Co najmniej 80 ofiar śmiertelnych. Ponad 4000 rannych. Doszczętnie zniszczona spora część libańskiej stolicy. Wtorkowe wydarzenia w Bejrucie mrożą krew w żyłach. Dlaczego do nich doszło? Co się właściwie stało? Nie wiadomo kiedy poznamy odpowiedź na te pytania, natomiast z całą pewnością sprawa wywołuje liczne emocje i rodzi spekulacje oraz teorie spiskowe.
O ile bowiem strona libańska mówi o wybuchu saletry amonowej, która jest składnikiem wielu materiałów wybuchowych, a media zwracają uwagę, iż substancja została niegdyś skonfiskowana, zaś prezydent kraju Michel Aoun wyraził na Twitterze oburzenie z powodu magazynowania w porcie przez 6 lat 2 750 ton azotanu amonu bez żadnych środków zabezpieczających, o tyle Donald Trump wypowiedział się w zupełnie innym tonie.
Prezydent USA stwierdził bowiem, że rozmawiał z niektórymi amerykańskimi generałami, którzy mają przypuszczać, iż wybuch spowodowała bomba. Zdaniem portalu CBS News to pierwszy głos określający potężny wybuch w Bejrucie mianem ataku.
Wesprzyj nas już teraz!
We wtorek wieczorem agencja Reutera podała za anonimowym izraelskim urzędnikiem, że państwo to nie ma nic wspólnego z eksplozją w libańskiej stolicy, a takie stanowisko potwierdziły źródła zbliżone do Hezbollahu.
Źródło: rmf24.pl
MWł