19 maja 2016

Dżihad w Europie. Krwawe lata 80. we Francji

(Credit Image: © Handout/Planet Pix via ZUMA Wire/FORUM)

Lata 80. XX wieku na zachodzie Europy to nie tylko zimna wojna z komunizmem. To również coraz śmielsze poczynanie sobie islamistów. Na Starym Kontynencie, głównie we Francji, rozegrały się epizody walk toczonych dotąd na Bliskim Wschodzie.

 

W połowie lat 80. terroryści muzułmańscy przeprowadzili serię ataków w Paryżu. W operację zaangażowane były służby Islamskiej Republiki Iranu oraz Syryjskiej Republiki Arabskiej. Celem działań było zmuszenie Francji do zaprzestania wspierania libańskich chrześcijan oraz rządu Iraku (prowadzącego wówczas wojnę z Iranem) oraz do uwolnienia kilku terrorystów i agentów wywiadów irańskiego i syryjskiego, przebywających wówczas we francuskich więzieniach (był wśród nich Anis Naccache, odsiadujący dożywocie za kierowanie zamachem na byłego premiera Iranu Szapura Bachtijara).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Przeprowadzenie akcji zlecono komórce terrorystycznej, która na tę okoliczność przybrała nazwę Komitet Solidarności z Arabskimi i Bliskowschodnimi Więźniami Politycznymi (CSPPA). Tworzyło ją sześciu libańskich szyitów, członków Hezbollahu (Partii Allaha). Po przybyciu nad Sekwanę skorzystali oni ze wsparcia jednej z utajnionych dotąd proirańskich siatek konspiracyjnych, w skład której wchodziło dziesięcioro muzułmańskich imigrantów (Libańczyków, Tunezyjczyków i Algierczyków). Ludzie ci od lat żyli na francuskiej ziemi w pozornym spokoju, cierpliwie oczekując na sygnał do akcji. Terroryści otrzymali od swych mocodawców pokaźną ilość heroiny, której sprzedaż winna zabezpieczyć niezależność finansową grupy. Materiały wybuchowe wykorzystywane w zamachach produkowano na miejscu bądź przemycano je z Bliskiego Wschodu.

 

Komando „Bassama”

 

7 grudnia 1985 roku wybuchły pierwsze bomby podłożone w paryskich sklepach, raniąc 43 przypadkowe ofiary. Następne miesiące przyniosły kolejne eksplozje. Państwo francuskie zareagowało uderzeniami na ślepo, wydalając z kraju kilkuset muzułmanów podejrzanych o związki z terrorystami. W jednym przypadku trafiono w dziesiątkę – deportowany Hussein Mazbough był przywódcą CSPPA. Natychmiast zastąpił go weteran Hezbollahu, Habib Haidar, znany jako „Bassam”. Pod rozkazami nowego lidera akcje CSPPA zyskały na dynamice, a przy tym stały się jeszcze brutalniejsze, uderzając w wielu niewinnych ludzi. W marcu 1986 roku bomba podłożona w sklepie na Champs-Élysées rozerwała dwójkę klientów, a 28 osób odniosło rany. Z kolei w pociągu TGV relacji Paryż-Lyon eksplozja ładunku wybuchowego pokaleczyła 10 pasażerów.

 

Ataki następowały jeden po drugim, zaś siły bezpieczeństwa były bezradne. Stolica Francji pogrążyła się w strachu. Apogeum przemocy nastąpiło we wrześniu. Tylko czujność pasażera pociągu kolei podmiejskiej RER, który odkrył podłożoną bombę i wyrzucił ją przez okno wagonu – dosłownie w ostatnich sekundach przed eksplozją – zapobiegła masakrze. Innym zabrakło tego szczęścia. W paryskim pubie „Renault” śmierć poniosło dwóch policjantów usiłujących rozbroić bombę. Detonacja w ratuszu kosztowała życie jednej osoby, 18 odniosło rany. Wybuch w supermarkecie Casino poranił 41 kupujących. „Machina piekielna”, która spustoszyła gmach prefektury policji, zabiła jedną osobę, a 51 zraniła.

 

17 września 1986 roku komendant „Bassam” wraz z jednym podwładnych podjechali ukradzionym samochodem pod sklep „Tati” na ulicy de Rennes. „Bassam” osobiście cisnął bombę w tłum klientów. Eksplozja spowodowała prawdziwe spustoszenie. Zginęło na miejscu bądź zmarło z odniesionych ran 7 osób, a 55 odniosło ciężkie obrażenia.

 

Przełom

 

„Bassam” miał ambitne plany – zamierzał zaatakować elektrownię atomową wykorzystując do tego motolotnię zamienioną w prowizoryczny bombowiec. Chciał zlikwidować również samego premiera Jacquesa Chiraca.

 

Tymczasem w styczniu 1987 roku terroryści odnotowali pierwszą poważną wpadkę. W Mediolanie, a następnie we Frankfurcie, tamtejsi stróże porządku zatrzymali dwóch kurierów wiozących materiały wybuchowe dla komanda „Bassama”. Znalezione przy nich spisy telefonów oraz notatki stanowiły czytelny trop wiodący do terrorystów z Paryża.

