18 kwietnia 2012

Europejscy politycy: zbrodnie islamistów nie mają nic wspólnego z islamem

(fot. PHILIPPE WOJAZER / REUTERS / FORUM)

Europejscy politycy, dla których polityczna poprawność wydaje się być czymś co najmniej podobnym do powietrza, za zbrodnie popełniane przez muzułmanów obwiniają „islamistów, którzy nie mają nic wspólnego z islamem”. Panuje wśród nich przekonanie, iż zabójcy wykrzykujący podczas swoich ataków „Allah Akbar” nie mają nic wspólnego z religią Mahometa. W ten sposób kompromitują  się zarówno politycy lewicowi, jak i prawicowi.


Prezydent Francji Nicolas Sarkozy rozgniewał rodzinę Abla Chennoufa,  25-letniego kaprala armii francuskiej, który został zamordowany przez islamskiego terrorystę Mohammeda Meraha dlatego, że nosił mundur armii francuskiej. Sarkozy zasugerował, że Chennouf padł ofiarą islamisty, bo „wydawał się być muzułmaninem”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Chennouf i jego kolega zostali zastrzeleni przez Mohammeda Meraha w Montauban 15 marca, cztery dni przed zabójstwem rabina i trójki żydowskich dzieci w Tuluzie. Prezydent Francji chcąc uniknąć rzucania oskarżeń pod adresem nietolerancyjnego islamu, wielokrotnie podkreślił, że Merah to dżihadysta, który zamordował innych muzułmanów.

 

W wywiadzie radiowym udzielonym 26 marca, Sarkozy stwierdził: „Przypominam, że dwóch naszych żołnierzy było – jakby to wyrazić – muzułmanami, przynajmniej z wyglądu, chociaż jeden z nich to katolik, ale z wyglądu muzułmanin”. Prezydent tym samym dał do zrozumienia, że każdy kto nie wygląda jak Francuz musi być muzułmaninem.

 

Rodzina Chennoufa nie kryła oburzenia, ubolewając, że prezydent ocenia wyznawców religii po wyglądzie. Sarkozy wiedział, że Abel Chennouf nie był muzułmaninem, ale katolikiem pochodzenia marokańskiego. Mimo wszystko zasugerował, że Merah zabił Chennoufa i jego kolegę, myśląc że zabija muzułmanów, a nie francuskich żołnierzy. W rzeczywistości Chennouf i jego muzułmański kolega, Mohammed Legouade, zostali zastrzeleni, ponieważ mieli na sobie mundury armii francuskiej, a więc byli postrzegani przez Mohammeda Meraha jako osoby, które pozostają w stanie wojny z islamem.

 

Prezydent celowo przedstawił Abla Chennoufa jako muzułmanina, będącego ofiarą tzw. islamskiej przemocy, by tym samym uwiarygodnić twierdzenia, że islamizm różni się od islamu, a nawet jest wobec niego wrogi.

Od 2008 roku, kiedy brytyjski rząd zdecydował się zmienić nazwę islamski terroryzm na „anty-islamska aktywność”, aby stworzyć wrażenie, że islamscy dżihadyści zachowują się niezgodnie z islamem, wielu europejskich polityków poszło w ślady Brytyjczyków.

 

W rzeczywistości jednak zarówno dżihadyści, jak i zwykli muzułmanie inspirują się tymi samymi księgami: Koranem i Hadiths. Nawet w tak rzekomo prozachodnim i „tolerancyjnym” Maroku, zdominowanym przez wyznawców Mahometa, przedstawiciele innych religii są skrajnie marginalizowani. Dziś, wskutek prowadzonej od lat polityki nietolerancji, w Maroku pozostało zaledwie około 50 tys. chrześcijan i 6 tys. żydów. W 1948 roku kraj zamieszkiwało ponad 250 tys. żydów – najwięcej w świecie arabskim.

 

Liczba muzułmanów we Francji wzrosła z 200 tys. w 1940 r. do prawie 5 milionów obecnie, podczas gdy chrześcijańskie i żydowskie populacje w Afryce Północnej zmniejszyły się drastycznie i są bliskie wyginięcia. Dlatego też można śmiało stwierdzić, że tzw. polityka różnorodności, realizowana przez europejskie państwa to ulica jednokierunkowa. Sprawia ona, że na Zachodzie przybywa wyznawców islamu, gdy tymczasem liczba mniejszości religijnych w świecie arabskim gwałtownie spada.

 

Kraje europejskie sprzyjają religii Mahometa. Obawiają się krytykować nietolerancyjny islam, przyczyniając się tym samym do popełnianych przez wyznawców Mahometa przestępstw.

 

Natychmiast po tym, jak Merah dopuścił się zbrodni, w momencie, gdy tożsamość sprawcy nie była jeszcze znana, francuskie media i lewicowe organizacje zaczęły sugerować, że morderca musiał być rodzimym, niebieskookim rasistą. W gazetach można było przeczytać: „We Francji, mordują Żydów, Murzynów i Arabów.” 

 

Sarkozy za wszelką cenę unikał atakowania nietolerancyjnego islamu, obawiając się posądzenia o „islamofobię”, która jest na równi traktowana z rasizmem. Prezydent też nigdy nie przyzna, że islam znajduje się w stanie wojny z Zachodem. Niemniej jednak, Sarkozy ma świadomość, że francuski elektorat jest zaniepokojony prowadzoną od dziesięcioleci polityką, zezwalającą na swobodne poruszanie się po Europie, przez co trafiają do niej różni radykałowie.

6 maja Francja będzie wybierać nowego prezydenta.  Sarkozy, ubiegający się o reelekcję, uczynił układ z Schengen głównym tematem kampanii. Przypomnijmy, iż jest to ten układ, dzięki któremu w Unii Europejskiej przekraczamy granice państw bez kontroli paszportowej.  W ubiegłym tygodniu minister spraw zagranicznych Alain Juppé powiedział gazecie „The Financial Times,” że Francja rozważa opuszczenie strefy Schengen w celu odzyskania kontroli nad własnymi granicami. 

 

Tym samym cała debata prezydencka skupiła się na Schengen, a nie na konfrontacji z niebezpieczeństwem na dużą skalę, jakim niewątpliwie jest islamska imigracja i zaślepienie polityką „różnorodności”.

 

Mohammed Merah nie przybył do Francji z Niemiec, Belgii czy Grecji. Był synem emigrantów, którzy przyjechali bezpośrednio z Algierii. Coraz więcej Francuzów ma świadomość tego, że jeśli Francja chce zapobiegać takim zbrodniom, jak te popełnione przez Mohammeda Meraha, to politycy powinni skupić się na zwalczaniu fanatycznego islamu.

 

 

Źródło: GatestoneInstitute, AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 160 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram