15 marca 2014

Totalniacy i problem sumienia

(Fot. ctechs/sxc.hu)

Sumienie jest dla lewicy podejrzane i budzi obawy, o czym dowodnie przekonuje krótka nawet wyprawa w świat „lewicowej wrażliwości”.

 

Na lewicy, jak zawsze od czasów „Nieprzekupnego”, trwa afirmacja wolności. Rzecz jasna, wolności, której granice zakreśla lewicowa wrażliwość („republikańska moralność”, „czujność klasowa”, etc. – w zależności od aktualnych wyzwań etapu), a nie na przykład ludzkie sumienie. Zwłaszcza jeśli sumienie jest źle ukształtowane, na przykład poprzez „katolicką indoktrynację”. Optymalnym rozwiązaniem byłaby więc z punktu widzenia lewicy wolność bez sumienia, czego przykład całkiem niedawno dali belgijscy deputowani (chadecy, chadecy – gdzie jesteście ?!) przesądzając o legalizacji eutanazji dzieci w swoim kraju.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sumienie jest więc dla lewicy podejrzane i budzi obawy, o czym dowodnie przekonuje krótka nawet wyprawa w świat „lewicowej wrażliwości”, utrwalonej chociażby na łamach tygodnika „Polityka”. Tam zaś w jednym z ostatnich numerów (8/2014)  red. Magdalena Łuków rozprawia się – zgodnie z tytułem artykułu – z „terrorem cudzego sumienia”. Tekst ten stanowi medialne wsparcie niedawnego raportu Komitetu Bioetyki przy Polskiej Akademii Nauk, inkryminującego rzekome nadużywanie w Polsce tzw. klauzuli sumienia, pozwalającej na przykład lekarzowi odmówić udziału w zabijaniu nienarodzonego dziecka a aptekarzowi wypisywania środków antykoncepcyjnych.

 

Wydawać by się mogło, że klauzula sumienia jest zabezpieczeniem wolności, tej najbardziej intymnej, dotyczącej sfery światopoglądowej człowieka. W świecie „lewicowej wrażliwości” sprawa wygląda inaczej. Autorka tekstu wyjaśnia: „W polskich warunkach klauzula sumienia z narzędzia do chronienia indywidualnych wartości zmieniła się w mechanizm promujący zbiorowy konformizm”.

Dalej, zgodnie z totalniackimi ciągotami współczesnej lewicy zabezpieczającej większą wolność obywateli w „równościowym ustawodawstwie” i w zwalczaniu „mowy nienawiści”, autorka kreśli posępny obraz kraju pod rządami niewidzialnej, acz dojmującej atmosfery.

 

Jak wiadomo, za utrzymywanie niewłaściwej atmosfery można w Polsce trafić pod Trybunał Stanu (vide sprawa samobójstwa Barbary Blidy). To dopiero przed nami. A teraz? Teraz jest strasznie, tu cytaty: „Atmosfera działa. Większość kobiet woli bowiem milczeć lub występować anonimowo, by nie narażać się na kolejne szykany”; „Ostatnio kobieta z padaczką była, ale niestety, też jej nie usunęli”; „Tu nawet bywały pacjentki chore psychicznie, i nic. Musiały rodzić”; „Z powodu raka mózgu należałoby kobiecie zrobić aborcję, żeby ją można było dalej leczyć. Ale przez te procedury to się przeciągało. Urodziła i po kilku miesiącach umarła” – piszą pielęgniarki w ankiecie prowadzonej przez Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny”.

 

Żyjemy więc w kraju, gdzie panuje nieznośna, wytworzona przez terror klauzuli sumienia, atmosfera przymusu rodzenia. Co ciekawe, autorka ćwiczy propagandowe abecadło (A – powołuje się na „wiarygodne źródło”; B – używa argumentu pars pro toto i jednostkowych, niemożliwych do zweryfikowania przykładów dla uzasadnienia ogólnej tezy o aborcji jako niezbywalnym prawie każdej kobiety) w momencie, gdy nasz kraj wchodzi w demograficzną zapaść.

 

W tym samym numerze „Polityki” można przeczytać elukubracje prof. Jana Hartmana na temat „słabości katolickiego sumienia” (uzasadnienie: tako rzecze Jan Hartman). Lektura, prawdziwy skok na bungee w świat „lewicowej wrażliwości”, dotyczy wyższości lekcji etyki nad katechezą. Głębia motywacji jednego z głównych ideologów TR-upa jest ogólnie dobrze znana. Warto jednak zwrócić uwagę na definicję przedmiotu „etyka”, podaną przez uczonego męża. Okazuje się bowiem, że „dyscyplina, jaką jest etyka, sama opiera się na pewnym etosie. Jego częścią jest moralny sprzeciw wobec dogmatyzmu etycznego, a także wobec pychy wyrażającej się w przekonaniu, iż wiara daje nam prawo do postępowania tak, jak głoszą jej dogmaty”.

Należy z tych słów rozumieć, że pod pojęciem „dogmatyzmu etycznego” Hartman rozumie prawo naturalne, które przecież legło u podstaw nie tylko cywilizacji chrześcijańskiej, ale również cywilizacji klasycznej Grecji i Rzymu. Prawo, które zawsze zabezpieczało najsłabszych przed przemocą ze strony silniejszych/możniejszych/wiedzących lepiej. Im więcej dogmatów, tym więcej wolności. Tak, jak nie ma geometrii bez euklidesowych aksjomatów, tak nie ma norm życia społecznego bez tak postponowanego przez publicystę „Polityki” „dogmatyzmu etycznego”.

 

Jak polemizować z antysemitami nie odwołując się do dogmatu niezbywalnej godności człowieka? Jak ścigać złodziei nie odwołując się do dogmatu, że czymś złym jest zabór cudzej własności? I tak dalej…

Wkrótce Kościół ogłosi świętym papieża Jana Pawła II. Mawiał on, że demokracja pozbawiona wartości, wcześniej czy później przerodzi się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.

Totalniaków bez sumienia nie brakuje już dzisiaj.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie