7 grudnia 2017

Dramatyczna sytuacja w Jemenie. USA i ONZ wzywają do zawieszenia broni

Stany Zjednoczone w obawie o zaostrzenie walk wzywają wszystkie strony zaangażowane w wojnę proxy w Jemenie do natychmiastowego zawieszenia broni. Apel wystosowała także ​Organizacja Narodów Zjednoczonych, naciskając na powstrzymanie się od przemocy i wznowienie rozmów politycznych, prowadzących do zakończenia wojny domowej.

 

Mniejszość Houthi wspierana przez Irańczyków odnosi coraz większe sukcesy. Ostatnio jednak doszło do dramatycznego zwrotu w wojnie. Były prezydent Ali Abdullah Saleh, sojusznik Houthi, zamierzał porozumieć się z Saudami, lecz został zamordowany w poniedziałek.

Wesprzyj nas już teraz!

 

– Jesteśmy bardzo zaniepokojeni przemocą – komentowała we wtorek rzeczniczka Departamentu Stanu, Heather Nauert podczas briefingu. Nauert podkreśliła, że USA obawiają się eskalacji konfliktu z powodu zabójstwa Saleha. – Wszystkie strony muszą zakończyć walkę i powrócić do negocjacji mediacyjnych za pośrednictwem ONZ w kierunku zawarcia kompleksowego porozumienia politycznego – podkreśliła.

 

Saleh został zabity przez Houthi  po zmianie stron w wojnie domowej. W zeszłą sobotę zerwał on relacje z proirańską bojówką, proponując wszczęcie negocjacji z koalicją kierowaną przez Saudów.

Po śmierci Saleha jego syn Ahmed Ali poprzysiągł prowadzić kampanię przeciwko Houthi. W oświadczeniu Ali powiedział, że „skonfrontuje się z wrogami ojczyzny i ludzkości, którzy usiłują zatrzeć jej tożsamość oraz upokorzyć Jemen i Jemeńczyków”.

 

W Nowym Jorku Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych wezwała we wtorek wszystkie strony w Jemenie, by „odstąpiły od eskalacji konfliktu i ponownie się zaangażowały w negocjacje bez warunków wstępnych” w prowadzonym przez ONZ procesie politycznym, aby doprowadzić do trwałego zawieszenia broni.

 

Jemeńska wojna domowa wywołała kryzys humanitarny. Specjalny wysłannik ONZ ds. Jemenu Ismail O. Ould Cheikh Ahmed poinformował Radę Bezpieczeństwa podczas spotkania za zamkniętymi drzwiami, ambasador Japonii przy ONZ i przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa, Koro Bessho, że „Jemen stoi na krawędzi katastrofalnego głodu”. 8 milionów ludzi boryka się z ekstremalnymi niedoborami żywności, a epidemia cholery dotknęła już ponad 970 tys. osób.

 

ONZ twierdzi, że miliony ludzi może umrzeć z powodu głodu, jednego z najgorszych w czasach współczesnych. Obie walczące strony blokują dostawy żywności.

 

– Ostatnie wydarzenia w Jemenie prowadzą do wystąpienia maksymalnego ryzyka, wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw, zarówno na polu humanitarnym, jak i wojskowym – ostrzegał we wtorek Stały Przedstawiciel Francji przy ONZ Francois Delattre. – Naszym priorytetem jest doprowadzenie do zawieszenia broni i umożliwienie dostarczania nieskrępowanej pomocy humanitarnej w całym Jemenie, za pośrednictwem wszystkich portów i lotnisk – dodał.

 

Zastępca ambasadora Wielkiej Brytanii przy ONZ Jonathan Allen stwierdził, że eskalacja walk „nie mogła przyjść w gorszym czasie dla mieszkańców Jemenu”. – Potrzebujemy dostępu, by móc nieść pomoc humanitarną – mówił.

 

Rzecznik ONZ Stephane Dujarric powiedziała wcześniej dziennikarzom, że śmierć byłego prezydenta Saleha „ekstremalnie komplikuje już bardzo trudną sytuację polityczną w kraju”. Od 2014 r. z powodu prowadzonych działań wojennych zginęło ponad 10 tys. osób, jednak miliony pilnie potrzebują pomocy humanitarnej.

 

Oenzetowski koordynator ds. pomocy humanitarnej dla Jemenu, Jamie McGoldrick również apelował o zawieszenie broni, aby umożliwić cywilom poszukiwanie pomocy. – Ulice miasta Sana stały się polami bitwy, a ludzie są uwięzieni w swoich domach, niezdolni do wyprowadzki w poszukiwaniu bezpieczeństwa i opieki medycznej oraz dostępu do podstawowych zasobów, takich jak żywność, paliwo i bezpieczna woda – komentował.

 

Saleh rządził Jemenem przez ponad trzy dekady, zanim musiał ustąpić w 2012 roku w następstwie tzw. Arabskiej Wiosny. Nadal dzierżył jednak władzę za kulisami, tworząc sojusz z popieranymi przez Iran Houthi, którzy przejęli kontrolę nad Saną w 2014 roku i wygnali  prezydenta Abdu Rabu Mansour Hadi.

 

Lider Ligi Arabskiej Abul Gheit ostrzegł we wtorek, że zabójstwo Saleha może przynieść eskalację wojny w Jemenie. Saleh został zamordowany w poniedziałek, gdy zmierzał do Arabii Saudyjskiej, aby przywrócić związki z tym krajem, który od dwóch lat przewodzi koalicji wojskowej popierającej Hadiego. Rebelianci Houthi powiedzieli, że Saleh zginął, bo chciał dopuścić się zamachu stanu. W telewizyjnym wystąpieniu przywódca Houthi Abdul-Malek al-Houthi nazwał śmierć Saleha „mrocznym dniem dla sił koalicji”.

 

Prezydent Hadi w przemówieniu wystosowanym z Arabii Saudyjskiej, wezwał mieszkańców Jemenu na kontrolowanych przez Houthi terenach, aby stanęli przeciwko rebeliantom. W zeszłym tygodniu wybuchły zamieszki między żołnierzami lojalnymi wobec Saleha i Houthi, gdy Saleh oskarżył rebeliantów o szturm na swój gigantyczny meczet w Sanie i zaatakowanie siostrzeńca, potężnego dowódcę sił specjalnych, Tareka Saleha.

 

Starszy analityk Jamestown Foundation Michael Horton twierdzi, że w sytuacji, gdy Arabia Saudyjska „nie jest w stanie przeprowadzić totalnej inwazji naziemnej, która jest konieczna do pokonania Houthi”, Saudowie prawdopodobnie zintensyfikują bombardowanie. Powiedział, że to „zaostrzy i tak już tragiczną sytuację humanitarną w Jemenie”. Oznacza to również szukanie przez Houthi bliższych relacji z Teheranem. Do tej pory relacje te były znacznie ograniczone.

 

Saudowie już nie kryją, że zintensyfikują naloty na cele cywilne. Po trzech latach wojny koalicja kierowana przez Arabię Saudyjską po raz pierwszy zbombardowała  pałac prezydencki w Sanie. Obecnie grupy obrońców praw człowieka udokumentowały powtarzające się przypadki bombardowania przez koalicję sunnicką celów cywilnych, w tym szkół i szpitali. Śmierć Saleha może jedynie zwiększyć przemoc, która najprawdopodobniej rozprzestrzeni się w północnej części kraju, na granicy z Arabią Saudyjską, gdzie zarówno Saleh, jak i Houthi mają sojuszników wśród lokalnych plemion.

 

O co toczy się  ta wojna? Rebelianci Houthi przejęli kontrolę nad stolicą Sany w 2014 r. Są w opozycji do polityki prezydenta Abdurabuha Mansura Hadi, powołanego do władzy na mocy firmowanego przez Amerykanów porozumienia przejściowego po tzw. Arabskiej Wiośnie, które zmusiło Saleha do ustąpienia w 2012 roku.

 

Mniejszość sunnicka wspierana  przez Saudów udzieliła poparcia sunnicie Hadiemu. Większość szyicka wspierała szyickich rebeliantów Houthi, pozostających w opozycji do sunnickiego prezydenta. Wojna w Jemenie toczy się o wpływy regionalne między Arabią Saudyjską a Iranem.

 

Były prezydent Saleh wcześniej przez ponad 20 lat walczył z rebeliantami Houthi, obawiającymi się marginalizacji w swoim kraju. Sojusz cywilno-wojskowy pomiędzy Houthi a Salehem był od samego początku wątpliwy. Wielu postrzegało to jako „małżeństwo z rozsądku”. Saleh chciał odzyskać władzę, a Huothi zyskiwali nowych sojuszników.

 

Interwencja pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej zmniejszyła terytorium pod kontrolą rebeliantów, ale nie udało się ich usunąć ze stolicy i innych części północnego Jemenu. Koalicja w dużej mierze koncentruje się na zmasowanych nalotach, rozmieszczając w terenie jedynie ograniczone siły lądowe. Saudowie  – mimo wsparcia wywiadowczego i taktycznego USA – do tej pory nie mogli i – jak przewiduje wielu – nie osiągną zwycięstwa w tej wojnie.

 

Źródło: voanews.com, bloombergnews.com

AS

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram