13 października 2013

Arystoteles czy Samuel Zborowski?

(Jan Matejko, "Potęga Rzeczypospolitej u zenitu. Złota wolność. Elekcja. R.P. 1573". Muzeum Narodowe w Warszawie.)

Co było największym walorem dawnej Rzeczypospolitej? Czy najgłębszym sensem jej istnienia była wolność – nieokiełznana niczym „dzikość dawnych Sarmatów”, wedle słów Jarosława M. Rymkiewicza, najbardziej znanego dzisiaj reprezentanta takiego sposobu interpretowania państwa stworzonego przez szlachecki „naród polityczny”?

 

Jan Matejko przedstawił Rzeczpospolitą jako rozłożysty namiot, ogarniający różnorodność swoich obywateli i stanów. Oto majestat i wspólnotowość sarmackiej rei publicae. Ale równie dobrze można wyobrazić sobie to państwo jako wielki gmach, zbudowany z harmonijnie skomponowanych elementów, bynajmniej nie jednakowych. Wzajemnie równoważących się i wspierających się. Oto ład Rzeczypospolitej. A jego fundamenty położone są głęboko – na Arystotelesie i Cyceronie. Wolność jest wspaniałym ornamentem tego gmachu, ale „tylko” ornamentem.

Wesprzyj nas już teraz!

 

O tym gmachu, choć to nie rozprawa z dziedziny architektury, traktuje bardzo pożyteczna rozprawa Doroty Pietrzyk-Reeves Ład Rzeczypospolitej (Kraków 2012). Zgodnie z podtytułem autorka koncentruje się na analizie szesnastowiecznej polskiej myśli politycznej na tle klasycznej tradycji republikańskiej. I stwierdza (na s. 192), że właśnie pojęcie ładu Rzeczypospolitej (ładu politycznego) jest kluczem dla właściwego zinterpretowania polskiej refleksji politycznej Złotego Wieku. Dla niej „wolność jest pochodną, a nie punktem wyjścia”. To właściwie urządzony ład polityczny „wolność zapewnia i gwarantuje, jest więc wobec roszczeń do wolności pierwotny”.

 

Niejednokrotnie na kartach swojej rozprawy autorka przypomina, że polscy myśliciele XVI wieku – ślad za wielkimi klasykami okresu grecko-rzymskiego – termin res publica rozumieli nie tylko w charakterze opisu ustroju państwowego (nie monarchii), ale przede wszystkim używali go w charakterze normatywnym – jako opis sensu istnienia i fundamentów ładu politycznego.

 

W tym ujęciu nie można zrozumieć Rzeczypospolitej w oderwaniu od Arystotelesowskiej definicji polityki jako „sztuki poznania dobra najwyższego”. Dobro najwyższe (także w sensie politycznym) to dobre życie czyli życie zgodne z naturą. Ale nie w rozumieniu oświeceniowych uczniów Rousseau utożsamiających za swoim mistrzem naturę ze spontanicznością, wyzwoleniem od ograniczeń. Natura w ujęciu klasycznym to spełnianie potencjału tkwiącego w człowieku, jego wrodzonych skłonności. W tym także do życia w państwie (zoon politikon Stagiryty). Aktywność publiczna ma więc swój cel (telos), jest teleologiczna. Cel zaś jest etyczny (dobre życie) i nie ma właściwego ładu politycznego bez ładu etycznego.

 

Rzeczpospolita, aby trwała – uczy z kolei Cyceron, główny obok Arystotelesa nauczyciel Sarmatów w zakresie polityki – musi mieć prawa sprawiedliwe. „Rodzimy się do sprawiedliwości” – pisze Marek Tulliusz. A więc nie tworzymy sprawiedliwości, tylko ją zastajemy i mamy obowiązek ją odkryć za pomocą swojego rozumu (tutaj odzywa się stoicyzm). Prawa muszą być więc zakorzenione w tej odwiecznej sprawiedliwości czyli w prawie naturalnym. Jeśli tak nie jest – mówi Rzymianin – nie można mówić, że państwo źle funkcjonuje. Jego już po prostu nie ma. Bo nie ma ładu politycznego bez ładu etycznego.

 

To tak urządzony ład polityczny (res publica) stwarza dopiero warunki dla zaistnienia wolności. Wolność w ujęciu republikańskim klasycznym – podkreśla słusznie autorka – jest wolnością w państwie i wolnością dla państwa. Nie w znaczeniu roli służebnej wobec państwa, ale w znaczeniu współtworzenia państwa i opieki nad nim (nie odwrotnie). To nie jest jakaś „dzikość Sarmatów”. Klasycy, a za nimi Sarmaci Złotego Wieku doskonale rozróżniali między libertas (wolność jak wyżej) a licentia (samowola). Dla naszych myślicieli epoki jagiellońskiej, jak i dla całego ówczesnego „narodu politycznego”, Złota Wolność nie oznaczała, że szlachta może robić, co chce, ale że król nie może postępować wedle własnego widzimisię.

 

Autorka umieszcza recepcję myśli klasycznego republikanizmu w szesnastowiecznej Rzeczypospolitej na tle innych europejskich ośrodków intelektualnej aktywności zmierzającej w tym samym kierunku: państw włoskich (Florencja, Wenecja) i Anglii. Dokonane zestawienie pozwala jej sformułować wniosek, że specyfiką polskiej myśli politycznej XVI wieku było szczególnie mocne akcentowanie znaczenia normatywnych (etycznych) fundamentów ładu politycznego. To wspólna myśl zarówno Andrzeja Frycza Modrzewskiego, jak i Wawrzyńca Goślickiego, Stanisława Orzechowskiego czy Piotra Skargi. Dla nich wszystkich unum necessarium, którego poszukiwali był ład etyczny, bez którego nawet najbardziej misterna konstrukcja „rządu mieszanego” nie będzie trwała.

 

Grzegorz Kucharczyk

 

{galeria}

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie