24 marca 2015

Najdonioślejszym, wręcz niewyobrażalnym dla nas cudem Pana Jezusa było Odkupienie. Nic więc dziwnego, że od dwóch tysięcy lat za najważniejsze miejsce pielgrzymkowe chrześcijan uznawana jest Bazylika Grobu Pańskiego w Jerozolimie, gdzie możemy dotknąć skały Golgoty, kamienia namaszczenia czy samego grobu Odkupiciela. To tam przecież dokonało się nasze Zbawienie. Dokonało na drodze pełnej bólu i cierpienia największego z możliwych.

 

Widomym znakiem chrześcijańskiego świata były zawsze dzwonnice oraz dachy i mury świątyń, wypiętrzone ponad otaczające je zabudowania. Przyciągały wzrok i pozwalały wędrowcowi nie zabłądzić w drodze do celu; były niczym gigantyczne drogowskazy. Jeszcze dzisiaj, kierując swe kroki w ich stronę, nie zgubimy się nawet w najbardziej zawikłanej miejskiej zabudowie starych europejskich miast, bo wcześniej czy później, zza rogu którejś przecznicy ujrzymy ten nasz „drogowskaz”. Podobnie jest, kiedy zbliżamy się do jakiejś miejscowości i już na wiele kilometrów przed pierwszymi jej zabudowaniami, gdzieś ponad polami, ponad drzewami widzimy przyciągający wzrok wykrzyknik kościelnej wieży, dachówkowy prostokąt lub kopułę przykrywającą nawę. Oto widok, który napawa otuchą, a pejzaż czyni przyjaznym.

Wesprzyj nas już teraz!


Współcześnie wiele uczyniono, aby zdeprecjonować tradycyjne dominanty naszego świata, te jednoznacznie porządkujące świat punkty odniesienia. Kościoły burzono, bezczeszczono; kiedyś zamieniano na magazyny czy stajnie, a dzisiaj na dyskoteki czy „wypasione” apartamenty. Zamiast zdobiących wieże krzyży, widzimy szpecące je anteny albo płachty reklam. Robiono i robi się bardzo dużo, aby ukryć przed człowiekiem miejsca święte.

 

Wypatrując śladów Chrystusa

Starą Jerozolimę dzisiaj z reguły najpierw ogląda się z Góry Oliwnej. Taki widok utrwalili turyści na kartach milionów cyfrowych aparatów fotograficznych, ale obraz ten zakodował się także w świadomości całego świata dzięki miliardom rozpowszechnianych fotogramów i kart pocztowych. Kiedy i ja trafiłem w to miejsce, coś w tym pocztówkowym pejzażu wyraźnie mi „nie pasowało”. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to ze względu na brak wyraźnej chrześcijańskiej dominanty, do której przyzwyczaiła mnie Europa. Oczywiście, wszyscy znamy wielowiekową historię „depczącą”, niszczącą Ziemię Świętą. Wiemy to lub raczej tak nam się wydaje, że wiemy, o co tutaj chodzi. Patrzymy więc z Góry Oliwnej na to niesamowite miasto trzech „najważniejszych religii”, wśród których katolicyzm jest obecnie zdecydowanie w defensywie. Ale przecież ten świat po horyzont wypełniony jest Chrystusem i tego nijak nie da się zapomnieć, więc gdzie są wieże najważniejszej świątyni chrześcijaństwa? Gdzie odnaleźć korpus Bazyliki Grobu Świętego?


