1 kwietnia 2015

Ben Elton nie jest odkrywczy. Jego „Ślepa wiara” straszyła współczesny świat religijnym dyktatem, czyli tym, czym ten dawno już zdołał wystraszyć sam siebie. Zaś ostatnio wydana w Polsce książka „Dwaj bracia” to powielanie klisz z obrazami przyczyn nazistowskiej rewolty w Europie. Klisz dawno już prześwietlonych.

 

Opisana przez Eltona historia jest całkiem intrygująca. Są w niej powojenne obrazy rozklekotanego I wojną światową Berlina. Jego mieszkańcom mocno doskwierają szalejąca inflacja czy niedostatek tak podstawowych dóbr jak woda. W takich, niemal apokaliptycznych, realiach pojawiają się dwa bracia, z których jeden jest adoptowany. To nie bagatela, wszak proszę pamiętać, że Niemcy trafiają w końcu pod władztwo nazistów, a małżeństwo adopcyjne to Żydzi. Przyjęty zaś przez nich dzieciak okazuje się być, zgodnie z nazistowską klasyfikacją, czystej krwi Niemcem.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dalej Elton odsłania przed nami romantyczny wątek miłosny, pojawia się napięcie i ponure obrazy związane z dojmującą biedą, a w końcu porażającym dyktatem Hitlera. Pisarstwo Eltona zdaje egzamin wszak tam gdzie autor chciał, by było smutno, jest smutno, gdzie ma być strasznie, jest strasznie a gdy ma być wesoło, to i czytelnik uśmiecha się pod nosem. Problem w tym, że zdanie dzisiaj egzaminu z czegokolwiek to często dziecinna igraszka, wziąwszy pod uwagę ich testowy charakter, obowiązujące klucze, sztywne reguły, schematyczne polecenia… Wróćmy więc raczej do starej formy egzaminu sprawdzającego myślenie i umiejętność analizowania faktów. Przeegzaminujmy więc Eltona z tego, co powiedział książką czytelnikowi. Wszak opowieść o nazistowskich Niemczech to – wbrew pozorom – nie byle co. I nie chodzi o znawstwo faktów, lecz spojrzenie historiozoficzne, cywilizacyjne.

 

Logika komika

 

Elton jest jedną z głównych postaci popkulturowego świata. To autor sitcomów, w tym kultowej także w Polsce, serii „Blackadder” z kapitalnym Rowanem Atkinsonem. I czegóż można się spodziewać po kpiarzu z typowo wyspiarskim poczuciem humoru? Może odrobiny dystansu? Albo zaskoczenia? Niestety, Elton niczym nie zaskakuje. „Dwaj bracia” są bowiem do bólu oczywiści, niemal przeźroczyści, co więcej pisani są z perspektywy całkowicie współczesnej. Bo jeśli według bezwzględnie obowiązującego klucza do odczytywania dziejów, nazizm był pokłosiem ekonomicznego kryzysu doskwierającego pogrążonym w powojennych kompleksach Niemcom, to Elton brnie w tę logikę głębiej, licytując się na politpoprawność. Jego zdaniem dominacja nazistów była przestrogą przed uciekaniem się w radykalizm. Zwraca, a i owszem, uwagę na glebę, którą podlano „radykalnym” kompostem, czyli poczucie upodlającej porażki i beznadziei wśród ówczesnych Niemców. Czy jednak można uznać, że opis niemieckiej półki z książkami, na której obok „Mein Kampf” stoi Biblia to dzieło przypadku? Że pióro obsunęło się nieco i skreśliwszy opacznie dwa zdania, napisało kilka słów za dużo?

 

Elton jest typowym produktem intelektualnym epoki, w której demokracja i liberalizm stanowią złudną nadzieję na szansę zakończenia historii. To pokolenie zmarnowanych myślicieli, wszak opętani rzekomo fantastycznymi skutkami rewolucji francuskiej, naprędce naszkicowali plan, zgodnie z którym tryumf liberalizmu równa się spełnieniu utopii o świecie bez wojen, z polityką ograniczoną wyłącznie do redystrybucji i pilnowania porządku. Elton jest więc nieszczęśliwym dzieckiem Fukuyamy, wszak rychło okazało się, że o żadnym końcu historii mowy nie ma, że postęp ku „nowemu, wspaniałemu światu” nie popłynie linearnie i bezpiecznie do przystani „raj na ziemi”.

 

A mimo to, autor „Dwóch braci” wierzy naiwnie, że nazizm to produkt jakichś nieokreślonych radykalizmów, używających jako swoich narzędzi „ciemnoty”, trwającej w owej mitycznej „zamkniętej twierdzy” skąd znalazłszy sobie wroga eskaluje nienawiść, posuwa się do mordów a w końcu wojny. Bo gdyby ideologia upadła, gdyby w końcu ziścił się miraż liberalnej logiki, że można, że nawet należy wytłuc z ludzi młotkiem lub kijem całą tę naiwną wiarę w nacjonalizmy, w religie czy sowiecką komunę, to wówczas moglibyśmy w ciszy i spokoju łowić ryby, zapomniawszy się przy tym nad lekturą Platona.

 

Elton w to wierzy. Naprawdę! Wierzy, bo przecież niechęć do „ideologii” pokazał we wspomnianej „Ślepej wierze”, opisując społeczeństwo niedalekiej przyszłości, gdzie szaleje jakaś dziwna wspólnota religijna, zarządzająca ludzkimi emocjami poprzez grzech. A nie o grzech przecież chodzi, tylko pozbycie się mówiących o grzechu, przypominających o duchowych zagrożeniach, wszak i Kościół, i naziści mają swoją ideologię, swoje reguły oraz metody indoktrynacji. Dlatego u Eltona obok „Biblii” stoi „Mein Kampf”. To nie żaden przypadek.

 

Grzech

 

A właśnie grzech – a konkretnie grzech pychy – powiódł ludzi do nazizmu, komunizmu i szeregu innych tym podobnych, odrażających potworków. Gdyby bowiem zagłębić się nieco w lekturę ideologów nowego, postrewolucyjnego chaosu, pomysłodawców prób klecenia koślawej, liberalnej logiki to odkryjemy rychło obłędną chęć wywracania całego porządku świata, rzucania wyzwania naturalnemu porządkowi rzeczy, tradycji. Nie przypadkiem główny, rewolucyjny ideolog gardził współczesnymi mu czasami, oskarżając cywilizację o zniszczenie ludzkiego pierwiastka.

 

Pułapką liberalizmu, w który Elton zdaje się tak głęboko wierzyć, był ślepy postęp, pędzący naprzód, nieznający żadnej granicy, oraz wewnętrzna sprzeczność – liberalna ideologia postulująca świat bez ideologii. Nazizm, faszyzm czy komunizm to efekty ślepego, szalonego postępu, korzystającego z chaosu niczym bandyci w mieścinie pozbawionej silnych i uczciwych rządów szeryfa. Zaś liberalna ideologia to w istocie kolejna, choć sprytnie zawoalowana, mutacja totalitaryzmu. Jeśli więc Elton chce naprawdę objawić się błyskotliwą analizą, niechaj napisze książkę o wszędobylskim demoliberalnym państwie, którego narzędziami są eugenika, gender i ekonomiczne zniewolenie jednostki. No tak, tylko wówczas jego dzieła mogłyby nie być opatrywane zaszczytną metką z nadrukiem „bestseller”. No cóż… coś za coś.

 

 

Krzysztof Gędłek

 Ben Elton, Dwaj bracia, wyd. Zona Zero 2015.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 057 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram