Chociaż w listopadzie podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego szef frakcji liberałów określił uczestników Marszu Niepodległości mianem „faszystów” i „neonazistów”, to uniknie kary. Zdaniem przewodniczego gremium Antonia Tajaniego, Guy Verhofstadt nie dopuścił się niestosownego zachowania.
Przeciw wypowiedzi znanego z antypolskich wycieczek liberała protestowali dwaj deputowani z naszej Ojczyzny – Marek Jurek i Zdzisław Krasnodębski (wybrani z list PiS). Europosłowie domagali się ukarania belgijskiego postępowca z powodu słownego zaatakowania uczestników patriotycznej imprezy 11 listopada.
Wesprzyj nas już teraz!
Jesienią Verhofstadt twierdził, że przez Warszawę przemaszerowało wtedy 60 tys… faszystów. Zdaniem dwójki polskich europosłów atakowanie wszystkich uczestników wydarzenia z powodu incydentów z udziałem marginalnej liczebnie grupki jest niesprawiedliwe i narusza podstawowe prawa osób.
Z opinią europosłów Jurka i Krasnodębskiego nie zgodził się przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Zdaniem Tajaniego deputowani mają prawo do wyrażania krytyki, o ile używają odpowiedniego języka. W przypadku Verhofstadt nie doszło, uważa Włoch, do niestosownego zachowania. Tym samym liberał nie poniesie dyscyplinarnych konsekwencji swoich słów.
Może jednak przegrać proces z polskim obrońcą życia i teologiem. Dr Bawera Aondo-Akaa również uczestniczył w Marszu Niepodległości i poczuł się dotknięty słowami belgijskiego liberała, dlatego też w tej sprawie prywatny akt oskarżenia złożyli w warszawskim sądzie prawnicy Ordo Iuris.
Źródło: tvp.info / PCh24.pl
MWł