Kiedy nasz wzrok ominie już błyszczącą złotem muzułmańską Kopułę Skały i przestaną go drażnić klocki wieżowców nowej żydowskiej dzielnicy Nakhalat Akhim, zaczniemy widzieć to, co jest nam bliskie, jest nasze. Najpierw, patrząc na lewo od wzgórza świątynnego, zobaczymy ogromną, zwieńczoną krzyżem dzwonnicę i towarzyszące jej zabudowania z inną kopułą. To zbudowany przez luteranów w XIX wieku dla cesarza Wilhelma II kościół Zbawiciela. Zostawmy go. Popatrzymy na prawo od wzgórza, na którym stała niegdyś świątynia Salomona, czyli na północ. Tutaj zobaczymy długą budowlę i towarzyszącą jej wieżę, niemal bliźniaczą z tą, którą nasz wzrok zarejestrował przed chwilą. To kościół (proszę zwrócić uwagę na nazwę!) Najświętszego Zbawiciela, położony przy ulicy Franciszkańskiej. Nazwa ulicy słusznie sugeruje nam, że wypatrzony obiekt musiał mieć związek z klasztorem franciszkanów, tak ważnych dla dziejów katolickiej Jerozolimy, gdzie pojawili się na stałe w XVI wieku. Sam kościół konsekrowano w 1885 roku, a w ogóle możliwość jego zbudowania zawdzięczamy staraniom Franciszka Józefa I, cesarza Austro-Węgier, który nosił także tytuł Króla Jerozolimy. Dzisiaj kościół pw. Najświętszego Zbawiciela jest świątynią parafialną dla jerozolimskich katolików i miejscem, gdzie swą siedzibę ma Kustodia Ziemi Świętej.


Prawie dokładnie pomiędzy dwoma opisanymi wyżej miejscami, pomiędzy dwoma wieżami – dzwonnicami, zobaczymy zespół budowli Bazyliki Grobu Świętego. Z perspektywy naszego miejsca na Górze Oliwnej, czyli z uliczki biegnącej nieco poniżej zespołu kościelnego „Ojcze Nasz”, świątynia jest nieco schowana za błyszczącą złotem kopułą meczetu Haram asz-Szarif, ale po uważniejszym przypatrzeniu się ujrzymy jej dwie szare kopuły i flankującą całość dzwonnicę krzyżowców. To tutaj. Na tym miejscu dwa tysiące lat temu Chrystus został przybity do drzewa Krzyża. W tym miejscu został złożony w grobie udostępnionym przez Józefa z Arymatei i trzeciego dnia zmartwychwstał. Do tego miejsca od dwóch tysięcy lat pielgrzymują chrześcijanie z całego świata. I nie ma dla wierzących w Boga w Trójcy Jedynego miejsca ważniejszego na całym świecie od tego przykrytego dachami bazyliki kawałka skalistej ziemi.


Droga z Góry Oliwnej na Golgotę zajmie dzisiejszemu pielgrzymowi (dzisiaj częściej – turyście) może dwie, może trzy godziny. Zależy to trochę od prowadzącego grupę pielgrzymów (dzisiaj częściej – grupę wycieczkową), a trochę od samych ludzi drogą tą idących. Chciałbym wierzyć, że niektórym udaje się tutaj zrozumieć, iż oto idą drogą ku Wieczności. To nic, że ta właściwa, krwią Chrystusa zroszona, znajduje się kilka czy nawet kilkanaście metrów pod obecnymi brukami Jerozolimy. Wiara nie jest przecież wynikiem jakiegoś laboratoryjnego doświadczenia. To rzecz duchowa, nieuchwytna dla „szkiełka i oka”, choć tutaj nawet dotykanie kamieni potrafi wywołać dreszcze, a proste skojarzenia mogą wycisnąć łzy z oczu.


Kiedy wejdziemy do środka jerozolimskiego Starego Miasta przez Bramę Lwów, a jeszcze bardziej, gdy w perspektywie dzisiejszej ulicy Sha’ar Ha-Arayot dostrzeżemy łuk Ecce Homo, to już będziemy bardzo blisko. Blisko Via Dolorosa i blisko szansy na zrozumienie czegoś więcej niż wynikałoby z przewodnika kupionego przed wyjazdem do Izraela. Ale to już trochę inna historia.

 



Tomasz A. Żak



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 803 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram