalność składają się dwie rzeczy: po pierwsze przekazujemy nauki Chrystusa i uświadamiamy, że obecność chrześcijan w Palestynie jest istotna. Uczymy umiejętności przebaczania i konieczności niesienia krzyża. Drugą rzeczą jest pomoc materialna i charytatywna dla potrzebujących – wskazał ks. da Silva. Parafia Świętej Rodziny, w której pracuje kapłan, pomaga nie tylko chrześcijanom.
– Panuje ogromny strach przed bojownikami Państwa Islamskiego, którzy mogą nadejść z okolic Synaju, a także grup salafitów przychodzących z południa – dodał duchowny.
Źródło: catholicnewsagency.com
PR