14 września 2016

Echa słów kardynała Dziwisza: Kościół nie dorósł do „Tygodnika Powszechnego”. Oni wiedzą lepiej!

„Tygodnik Powszechny” angażując się w kampanię „Przekażmy sobie znak pokoju” chciał dobrze. Wezwał do szacunku dla homoseksualistów i dostrzeżenia ich trudnego położenia. Jednak „ci źli” doszukali się w tym spisku bo nie zrozumieli intencji – w ten sposób można streścić przekaz płynący z zamieszczonego w najnowszym numerze „TP” artykułu Artura Sporniaka i Marcina Żyły zatytułowanego „Dlaczego znak pokoju”.

 

„Spodziewaliśmy się, że kampania wywoła dyskusję i spotka się z krytyką, zwłaszcza tych środowisk, którym z trudem przychodzi okazanie postawy szacunku i otwartości wobec osób homoseksualnych czy transpłciowych. Nie spodziewaliśmy się jednak, że duża część krytyki wyniknie z nieporozumień” – użalają się Sporniak i Żyła. Autorzy biją się jednak we własne piersi podkreślając, że „nie udało się zawczasu przekonująco wyjaśnić sensu i celu kampanii”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Kampania chce zatem przede wszystkim wyjść naprzeciw tej rodzącej się potrzebie spotkania. Ważny jest też obecny kontekst: w ostatnim czasie w Polsce nasilają się postawy odrzucenia, niechęci, a nawet nienawiści wobec licznych grup społecznych” – tłumaczą autorzy. „Przeżywamy Rok Miłosierdzia. Kiedy wspierać taką akcję – jeśli nie teraz” – pytają Żyła i Sporniak.

 

Ważny punkt odniesienia dla rozważań dziennikarzy „TP” stanowi zdecydowana krytyka kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju” oraz zaangażowania się w nią mediów spod znaku tzw. katolicyzmu otwartego z jaką wystąpił ks. kardynał Stanisław Dziwisz. Przypomnijmy fragment stanowiska Metropolity Krakowskiego:  

 

Niestety jasno widać, że kampania, która odwołuje się do nauki chrześcijańskiej, ma na celu nie tylko promowanie szacunku dla osób homoseksualnych, ale również uznanie aktów homoseksualnych oraz związków jednopłciowych za moralnie dobre. Z ubolewaniem stwierdzam, że w fałszowanie niezmiennej nauki Kościoła włączyły się również niektóre środowiska katolickie, których wypowiedzi i publikacje odeszły od Magisterium.


Choć Sporniak i Żyła deklarują, że przyjmują komunikat księdza kardynała z szacunkiem, trudno jednak w ich tekście doszukać się przejawów chęci wycofania się z udziału w fatalnej homokampanii.

 

Czy brak tego zamiaru – a jedynie deklaracja lepszego poinformowania o faktycznych celach kampanii – nie powinna stanowić wyraźnego sygnału ostrzegawczego? Nie chodzi tu bowiem „tylko” o brak woli podporządkowania się decyzjom władz kościelnych (pamiętajmy, że wciąż mówimy o tzw. środowiskach katolickich) lecz o wyraźnie stawanie w opozycji do nauczania moralnego Kościoła!

 

Lista nazwisk pojawiających się w kontekście „niezrozumienia głębi przesłania” homokampanii jest symptomatyczna. „Warto też przyjrzeć się językowi niektórych księży mówiących o homoseksualistach – to on również sprawia, że ludzie ci czują coraz pilniejszą potrzebę dialogu” – czytamy w „TP”. Kogo dotyczą te słowa? Otóż ks. prof. Pawła Bortkiewicza oraz ks. prof. Dariusza Oko.

 

„Fiksacje księdza Oko i jemu podobnych na punkcie walki z domniemaną homoideologią Tygodnika najłatwiej byłoby po prostu zlekceważyć. Kłopot w tym, że w klimacie postprawdy która w Polsce przekroczyła właśnie granice polityki (zwiastunem tego było zaszczepienie u wielu rodaków fobii antymuzułmańskich), każdy nawet najbardziej absurdalny argument nabiera mocy kształtowania trwałych postaw. Dla osób i środowisk, które – jak Tygodnik­ – wierzą, że dyskusja powinna być oparta na faktach, jest to nie lada wyzwanie”.

 

Echa słynnej wypowiedzi Bronisława Geremka załamującego ręce nad faktem, iż Polacy nie dorośli do demokracji są niczym Lenin. Wiecznie żywe.

 

 

luk

 

   

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 150 312 zł cel: 300 000 zł
50%
wybierz kwotę:
Wspieram