 

Mimo tego „Bassam” i jego ludzie mogliby działać jeszcze długo, gdyby na stronę Francji nie przeszedł agent irańskiego wywiadu, Lotfi Ben Khala, z pochodzenia Tunezyjczyk. Za okrągłą sumkę miliona franków zgodził się on „wyśpiewać” wszystko swoim nowym mocodawcom. Uzyskane informacje pozwoliły francuskim siłom bezpieczeństwa na podjęcie skutecznych działań, które doprowadziły do rozbicia siatki islamistów.

 

Do tego momentu w wyniku działań komanda śmierć poniosło 13 osób, a ćwierć tysiąca odniosło rany. Przez szereg miesięcy tysiące funkcjonariuszy policji bezskuteczne przeczesywało metropolię. Podjęte środki bezpieczeństwa kosztowały ogromne sumy, a mimo to setki tysięcy obywateli żyło w strachu. Dzieła tego dokonała maleńka, sześcioosobowa komórka terrorystyczna, dysponująca dziesięcioosobowym zapleczem logistycznym. Ile krwi polałoby się i jak wielkie byłyby zniszczenia, gdyby mocodawcy zamachowców zdecydowali się zaangażować w operację nieco większe środki?

 

Perspektywy

 

Kampanie terrorystyczne lat 80. ujawniły liczne słabości demokracji zachodnich.

 

W Libanie kilku zdeterminowanych bojowników, posadzonych za kierownicami ciężarówek wyładowanych materiałami wybuchowymi, zmieniło bieg dziejów, narzuciło swą wolę przywódcom mocarstw, doprowadzając do przerwania dużej operacji wojskowej.

 

W stolicy Francji mikroskopijna bojówka islamistów, dysponująca skromnymi środkami finansowymi i technicznymi, przez wiele miesięcy prowadziła skuteczną wojnę z mocarstwem atomowym.

 

Ekstremiści łatwo nauczyli się wykorzystywać media w celu manipulowania opinią publiczną, do szerzenia atmosfery strachu oraz wywierania nacisku na władze. Kartą przetargową była egzystencja potencjalnych ofiar zamachów, jak również licznych zakładników, obywateli państw zachodnich, uprowadzonych przede wszystkim w Libanie.

 

Przywódcy Zachodu, zatroskani przede wszystkim o słupki sondażowe, byli gotowi na daleko idące ustępstwa, które mogły zapewnić im odrobinę spokoju na czas bieżącej kadencji. Stany Zjednoczone, największe mocarstwo świata, oficjalnie toczące wojnę z terroryzmem oraz rozmaitymi „imperiami zła”, po cichu weszło w konszachty z irańskimi sponsorami dżihadystów, oferując dostawy broni w zamian za uwolnienie zakładników.

 

Ponurą puentę do zamachów CSPPA w Paryżu dopisało życie. W lipcu 1990 roku prezydent Francji François Mitterand zdecydował się ułaskawić Anisa Naccache’a oraz czterech innych terrorystów irańskich, w zamian za wolność francuskich zakładników przetrzymywanych przez bojówkarzy szyickich w Libanie. Przyszłość rysowała się w czarnych barwach.

 

Wspólny język

 

Kiedy w Paryżu islamiści z CSPPA przygotowywali swą krwawą operację, na Bliskim Wschodzie miał miejsce incydent, który z pewnością dał wiele do myślenia specjalistom od wojny z terroryzmem.

 

30 września 1985 roku w Libanie ekstremiści muzułmańscy porwali czterech dyplomatów sowieckich. Jeden z nich został wkrótce zamordowany. Po pewnym czasie pozostała trójka niespodziewanie odzyskała wolność. Wedle wersji oficjalnej ocaleni zawdzięczali życie wytężonym działaniom dyplomatycznym.

 

Inne zdanie miał w tej kwestii Benny Morris, izraelski historyk i dziennikarz. Wedle przedstawionej przezeń wersji, Moskwa przeprowadziła wówczas tajną operację paramilitarną. Sowieci przysłali do Libanu oddział specjalny KGB, który miał uprowadzić aktywistę Hezbollahu (krewniaka jednego z liderów organizacji). Nieszczęśnika następnie wykastrowano i zastrzelono. Odcięte części ciała zabitego wysłano w paczce szefostwu dżihadystów, wraz z sugestią, że adresy innych prominentów Partii Allaha są znane zabójcom. Ów makabryczny „argument” w dyskusji z islamistami podziałał. Porwanych dyplomatów niezwłocznie uwolniono.

 

Jeżeli przedstawiona przez Morrisa historia jest prawdziwa, oznaczałoby to, że do przywódców dżihadu przemówiono językiem, jaki rozumieli.

 

Andrzej Solak



 

Tekst o kolejnych etapach dżihadu w Europie już wkrótce ukaże się na łamach portalu PCh24.pl. Zapraszamy!

Część pierwszą można przeczytać TUTAJ.

 

   

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie